Humanizm
„Bo zupa była za słona”. Tu życie kobiet często jest piekłem
07 marca 2025
Poza racjonalizacją („to kobieta jest winna”) mamy do czynienia także z mnóstwem zniekształceń poznawczych. Mężczyźni mówią: „Ona tego chciała”, albo: „Byłem pijany i nic nie pamiętam” – z okazji Dnia Kobiet 2025 o agresji wobec kobiet i jej bagatelizowaniu przez oprawców rozmawiamy z dr hab. Marleną Stradomską z Katedry Psychologii Klinicznej i Neuropsychologii UMCS w Lublinie.
Krystyna Romanowska: Jak mężczyźni, sprawcy przemocy, najczęściej uzasadniają swoją agresję wobec kobiet?
Dr hab. Marlena Stradomska*: Nie odpowiem wprost. Dam pani przykład jednej z moich pacjentek. Młoda dziewczyna trafiła do mnie na terapię. W jej trakcie opowiedziała mi o tym, że pewnego dnia zadzwonił jej ojczym z prośbą o pomoc. Został ugodzony nożem, wykrwawiał się. Pojechała do niego, rzeczywiście leżał w kałuży krwi, został przewieziony do szpitala, gdzie uratowano mu życie. Zraniła go jego partnerka. I nie była to ich pierwsza kłótnia „na noże”. Kobieta, wobec której mąż regularnie stosował przemoc, w końcu także zaczęła jej używać.
Zapytałam moją pacjentkę: „Jak często takie zdarzenia miały miejsce, kiedy była pani dzieckiem?”. Usłyszałam w odpowiedzi: „Tysiące razy”. Zapytałam: „Dlaczego nikt nie reagował, czy ktoś kiedyś to zgłosił?”. Odpowiedziała, że nie. „Dlaczego?” – zapytałam. „No wie pani, nikomu nie przyszło to do głowy, oni po prostu… tak żyją”. Zrozumiałam, że przemoc została usankcjonowana faktem, że trwa latami i zamieniła się w normalność.
Co więcej, mamy do czynienia z racjonalizacją przemocy w drugim pokoleniu. Córka kobiety, wobec której stosuje się przemoc, nie uważa tego za coś, czemu warto się przeciwstawić.
Niestety tak. Na tym polega ogromny dramat i uwikłanie tej rodziny. Nie mówiąc o tym, że zawiódł także system i instytucje. Lekarze nie zwracali uwagi na rany cięte, nie zgłaszali tego na policję, chociaż mają taki obowiązek. Prowadziło to do wrażenia, że – jako społeczeństwo – charakteryzuje nas pewna forma cichego przyzwolenia na przemoc. Jest ona po prostu systemowo racjonalizowana lub niezauważana.
Warto może wyjaśnić, na czym polega mechanizm racjonalizacji. Opiera się na tym, że człowiek – niezależnie od tego, co robi – musi nadać swojemu działaniu (ale także przekonaniom czy myślom lub pojawiającym się fantazjom) – jakiś sens. Nawet wtedy, kiedy są one groźne i szkodliwe dla innych. Jest to bardzo głęboki i mocny mechanizm obronny, który pozwala zachować tak zwane dobre zdanie na swój temat. Nie służy, oczywiście, wyłącznie relatywizowaniu przemocy, ale chroni nas przed odczuciem dysonansu poznawczego, który jest bardzo nieprzyjemny.
Człowiek – nie chcąc konfrontować się z trudną sytuacją czy zdarzeniem – usprawiedliwia swoje zachowanie. Mężczyźni stosujący przemoc najczęściej sięgają po obwinianie ofiary.
Polecamy: „Bo zupa była za słona”. Tu życie kobiet często jest piekłem
Trzy cytaty z filmów. W Tylko kochankowie przeżyją Ike Turner mówi do swojej żony, po tym, jak ją pobił: „Gdybyś mnie nie prowokowała, nie musiałbym tego robić. Wiesz, że cię kocham”. W Sypiając z wrogiem, sprawca przemocy: „Gdybyś mnie nie zawiodła, nie musiałbym się denerwować”. W Blue Valentine bohater, grany przez Ryana Goslinga, wykazując coraz większą agresję wobec kobiety, swojej żony, mówi: „Wiesz, że cię kocham. Czemu zmuszasz mnie do takich rzeczy?”.
Poza racjonalizacją („to kobieta jest winna”) mamy do czynienia także z mnóstwem zniekształceń poznawczych mających usprawiedliwić przemoc. Mężczyźni mówią: „Ona tego chciała”, albo: „Byłem pijany i nic nie pamiętam”.
