Gdy nasz idol okazuje się złym człowiekiem. Czy można oddzielić artystę od jego dzieła?

W jaki sposób traktować artystów, którzy zachowują się wbrew naszym wartościom? Czy artysta musi być osobą moralną? Czy możemy dalej śmiać się na „Annie Hall” i tańczyć do piosenek Jacksona? A co wtedy, gdy nasz idol jawnie wspiera znienawidzony przez nas obóz polityczny? Być może moralne wzburzenie więcej mówi o odbiorcach sztuki i jej roli we współczesnym świecie, niż o moralności samych artystów?