Humanizm
Praca non-stop zjada święta. Czas je odzyskać
30 kwietnia 2025
Bałkańska bogata kultura i obyczajowość przejawia się także w zwyczajach i świętach. A niektóre z nich są typowe tylko dla tego regionu. Wspólnym mianownikiem jest tradycja, łączność pokoleniowa (także ze zmarłymi) i wspólnotowość. Tak się także dziwnie składa, że rakija i muzyka ludowa, której nie może zabraknąć nawet na pogrzebach również bywają elementami łączącymi. Ale bez tego ciężko byłoby sobie wyobrazić Bałkany.
Slava to jak uważa się powszechnie najbardziej serbski ze zwyczajów, niemal emanacja serbskości. Znane jest nawet słynne powiedzenie „Gdzie Serb, tam i Slava”. Slava, najkrócej mówiąc, to świętowanie imienin patrona rodziny – czyli świętego, który przodkowie wybrali na opiekuna. Oczywiście po linii męskiej. To też jedna z najstarszych bałkańskich tradycji i obyczajów.
Tym, który wprowadził ten zwyczaj, jest święty Sawa, pochodzący z pierwszej dynastii królewskiej Nemanjiciów, największy serbski święty i założyciel serbskiej cerkwi autokefalicznej. I to właśnie on zapoczątkował ceremonię wybierania świętego, który ma być patronem rodziny i świętowania jego dnia. Uroczystość w cerkwi powinna być początkiem obchodów, które następnie przenoszą się do domu. Tam muszą pojawić się nieodzowne elementy: ikona świętego, specjalny placek, nie może też zabraknąć małych, wąskich świeczek, które pali się za zmarłych, czerwone wino i woda święcona. Nie może oczywiście zabraknąć dobrego jedzenia, bo jest to święto także towarzyskie, na które zaprasza się rodzinę i przyjaciół.
Święty patron przechodzi z pokolenia na pokolenie po linii męskiej. Na przykład patronem mojej rodziny jest święty Mikołaj. To dzień radosny, który ma przypominać o tym, skąd się pochodzi i jednoczyć.
Obchodzony 6 maja dzień świętego Jerzego uważany jest za święto Cyganów, a sam święty jest ich patronem. Ale patronem także zakochanych. Symbolem tej uroczystości jest konwalia, kwiat poświęcony świętemu Jerzemu. W barwnej romskiej tradycji tego dnia wieczorem puszcza się wianki ze świecami na rzekach. Można odnaleźć pewne podobieństwo tej bałkańskiej tradycji dzisiaj z polską nocą świętojańską.
Pięknie to zresztą pokazał w swoim Czasie Cyganów Emir Kusturica. Motywem muzycznym jest tam natomiast piosenka Ederlezi, którą wcześniej po serbsku jako Djurdjevdan wykonywała bałkańska super grupa Bijelo Dugme (sama melodia oczywiście pochodzi z folkloru).
Historia piosenki jest ponoć tragiczna. 6 maja 1942 grupa około 3000 Serbów z Sarajewa została przez chorwackich faszystów, ustaszy deportowana do obozu koncentracyjnego w Jasenovcu. W pewnym momencie jeden z mężczyzn zaczął śpiewać słowa piosenki o nieszczęśliwej miłości i tęsknocie za wiosną, której symbolem jest konwalia. Słysząc rzewną piosenkę, ustasze jeszcze szczelniej zamknęli drzwi i uszczelnili dach wagonu. Ściśnięci ludzie zaczęli się dusić – na miejsce dotarło już tylko 2000 żywych osób, z czego zaledwie 200 przeżyło obóz. I to od nich pochodzi opowieść o piosence i jej słowa.
W 1988 nagrał ją zespół Bijelo Dugme. Goran Bregović, który był liderem grupy, nagrywał ten utwór później wielokrotnie w różnych aranżacjach i w różnych wersjach językowych.
Warto przeczytać: Pomagamy, ale chcemy zmian. Coraz gorszy stosunek do Ukraińców
Czyli kolejna Slava, dzień świętego Wita, męczennika to następny bardzo ważny dla historii Serbii i jej tożsamości dzień. 28 czerwca w kalendarzu gregoriańskim, a 15 czerwca w juliańskim. 28 czerwca 1389 roku, czyli właśnie w ten dzień na Kosowym Polu starły się wojska koalicji chrześcijańskiej pod wodzą serbskiego księcia Lazara Hrebljanovicia i sułtana tureckiego. Bitwa zakończyła się śmiercią tysięcy rycerzy, w tym wodzów obu armii. I choć teoretycznie nie została rozstrzygnięta, to była początkiem okupacji Serbii przez Turcję.
Wraz ze śmiercią księcia Lazara rozpadła się bowiem koalicja i Turkom było łatwiej podbijać Bałkany. Z bitwą łączy się mitologia narodowa. Książę Lazar w noc poprzedzającą walkę miał sen, w którym Bóg dał mu możliwość wyboru: albo zwycięstwo doraźne, w bitwie albo męczeńską śmierć, ale w zamian za „niebiańskie królestwo” dla siebie i Serbii. Książę wybrał to drugie i od tego momentu zaczyna się przekonanie o mesjanistycznym charakterze dziejów Serbii i Serbach jako narodzie wybranym.
Dzień ten do tego stopnia jest elementem serbskiego historycznego DNA, że często celowo był wybierany na ogłoszenie ważnych decyzji – np. przed II wojną światową na wprowadzenie przez króla nowej konstytucji, czy zerwanie przez Titę współpracy z ZSRR. No i oczywiście nie bez powodu to tego dnia w 1914 roku Gavrilo Princip dokonał zamachu na arcyksięcia Ferdynanda w Sarajewie. Z kolei w 1989 roku, w 600-lecie bitwy na Kosowym Polu mało znany wówczas polityk serbski, Slobodan Miloszević wygłosił słynne przemówienie dla kilkusettysięcznego tłumu z deklaracją, że „nikt więcej nie podniesie już ręki na Serbów”.
Każdego roku obchody Vidovdana wywołują silne emocje. Nie zabrakło także piosenki o tym tytule – w 1989 roku Gordana Lazarović wylansowała przebój, który śpiewają kolejne pokolenia.
O tym się mówi: Wybory w Rumunii. Bunt przeciw starym elitom i cień Moskwy
Na osobne omówienie zasługują zwyczaje związane ze śmiercią i pogrzebem, bo one także mają swoją specjalną oprawę. W bałkańskich tradycjach i obyczajach śmierć nie jest kwestią indywidualną, ale społeczną.
Zaczyna się od ogłoszenia informacji o odejściu zmarłego. Na klepsydrach najczęściej jest jego zdjęcie, pełna informacja o rodzinie, czasem o okolicznościach śmierci. W związku z powyższym nawet zupełnie obcy ludzie mają prawo przyjść do domu zmarłego, wypytać rodzinę o samego nieboszczyka, ile lat miał, na co chorował, jak umarł, kogo osierocił, a rodzina musi gości poczęstować rakiją. Ale zanim wypije się rakiję, trzeba najpierw uronić kilka kropli na podłogę za pokój duszy, a dopiero wtedy wypić resztę i oczywiście złożyć kondolencje krewnym.
Rakija pojawia się także na cmentarzu; niedaleko grobu stawia się ławeczkę lub stolik z kieliszkami rakiji. I po samym pogrzebie goście również powinni wylać kilka kropli na ziemię za wieczne spoczywanie zmarłego. Podobnie zresztą powinno to wyglądać podczas stypy. Bałkańskie stypy bywają zresztą nieraz bardziej huczne, liczebne i żywe od niejednego wesela na zachodzie Europy. Płacze, alkohol, muzyka, opowieści o zmarłym, jedzenie, śmiechy, wyrównywanie rachunków – wszystko to jest obecne.
Zgodnie z bałkańskimi obyczajami dzisiaj, zwłaszcza na wsiach pojawiać się mogą zamawianie przez rodzinę płaczki, które mają lamentować. W Czarnogórze najbardziej prestiżowe i jednocześnie najdroższe jest wynajęcie lamentującego mężczyzny. Są bowiem wciąż ludzie wyspecjalizowani w repertuarze pogrzebowym, prawdziwi profesjonaliści trzymający się kanonu i ich obecność podnosi prestiż samego pogrzebu.
Ciekawe: Od łez do śmiechu, od życia do śmierci. Czym jest bałkańska dusza
A skoro jesteśmy już w Czarnogórze, to warto dodać o innym tamtejszym ciekawym zwyczaju. Nadawaniu synowi imienia Vuk (wilk), czy też Vukan. Są także nazwiska wywodzące się z tego słowa (np. Vucić, Vuković, Vucković) itd.
Skąd taka popularność? Według Vuka (nomen omen) Karadźicia, który w XIX wieku skodyfikował serbski język, wzięło się to z wiary w siłę wilka. W rodzinach, w których umierali pierworodni, pierwszemu synowi, który przeżył, nadawano imię Vuk. Był to dowód wdzięczności dla wilka, który przepędził lub zabił czarownice czyhające na życie dziecka. Bo to właśnie czarownice i rzucane przez nich uroki obwiniano o śmierć noworodków i starszych dzieci. I tylko wilki mogły zabić czarownice, ocalając tym samym dzieci.
Mowa była o pogrzebach, zatem czas na wesela. Tradycyjne wesela zaczyna się stricte przed uroczystościami weselnymi. W restauracji spotykają się goście i od rana ucztują, po czym wraz z panem młodym wspólnie jadą do domu panny młodej, gdzie swatowie i sam pan młody muszą ją wykupić. Rakiją oczywiście. Nie trzeba też dodawać, że na każdym etapie jest obecna muzyka, najlepiej zespół wykonujący na żywo tradycyjną muzykę.
Już z panną młodą wszyscy udają się do cerkwi na ślub kościelny. W obrządku prawosławnym jest zwyczaj nakładania przez popa młodej parze koron na głowy i obchodzenia trzykrotnego ołtarza. Nie brak pięknych śpiewów chóru. Przed cerkwią czekają ponownie muzycy, a nowożeńców obsypuje się pieniążkami na szczęście. Kolejny etap to ślub cywilny. I wreszcie po nim wesele.
Niektóre wesela trwają nawet po dwa dni i są na kilkuset gości. Nieodłącznym elementem – poza uginającymi się od jedzenia stołami – jest rakija, muzyka ludowa i kolo. Kolo to najbardziej znany taniec ludowy, mający swoje regionalne odmiany, różniące się krokami i rytmem. To kolejny zresztą wspólny łącznik dla całych Bałkanów – taniec, w którym ludzie trzymają się za ramiona i tańczą w okręgu – stąd nazwa. Kolo pojawia się czasem także na pogrzebach. I tym samym zataczamy krąg.
Co najważniejsze, bałkańskie tradycje i obyczaje są tam wciąż żywe i dzisiaj. A nawet – w przypadku Slavy – zyskują wręcz na popularności, także wśród młodych ludzi.
Przeczytaj inny tekst Autorki: Ogień, rakija i tajemniczy wędrowiec. Wieczór Badnjaka na Bałkanach