Gwałciciele Gisele Pélicot (głośna sprawa z Francji, w której mąż stręczył swoją nieprzytomną żonę obcym mężczyznom) na sali sądowej tłumaczyli: „Skoro mąż pozwolił – myślałem, że nie ma w tym nic złego” (sic!). Albo że to „zabawa małżonków”, że kobieta udawała nieprzytomną, a w rzeczywistości dobrowolnie się na takie traktowanie godziła. Tłumaczyli też, że fizyczna krzywda gwałconej kobiecie się nie stała, bo przecież zachowywali się bez przemocy (ale nawet nie używali prezerwatyw).
Męskie racjonalizacje dotyczące spraw seksualnych w dużej mierze idą w stronę: „zostałem sprowokowany” albo „namówiono mnie” lub „to nie wyglądało na to, czym było” oraz „myślałem, że się zgadza”. Przybierają często formę bagatelizowania problemu („przecież nic się takiego nie stało”) lub nawet tworzenia alternatywnej rzeczywistości („wszyscy akceptowali tę sytuację, więc nie mogła być ona aż taka zła”).
Przeczytaj: Cechy narcystyczne u kobiet trudniej zdiagnozować. A są niebezpieczne
Ze strony ofiary także widzimy podobne zjawisko. Kobiety mogą mówić sobie: „Nic takiego się nie stało. Inne miały gorzej w mojej sytuacji”. Usiłują wyprzeć emocjonalne konsekwencje takiego ataku: „Już nie pamiętam, jak to się stało”.
Przypomina mi się w tym momencie jedna z moich pacjentek, z którą spotykałam się podczas wyjazdowych interwencji kryzysowych. Przychodziła do mnie regularnie, potem zniknęła na dwa miesiące i znowu się pojawiła. Ale była w strasznym stanie. Mówiła o sobie, że ma depresję i nie mogła wstać z łóżka. Moim zdaniem była przetrzymywana, nawet przykuta na przykład do kaloryfera: ziemista cera, wypadające włosy, żółte oczy, wygłodzona, z brakami w uzębieniu. Wezwałam karetkę, ale z tego, co pamiętam, ona nigdy nie opowiedziała, co ją spotkało, a właściwie, co wydarzyło się tak naprawdę. Mam także wrażenie, że nie zdawała sobie sprawy z tego, że mogła umrzeć.
Podobną sytuację miałam w przypadku 24-letniej kobiety (mamy trójki dzieci, pierwsze urodziła jako piętnastolatka). Przychodziła do mnie z coraz większymi obrażeniami. Podbite oko („wywróciłam się”), złamana ręka („spadłam ze schodów”), w końcu pojawiła się z zaklejoną połową twarzy. Okazało się, że najgorszą konsekwencją tego aktu przemocy było wybite oko. Miałam do czynienia z kobietą na wczesnym etapie dorosłości, wychowującą trójkę dzieci, która będzie niepełnosprawna do końca życia. Przez to, że nie umiała, nie była w stanie odejść od przemocowego mężczyzny. A może nie wiedziała, że może? Ona – oczywiście – to racjonalizowała: „nie mam skończonej szkoły”, „nigdy nie pracowałam”, „nie zdałam matury”. Nie znała innego życia oprócz „garnków i pieluch”, jak sama wspominała. Mężczyzna, z którym była, wmówił jej, że bez niego nic nie osiągnie.
Polecamy: Ochrona przed „nienawiścią”. Niektórzy są równiejsi
Warto zacząć od tego, że powinien siedzieć za seks z czternastolatką.
W tej społeczności związek został zinterpretowany w ten sposób, że starszy mężczyzna zaopiekuje się młodą dziewczyną, że to będzie dla niej nobilitacja.
Kobieta nie skorzystała z pomocy, którą jej oferowano. Zgodziła się na wyjazd z tym samym mężczyzną, który zrobił jej krzywdę, za granicę. Nigdy nie wróciła do swojej małej miejscowości, bo my – jako specjaliści – napisaliśmy szereg wniosków, aby zabezpieczyć – jeśli nie ją, to jej dzieci. Kontakt się urwał. Trudno teraz tę rodzinę namierzyć, może kiedyś się uda?
Już wiemy, że system także może pomagać w racjonalizacji przemocy. Ale my nie musimy przykładać do tego ręki.
