Humanizm
Pomoc niewidomym z echolokacją. Tak dźwięk wspiera orientację
13 listopada 2024
Każdy przypadek zniszczonego dzieciństwa to stracona szansa na lepszą przyszłość dla nas wszystkich. Jeśli świat ma ochronić swoich najmłodszych obywateli, musimy zrealizować cztery główne cele
Obecnie ok. 50 mln dzieci na całym świecie pozostaje bez dachu nad głową w związku z kryzysem migracyjnym i problemem z uchodźcami. 152 mln dzieci muszą pracować, a 262 mln nie uczęszcza do szkół. Prawie 428 mln dzieci poniżej 10. roku życia żyje w biedzie. To nie są tylko liczby – to nasze dzieci, istoty ludzkie.
Kontynuowanie obecnych wysiłków nie poprawi statystyk. Jeśli Agenda 2030 ma wrócić na właściwe tory, światowi liderzy muszą wykazać się odwagą, odpowiedzialnością i współczuciem, a rządy i organizacje muszą być gotowe do podjęcia większego wysiłku na rzecz budowania lepszej przyszłości dla naszych dzieci.
Włożyliśmy sporo wysiłku w osiągnięcie wcześniejszych, milenijnych celów rozwoju ONZ, w szczególności tych dotyczących dzieci i edukacji, ale rezultaty nie były zadowalające. Dlatego też tak olbrzymie nadzieje są wiązane teraz ze Zrównoważonymi Celami Rozwoju (Sustainable Development Goals, SDGs). Wielu działaczy, także ja, ciężko pracowało, by Cel 8.7 (dotyczący eliminacji pracy dzieci we wszystkich jej formach do 2025 r.) włączyć do Agendy 2030.
Jeśli jednak obecne trendy się utrzymają, to w 2025 r. 121 mln dzieci nadal będzie zmuszanych do pracy. Natomiast w 2030 r. 225 mln dzieci i młodzieży nie będzie chodziło do szkoły, a 6 proc. światowej populacji nadal będzie żyć w skrajnym ubóstwie. Oznacza to, że świat nie osiągnie trzech z listy zrównoważonych celów rozwoju – SDG 8.7, SDG 1 (eliminacja ubóstwa) oraz SDG 4 (powszechny dostęp do edukacji wysokiej jakości), a miliony dzieci ciągle będą narażone na niewyobrażalne przemoc i wyzysk. A każde zniszczone dzieciństwo będzie straconą szansą na lepszą przyszłość dla nas wszystkich.
Chociaż wiele rządów ogłosiło postępy w zakresie realizacji Zrównoważonych Celów Rozwoju, niektóre z nich są wynikiem wybiórczych potrzeb doraźnej polityki, podczas gdy bardzo ważne kwestie (np. praca nieletnich czy edukacja) na liście priorytetów wciąż zajmują dalekie pozycje.
Skoro okresowe przeglądy sytuacji w poszczególnych krajach nie przynoszą oczekiwanych rezultatów, to powinniśmy wprowadzić obowiązkowe kontrole działalności poszczególnych rządów, z uwzględnieniem realizacji konkretnych celów, nieprzekraczalnych terminów oraz odpowiedzialności wszystkich zainteresowanych podmiotów. ONZ powinno wymagać (a później wspierać) konkretne plany wdrażane przez rządy, w szczególności te związane z celami dotyczącymi dzieci.
Przede wszystkim jednak polityczni decydenci muszą podjąć działania na rzecz przerwania błędnego koła wyzysku nieletnich, ubóstwa i analfabetyzmu – czyli tego, co wiele lat temu określiłem mianem paradygmatu trójkąta. Każde pracujące dziecko wykonuje pracę dorosłego, w rezultacie czego jest zmuszane do pozostawania biednym, niewykwalifikowanym analfabetą. Prowadzi to do rozwoju zjawiska międzypokoleniowej biedy, z którym trzeba systematycznie walczyć.
W takiej sytuacji ONZ, Unia Europejska, organizacje międzynarodowe i rządy powinny przyjąć cztery główne priorytety. Po pierwsze, muszą inwestować większe środki w programy ochrony socjalnej dla dorosłych, ponieważ przynoszą one korzyści także dzieciom, bo nie muszą one wtedy podejmować pracy.
Po drugie, decydenci powinni dążyć do zapewnienia godnych warunków pracy dorosłym, co dzieciom pozwoli cieszyć się dzieciństwem. Rządy powinny skupić się na tworzeniu większej ilości miejsc pracy, zmniejszaniu nierówności, wprowadzeniu płacy minimalnej i równości wynagrodzeń. Trzeba mieć jednak na uwadze, że aż 60 proc. globalnej siły roboczej pracuje w gospodarce nieformalnej. Rządy i przedsiębiorstwa muszą więc podjąć działania, dzięki którym organy publiczne będą mogły monitorować przestrzeganie standardów pracy.
Po trzecie, rządy muszą robić zdecydowanie więcej, by młodzi ludzie nabywali potrzebne kwalifikacje, dzięki czemu będą mogli bez problemów zaistnieć na rynku pracy już po osiągnięciu pełnoletności. Co więcej, organizacje zrzeszające takie osoby powinny mieć reprezentantów, którzy byliby włączeni do procesu decyzyjnego na wszystkich szczeblach procedury związanej z osiąganiem Zrównoważonych Celów Rozwoju.
Wreszcie, światowi przywódcy powinni pamiętać, że edukacja jest idealnym antidotum na pracę nieletnich i ubóstwo. Obecnie wiele krajów rozwijających się nadal nie posiada podstawowej infrastruktury do zapewnienia odpowiednich warunków do nauki i rozwoju. Na przykład w Afryce Subsaharyjskiej mniej niż połowa szkół podstawowych i gimnazjów ma dostęp do elektryczności, internetu, komputerów i wody pitnej.
Aby osiągnąć cel dotyczący edukacji wysokiej jakości, światowe wydatki na nią w skali roku muszą wzrosnąć z 1,2 bln dolarów (wydawanych obecnie) do 3 bln dolarów do 2030 r. Będzie to wymagało dodatkowego, wielostronnego dofinansowania także ze strony sektora prywatnego.
Najbardziej obawiam się, że bez odpowiednich funduszy, wspólnej politycznej woli i przyspieszenia tempa zmian Zrównoważone Cele Rozwoju pozostaną pięknie spisaną listą niespełnionych marzeń. Nie przyjmuję jednak do wiadomości, że świat nie ma środków lub możliwości, by te cele zrealizować – szczególnie w roku, w którym obchodzimy 100. rocznicę założenia Międzynarodowej Organizacji Pracy i 30. rocznicę Konwencji o Prawach Dziecka.
Ostatnio brałem udział w spotkaniu laureatów Pokojowej Nagrody Nobla w Meksyku. Wszyscy tam obecni zgodzili się, że zrównoważony rozwój na poziomie globalnym i pokój są możliwe tylko wtedy, gdy zapewnimy wolność, bezpieczeństwo i edukację wszystkim dzieciom.
Dlatego wzywam ONZ, głowy rządów i wszystkie zainteresowane podmioty do zintensyfikowania wysiłków na rzecz realizacji Agendy 2030, a w szczególności celów dotyczących dzieci. Świat, który nie chroni swoich najmłodszych obywateli, na pewno nie będzie stabilny.