Przemoc to choroba zakaźna, którą można leczyć

W 2005 roku szkockie Glasgow uznane zostało za europejską stolicę morderstw. Tamtejsi policjanci postanowili potraktować przemoc jak chorobę zakaźną, którą należy leczyć. Efekty są zachęcające Szkoci doszli do wniosku, że dotychczasowy system nie przynosił żadnych skutków. Sprawców tropiono i zamykano w więzieniach, ale statystyki się nie zmieniały. Policyjni analitycy postanowili zbadać przyczyny takiego stanu rzeczy. Jak się okazało, powodem agresji mieszkańców Szkocji były przede wszystkim […]

W 2005 roku szkockie Glasgow uznane zostało za europejską stolicę morderstw. Tamtejsi policjanci postanowili potraktować przemoc jak chorobę zakaźną, którą należy leczyć. Efekty są zachęcające

Szkoci doszli do wniosku, że dotychczasowy system nie przynosił żadnych skutków. Sprawców tropiono i zamykano w więzieniach, ale statystyki się nie zmieniały. Policyjni analitycy postanowili zbadać przyczyny takiego stanu rzeczy. Jak się okazało, powodem agresji mieszkańców Szkocji były przede wszystkim bieda, nierówności społeczne, nadużywanie alkoholu i toksyczne wzorce męskości.

Powstał Violence Reduction Unit, czyli jednostka szkockiej policji wyspecjalizowana w walce z przemocą. Jest to jednak walka rozumiana w szczególny sposób, ponieważ jej organizatorzy przyjęli strategię nazywaną public health approach.

„Przemoc rozprzestrzenia się jak choroba” – przekonują specjaliści z VRU. Jak twierdzą, przestępcy to chorzy, którym trzeba pomóc. „Jeśli to zaniedbamy, kolejne osoby zarażą się nią jak grypą” – mówią.

VRU współpracuje z lekarzami, działaczami społecznymi i pracodawcami w celu przywrócenia „pacjentów” społeczeństwu – po zakończeniu wyroku pomaga się im w znalezieniu pracy i zapewnia wsparcie psychologiczne.

Od czasu powołania do życia VRU liczba morderstw w Glasgow spadła o 60 proc.

Do podobnych wniosków doszedł amerykański epidemiolog Gary Slutkin, który w latach 80. i 90. pracował jako lekarz w afrykańskich obozach dla uchodźców. Gdy wrócił do rodzinnego Chicago, dostrzegł, że miasto cierpi na swoją własną epidemię – przemoc.

Szybko stwierdził, że mechanizm występowania przestępstw w mieście jest dokładnie taki sam jak przy rozprzestrzenianiu się dyzenterii. W 2000 roku rozpoczął pilotażowy program Cure Violence, w którym wykorzystywał wiedzę zdobytą przy walce z chorobami zakaźnymi do zmniejszenia liczby zachowań przemocowych w Chicago.

Pierwszym krokiem było stworzenie mapy przemocy na danym terenie. Następnie do akcji wkraczali tzw. violence interrupters. Ich zadaniem była praca z osobami, które doświadczyły przemocy oraz zapobieganie rozprzestrzenianiu się destrukcyjnych zachowań.

Obecnie Cure Violence wdrażany jest w kilku miastach Stanów Zjednoczonych oraz w innych państwach. Z badań naukowych wynika, że program zmniejsza skalę przemocy od 41 do 73 proc.

Organizacje leczące przemoc zawsze dostosowują swoje programy do konkretnych środowisk, w których pracują. W Los Angeles działa Homeboys Industries, firma cateringowa zatrudniająca byłych więźniów. Jej szkockim odpowiednikiem jest Braveheart Industries działająca we współpracy z VRU. W Brazylii Fraternidade de Assistência aos Condenados stworzyło sieć więzień, w których już na tym etapie specjaliści pracują ze skazańcami nad ich powrotem do normalnego życia. Wdrożenie strategii public health approach rozważają także władze Londynu.

Źródło: World Economic Forum

Opublikowano przez

Dominika Kardaś


Specjalistka od literatury i kultury. Najchętniej pisze o sprawach bliskich człowiekowi. Jak każdy typowy milenials zaliczyła epizod w korpo. Ulubiony sport: chodzenie.

Chcesz być na bieżąco?

Zapisz się na naszą listę mailingową. Będziemy wysyłać Ci powiadomienia o nowych treściach w naszym serwisie i podcastach.
W każdej chwili możesz zrezygnować!

Nie udało się zapisać Twojej subskrypcji. Proszę spróbuj ponownie.
Twoja subskrypcja powiodła się.