Oczywiście. Dlatego tak ważne jest, aby nie zrażać się, nawet jeżeli widzimy, że osoba doświadczająca przemocy zniechęca nas do reakcji. Ważne jest nie tylko to, żeby wzywać służby, ale także sporządzać notatki z tego, co widzieliśmy. Jeżeli sami nie mamy energii lub temperamentu, żeby podjąć się takiej odpowiedzialności, poprośmy kogoś, żeby nas wyręczył. Kogoś, kto pójdzie na komendę, komisariat czy do innej instytucji pomocowej. Jeżeli dzieje się to w naszej najbliższej rodzinie, dobrze jest znaleźć kogoś, kto spojrzy na tę sprawę bez emocji, obiektywnie, i nie da się uspokoić stwierdzeniem: „Nic się nie stało, bo przecież żyję i się nie wykrwawiłam” – tylko odpowiednio zareaguje.
Ciekawe obserwacje można też poczynić w internecie, także bardzo skorym do relatywizowania przemocy. Jakiś czas temu w Rabce-Zdroju dwudziestolatek napadł na trzynastolatkę idącą do szkoły z zamiarem zrobienia jej krzywdy. Uratowała ją reakcja przechodniów. Sprawca wyszedł szybko za kaucją. Internet stanął w jego obronie: „Jak można oskarżać go o gwałt, skoro do niczego nie doszło!”.
Kulturowo wciąż jesteśmy przyzwyczajeni, żeby przemoc wobec kobiet i dziewczynek bagatelizować. Zapominamy często też o skrzywdzonych mężczyznach, ale to temat na zupełnie inną rozmowę. Słabe egzekwowanie prawa nie pomaga. A prawdopodobnie przemoc wobec kobiet będzie rosła. Pornografia zbrutalizowała spojrzenie młodych mężczyzn na seksualność, wzrasta mizoginia. Internetowa pornografia daje poczucie nie tylko iluzorycznej dostępności kobiet, ale także przekonanie, że kobiety uważają przemoc w seksie za niesłuchanie podniecającą, co normalizuje zachowania czysto agresywne. Mam wrażenie, że w przyszłości czeka nas wzrost takich cichych gwałtów (mimo nowej definicji zgwałcenia), które nie będą zgłaszane, bo mężczyźni znajdą całkiem nowe formy racjonalizacji zła, którego dokonali i – co więcej – być może naprawdę i skuteczniej zdołają przekonać kobiety, że to ich wina.
A mówię o tym nie bez kozery. Jedna z moich pacjentek, świetnie wykształcona prawniczka, została zaatakowana nożem przez męża (a przedtem była długo traktowana bardzo przemocowo). Po dwóch latach i wielu pismach sprawa jest nierozstrzygnięta, ponieważ mąż – obcokrajowiec – nie stawia się na wezwania prokuratury. „Nie po to studiowałam, żeby teraz tak tę sprawę zostawić” – mówi kobieta, chociaż prokuratura chciała umorzyć śledztwo. Jak ona się może czuć, kiedy wie, że prawo nie stanęło po jej stronie? Skąd znaleźć siły? Jak poradzić sobie z poczuciem niesprawiedliwości? Mimo wszystko szukajmy pomocy, dbajmy o siebie, walczmy o siebie – i dla siebie, i dla przyszłych pokoleń.
* Marlena Stradomska – psycholog, psychoterapeuta, suicydolog, ekspert Biura ds. Zapobiegania Zachowaniom Samobójczym w Instytucie Psychiatrii i Neurologii w Warszawie, asystent naukowo-dydaktyczny na Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. Pracuje jako psychoterapeuta, trener oraz wykładowca. Jest ekspertką platformy Życie Warte Jest Rozmowy oraz członkiem Interdyscyplinarnego Zespołu Profilaktyki Zachowań Samobójczych. Autorka publikacji naukowych i popularnonaukowych. Prowadzi grupę psychoedukacyjną oraz konsultacje indywidualne dla rodziców/opiekunów dzieci z diagnozą FAS/FASD.
Sprawdź, czego możesz spodziewać się w trakcie spotkania z nami na żywo. Już 5 kwietnia w Bielsku-Białej kolejna edycja konferencji Holistic Talk.
Organizowane przez redakcję Holistic News wydarzenie to możliwość wysłuchania wystąpień ze sceny. Mówcami edycji 2025 roku będą m.in.: Marek Magierowski (dyplomata), dr Tomasz Witkowski (psycholog), Marcin Możdżonek (sportowiec i myśliwy), Jacek Piekara (pisarz) i wielu innych. Pełny program znajdziesz TUTAJ.
Tylko do 20 marca bilety w wyjątkowej cenie 129 zł. Z kodem: HNHT2 czytelnicy Holistic News otrzymują dodatkowo 33% zniżki od aktualnej ceny.
Do zobaczenia w Cavatina Hall w Bielsku-Białej!
Redakcja Holistic News