Nauka
Homo sapiens i tajemniczy gatunek człowieka. Mamy jego geny
01 grudnia 2024
W paryskim Luwrze dwóch protestujących rzuciło zupą w Mona Lisę. Pomarańczowa mikstura rozprysła się na kuloodpornym szkle, które chroni słynny obraz. Dzieło sztuki nie doznało żadnych uszkodzeń. Powstaje pytanie, czy ekolodzy osiągnęli zamierzony cel swojego protestu.
Po incydencie z zupą dwie protestujące kobiety przedarły się przez barierę ochronną i stanęły obok obrazu, unosząc ręce w geście pozdrowienia. Aktywiści klimatyczni a sztuka – to pozornie odległe sfery, które jednak coraz częściej przenikają się.
Zobacz też:
„Co jest ważniejsze? Sztuka czy prawo do zdrowego i zrównoważonego systemu żywnościowego?” – pytały po francusku aktywistki. „Nasz system rolniczy jest chory” – dodawały.
Ochroniarze muzeum zareagowali błyskawicznie i natychmiast odciągnęli kobiety na bok. Niejasne pozostaje, jak protestującym udało się przedostać przez system bezpieczeństwa muzeum z zupą. Pracownicy muzeum starali się ukryć incydent i zasłonić obraz, o czym pisze New York Times, jednak ta próba okazała się nieskuteczna.
Czytaj również: Biologiczna Bzdura Roku 2023 została przyznana. Otrzymał ją Jaś Kapela
Na jednej z koszulek ekolożek widniał napis „Riposte Alimentaire” (fr. odwet żywnościowy), prezentujący organizację ekologiczną, będącą częścią większej koalicji grup protestacyjnych, znaną jako ruch A22. W jej skład wchodzą również Extinction Rebellion i Just Stop Oil – dwie grupy, których członkowie w ostatnich latach przyklejali się do dzieł sztuki i obrzucali eksponaty w muzeach jedzeniem.
Grupa Riposte Alimentaire przedstawia się jako kolektyw wspierający działania na rzecz zmian klimatycznych i zrównoważonego rolnictwa. Na swojej stronie internetowej owa grupa twierdzi, że francuski rząd nie dotrzymuje zobowiązań klimatycznych i wzywa do stworzenia systemu analogicznego do francuskiej opieki zdrowotnej, finansowanego przez państwo. Ma on zapewnić lepszy dostęp do żywności i jednocześnie umożliwić rolnikom osiąganie godziwych dochodów.
Mona Lisa była celem wandalizmu już od dziesięcioleci. Dwa lata temu obraz został posmarowany ciastem. W latach 50. XX wieku dzieło Leonarda da Vinci padło ofiarą jednego z turystów, który postanowił oblać go kwasem. Po tym incydencie obraz został zabezpieczony specjalnym szkłem.
Mona Lisa nie jest jedynym słynnym obiektem ataków aktywistów. „Dziewczyna z perłą” Johannesa Vermeera również padła ich celem. Wszystko wydarzyło się w haskim muzeum Mauritshuis w październiku 2022 roku. Dwójka ekologów przykleiła się do obrazu i sąsiedniej ściany, a inny uczestnik happeningu obrzucił dzieło gęstą czerwoną substancją. Obraz, chroniony szkłem, nie został uszkodzony.
Aktywiści ekologiczni oblali też zupą pomidorową „Słoneczniki” Vincenta van Gogha w National Gallery w Londynie w 2022 roku. Inni aktywiści, tym razem z grupy Last Generation, rzucili purée ziemniaczanym na „Stogi siana” Claude’a Moneta w poczdamskim Muzeum Barberini.
Czy takie działanie ma sens? Akty wandalizmu i utrudnianie życia zwykłym ludziom zdają się sprawiać szczególną przyjemność tak zwanym aktywistom klimatycznym. Grupy te chwalą się incydentami na swoich stronach internetowych, choć brakuje na nich informacji o realnych skutkach takich działań. Można się zastanawiać, czy takie efekty w ogóle istnieją.
Trudno nie dostrzec konsekwencji w działaniach aktywistów i ekologów, ale forma ich protestów budzi zastrzeżenia. Informacje o podobnych wybrykach młodzieży kiedyś elektryzowały media, ale obecnie nie robią już takiego wrażenia.
Jaką formę sprzeciwu mogą przyjąć aktywiści, skoro obecnie stosowane metody przestają budzić zainteresowanie? Do czego są zdolni w imię swoich idei?
To może Cię również zainteresować: