Humanizm
Hulaj dusza, piekła nie ma. Zetki, influencerzy i pieniądze
16 listopada 2024
Hazard to bardzo demokratyczny problem, obejmujący wszystkie grupy społeczne. Według badań CBOS-u uprawia go aż 37 proc. Polaków. W ostatnich latach mamy do czynienia ze zintensyfikowaną, agresywną reklamą gier losowych. Tymczasem promowanie gier hazardowych wśród młodych ludzi jest bardzo niebezpieczne.
O zagrożeniach płynących z uprawiania hazardu z Robertem Rutkowskim – terapeutą uzależnień, pedagogiem i wykładowcą akademickim – rozmawia Dominika Tworek.
Dominika Tworek: Dlaczego hazard jest w naszym kraju tak atrakcyjny?
Robert Rutkowski*: To globalny problem, ale w przypadku Polski mówimy o narodowych operatorach Lotto. Kiedyś ludzie kupowali kupony, zakreślali je, a raz w tygodniu odbywało się losowanie. To nie stanowiło zagrożenia na skalę społeczną. Problem pojawił się wtedy, kiedy ten operator postanowił zwiększyć skalę zysków i dokleił do Lotto produkty stricte hazardowe – zdrapki czy różnego rodzaju gry liczbowe, w które można grać codziennie. To jest absolutnie bardzo niebezpieczne i nie powinno mieć miejsca.
Kiedyś hazard był w wielu krajach zakazany i wiązał się z utratą reputacji, ale normy społeczne uległy zmianie i obecnie jest traktowany jako rozrywka.
Żyjemy w świecie ułomnym, pełnym niedoskonałości i takie rzeczy jak hazard będą istnieć zawsze. Natomiast ludzie powinni mieć świadomość, że igranie z tym jest groźne. Tymczasem nawet lingwistycznie podzielono to słowo na „hazard” i „hazard patologiczny”, żeby traktować te czynności jako zabawne.
To iluzja, że hazard nie jest tak szkodliwy społecznie, jak na przykład picie alkoholu, kiedy pijany człowiek może wsiąść do auta i nas zabić?
Hazard jest bardzo niebezpieczny dlatego, że wydaje się higieniczny. Nie ma w nim intoksykacji substancją. Bazujemy tylko na neurohormonach. Jest to tak zwane uzależnienie behawioralne – obsesja czy nawet psychoza nawykowa.
Łatwo więc zindywidualizować problem – to twoje nawyki, więc musisz sobie radzić z tym sam.
Właśnie. Przekierowuje się odpowiedzialność na człowieka. Skoro grasz, to się pilnuj. No nie, człowiek jest istotą bardzo podatną, ułomną. Wszyscy mamy prawo, aby spróbować czym jest hazard – to nie jest zabronione – ale warto, żeby wybrzmiało, iż nikt nie jest całkowicie wolny od zagrożeń wynikających z faktu obcowania z grami hazardowymi.
Każdy z nas jest potencjalnym hazardzistą?
Oczywiście. W praktyce oznacza to, że człowiek, który idzie do kasyna, zakładu bukmacherskiego czy sięga po różnego rodzaju gry losowe, nie powinien robić tego wtedy, kiedy znajduje się w ambarasie egzystencjalnym, ma jakieś problemy emocjonalne. Bowiem uprawianie hazardu w trudnych sytuacjach życiowych wypracowuje w mózgu nawyk ucieczkowy. Co ciekawe – hazardziści, którzy potrafią przegrać majątek życia w ciągu jednej nocy, wcale nie podejmują tych ekstremalnych zachowań, aby wygrać. Chodzi wyłącznie o to, żeby grać. Bo to pozwala odciąć się od uciążliwych emocji. Celem jest sama gra, a nie wygrana.
Polecamy: Mechanizmy powstawania uzależnień. Jak narkotyki łudzą fałszywym rajem?
Jakie mechanizmy psychologiczne wtedy nami rządzą?
To czysta neurobiologia. Perspektywa nagrody wywołuje u człowieka podwyższony poziom wydzielania dopaminy i serotoniny – neuroprzekaźników „przyjemności” produkowanych przez nasz mózg. Co ciekawe, one działają dużo wcześniej niż w momencie otrzymywania gratyfikacji. Narkomani na głodzie przestają odczuwać dolegliwości abstynencyjne już w chwili samej perspektywy skontaktowania się z dilerem.
Sęk w tym, iż życie daje nam mnóstwo atrakcyjnych ofert nagród, przyjemności. A kiedy jesteśmy bombardowani przekazem reklamowym, w którym Robert Lewandowski proponuje nam Lotto jako „narodowy sport”, zamiast szukać frajdy w grze w piłkę, pójdziemy w hazard.
Wszyscy wiemy, że jest dużo ciekawszych zachowań, które warto praktykować, niż siedzenie przed komputerem i obstawianie zakładów czy branie udziału w grach losowych. Nasz „narodowy piłkarski papież” decyduje się brać udział w kampaniach, które reklamują produkty bazujące na ludzkiej słabości i nie wystawia tym dobrego świadectwa. To katastrofa wizerunkowa. Badania pokazują, że dla społeczeństwa reklamowanie zarówno alkoholu, jak i zakładów bukmacherskich przez sportowców, jest skandaliczne. Tymczasem całe środowisko piłkarskie – z PZPN na czele – nie widzi w tym nic niestosownego.
Ostatnio obserwujemy też wysyp reklam zdrapek Lotto, które kierowane są do młodzieży.
Nie ma nic bardziej podłego i obrzydliwego niż reklamowanie tego typu zachowań wśród najmłodszych. Musimy pamiętać, że ta branża – podobnie jak lobby alkoholowe – bazuje na naszych słabościach: na niedoskonałościach, pęknięciach ludzkiej natury. Jest w niej bardzo dużo nacisku na to, żeby kierować przekaz właśnie do młodych, aby przygotowywać sobie konsumentów w następnych pokoleniach. Chodzi o oswajanie z tą formą „zabawy” od najmłodszych lat. Gdyby była to kwestia fajnego spędzania czasu, reklamowalibyśmy szachy czy warcaby, ale nic takiego nie ma miejsca. Tu chodzi wyłącznie o pieniądze.
Łatwo jest się uzależnić?
Bardzo łatwo. W hazardzie najsilniej uzależniające – czyli tworzące nawyk – wcale nie są zachowania związane z obecnością w kasynie, gdzie są duże wygrane, ale automaty do gier. Jak podróżowałem promem do Szwecji, to widziałem kierowców tirów, którzy spędzali całe noce przy jednorękich bandytach. Oni nie grali dla imponujących wygranych, a po to, żeby na czas grania zapomnieć o swoich problemach.
Dlaczego – jako społeczeństwo – mielibyśmy chcieć, żeby nie było jednostek uzależnionych od hazardu?
Na hazardzie zawsze najbardziej cierpi rodzina. Jest ona podstawową komórką społeczną i nic bardziej chroniącego jednostki przed patologią dotychczas nie wymyślono. To właśnie rodzina pierwsza reaguje na zachowania patologiczne. Jeżeli przestaje prawidłowo funkcjonować, jest rozsypana, jeśli jest zagrożony jej byt materialny – a u hazardzistów kwestie ekonomiczne są kluczowe, oni nie patrzą na potrzeby swoich bliskich i bardzo często stają się oszustami, malwersantami czy złodziejami tylko po to, żeby zaspokoić swoją obsesję – to cierpi na tym również reszta społeczeństwa.
Polecamy: „Mózg w sieci” – szansa czy pułapka?
Hazard prowadzi do bezdomności i to również obciąża tkankę społeczną.
W interesie społecznym nie jest propagowanie zachowań, które prowadzą jednostkę do otchłani, niebytu. Wszyscy ponosimy tego konsekwencje. To obciążanie, chociażby ekonomiczne, związane na przykład z kosztami leczenia chorych.
Jak uzależnienie od hazardu wygląda w praktyce?
Niektórzy moi pacjenci byli w tak nieprawdopodobnym stopniu uzależnieni od hazardu, że kiedy nagle odstawili gry, doświadczali objawów odstawiennych bardzo podobnych do tych u heroinistów. To wywoływało tak silne reakcje mózgu, jak najbardziej ekstremalny, najsilniejszy zespół abstynencyjny.
Z jaką emocją wiąże się to uzależnienie?
Dominuje bezsilność, tak zwane zapędzenie w kozi róg. W kilku przypadkach miałem w swoim gabinecie takie doświadczenie, że kiedy pacjent został doprowadzony na terapię siłą presji rodziny i nie był zainteresowany leczeniem, kończyło się to jego samobójstwem. Bo wszedł w tak ogromne długi, że nie byłby w stanie do końca życia ich spłacić. Mowa też o bezsilności rodziny. Hazardzista zawsze przestaje uczestniczyć w życiu rodzinnym.
Co możemy zrobić, aby zapobiec szerzeniu się uzależnienia od hazardu?
Pamiętajmy o tym, że branża hazardowa nie ma żadnych skrupułów. Gdy w grę wchodzą tak gigantyczne środki, odwoływanie się do empatii społecznej czy sumienia, nie ma żadnego sensu. Bez regulacji prawnych nic się w tym polu nie zmieni. Mam na myśli absolutny zakaz reklamowania losowych gier liczbowych.
Polecamy: Skuteczne metody profilaktyki. W jaki sposób ochronić dzieci przed uzależnieniami?
*Robert Rutkowski: pedagog, mentor, coach, certyfikowany specjalista psychoterapii uzależnień. Wykładowca na stałe współpracujący z Akademią Psychologii Przywództwa przy Politechnice Warszawskiej.
Polecamy: