Kobiety rządzą na granicy. „Jesteśmy jednym miastem”

Kochamy Czechów – niekoniecznie z wzajemnością. Jak z bogatym, ale niełatwym dziedzictwem polsko-czeskiej historii radzą sobie mieszkańcy Cieszyna i Czeskiego Cieszyna oraz władze tych miast?

Kochamy Czechów – niekoniecznie z wzajemnością. Jak z bogatym, ale niełatwym dziedzictwem polsko-czeskiej historii radzą sobie mieszkańcy Cieszyna i Czeskiego Cieszyna, miast leżących po dwóch stronach granicy? W szóstym odcinku podcastu Audioplastykon rozmawiamy z ich burmistrzyniami, które objęły swoje urzędy jesienią 2018 r. i są pierwszymi kobietami sprawującymi te stanowiska

Czeski Cieszyn i Cieszyn to dwa miasta położne na rzece Olzie. Dwa administracyjnie, bo do 1920 r. były jednym organizmem miejskim. Jednak w wyniku polsko-czeskich sporów terytorialnych miasto zostało rozdzielone na pół, a granica została wytyczona właśnie na Olzie. Lewobrzeżna część przypadła Czechom, a prawobrzeżna – Polsce.

W zasadzie przez cały XX w. relacje między polskimi i czeskimi cieszynianami dalekie były od wzorowych. W 1919 r. wybuchła wojna polsko-czechosłowacka, w 1938 r. Polacy w wyniku ustaleń układu monachijskiego odebrali Czechosłowacji Zaolzie. Historyczne konfliktu są tu silne i tkwią w społecznej świadomości. A jednak bliskie sąsiedztwo obu miast i kawał ich wspólnej historii otwierają przestrzeń do dialogu międzykulturowego, integracji i budowania otwartego społeczeństwa.

Lawor w waszkuchni

Gabriela Hřebačková jest burmistrzynią Czeskiego Cieszyna, a Gabriela Staszkiewicz zarządza Cieszynem leżącym nad polskim brzegiem Olzy. Spotykamy się z nimi po polskiej stronie, w zabytkowym budynku ratusza położonym przy samym rynku. Burmistrzyni Hřebačková przyszła na spotkanie pieszo – żeby przedostać się tu z Czeskiego Cieszyna wystarczy przejść przez most. Obie posługują się językami sąsiadów.

https://soundcloud.com/holisticnews/cieszyn?in=holisticnews/sets/audioplastykon

Pierwsza z nich po polsku nauczyła się mówić w szkole. Druga uczyła się czeskiego przez cztery lata, ale przyznaje, że częściej korzysta z gwary cieszyńskiej, która jest mieszaniną polskiego, czeskiego i niemieckiego. „Mąż przeprowadził się z Krakowa i dla niego ta gwara była trochę szokiem” – wspomina Staszkiewicz.

„Pamiętam, że moja babcia, u której kiedyś mieszkaliśmy, kazała mu wyrzucić tepichy z domu i przynieść lawor z waszkuchni, co wprawiło go w osłupienie. Ale teraz już bez problemu rozumie” – zaznacza.

Polityka na granicy

Widać, że obie burmistrzynie dobrze czują się w swojej obecności, chyba nawet można powiedzieć – choć w przypadku polityków trzeba być z tym ostrożnym – że się lubią. Przed rozpoczęciem nagrania rozmawiają jeszcze chwilę o tym, jak spędziły ostatni weekend, gdzie kupiły buty.

Chcą, żeby równie dobrze dogadywali się mieszkańcy ich miast. „Jesteśmy miastem połączonym rzeką, a nie dwoma miastami nią podzielonymi” – deklarują polityczki. „Ale, mimo wszystko, dużo jeszcze przed nami pracy w budowaniu jednej społeczności” – dodają.

Na przeszkodzie czasem stoją stereotypy i uprzedzenia, czasem – biurokracja. „Każde państwo ma swoją legislatywę, więc nie da zrobić się chociażby tak, żeby była jedna spółka, która wywiezie śmieci mieszkańców po obu stronach granicy” – mówi czeska burmistrzyni. „Ale myślę, że tak w życiu codziennym to, czy mieszka się w Cieszynie, czy w Czeskim Cieszynie, odbiera się jako jeden organizm” – dodaje.

Czasem jednak granica między państwami okazuje się bardziej uciążliwa, niż na pierwszy rzut oka może się to wydawać. Między Cieszynami nie ma stałego połączenia komunikacją miejską, a szkoły w Polsce i w Czechach muszą przechodzić długą drogę urzędową, żeby nawiązać między sobą współpracę. Problemem jest chociażby organizacja meczu między drużyną polskich i czeskich uczniów, bo takie wydarzenie podchodzi już pod współpracę międzynarodową.

Kobiety zawsze najpierw muszą posprzątać

„Każdy, kto przychodzi na stanowisko burmistrza, ma swoją własną wizję miasta. Jeśli jest coś wspólnego w wizji kobiet, to to, że na początku zawsze trzeba posprzątać” – zgadzają się ze sobą burmistrzynie. „Nawet w tym dosłownym sensie, że gdzieś jest brudno, że powinno być więcej koszy na śmieci, że powinno być bardziej zielono” – tłumaczy burmistrzyni Staszkiewicz.

Przyznają jednak, że jako kobiety u władzy mają czasem pod górkę. „Ciągle panuje ten stereotyp, że kobiety są łagodniejsze, chętniej szukają kompromisów. I jest to czasem wykorzystywane, zwłaszcza przez tych panów, którzy czują, że teraz przyszła jakaś baba i będzie im mówiła, co mają robić” – mówi burmistrzyni polskiego Cieszyna.

Według raportu przygotowanego w tym roku przez Instytut Spraw Publicznych liczba kobiet w polskich organach samorządowych systematycznie (choć powoli) rośnie. Nadal stanowią one zaledwie 12 proc. wśród wójtów, burmistrzów i prezydentów miast. Zarówno w Republice Czeskiej, jak i w Polsce w samorządach mniej niż jedna trzecia mandatów przypada kobietom.

„Ja wiem, że w kontaktach z ludźmi zawsze staram się zachowywać spokojnie. Być może ktoś powie, że powinnam być bardziej ostra. Ale ja mam wykształcenie pedagogiczne i wiem, że tak jak dziecko chętniej przystanie na moje warunki, kiedy wytłumaczę mu swoje racje, tak samo działa to w negocjacjach politycznych” – wyjaśnia Gabriela Hřebačková.

Pozostaje liczyć, że dzięki działaniom obu pań mieszkańcy Cieszynów będą się dogadywać tak dobrze, jak ich burmistrzynie.

Opublikowano przez

Audioplastykon


Audioplastykon to seria podcastów prowadzonych przez Dominikę Kardaś i Łukasza Grzesiczaka.Rozmawiamy z ludźmi, którzy mają coś do powiedzenia.

Chcesz być na bieżąco?

Zapisz się na naszą listę mailingową. Będziemy wysyłać Ci powiadomienia o nowych treściach w naszym serwisie i podcastach.
W każdej chwili możesz zrezygnować!

Nie udało się zapisać Twojej subskrypcji. Proszę spróbuj ponownie.
Twoja subskrypcja powiodła się.