Nauka
Ziemia straciła siostrę. Badanie Wenus dowodzi, że nie jest podobna
17 grudnia 2024
Człowiek replikuje się dzięki przekazowi danych zawartych DNA. Sam wytwarza i odbiera informacje – uprawiając naukę i inne formy aktywności intelektualnej, a dzięki nowoczesnym technologiom (w szczególności AI) uruchomił mechanizm samogenerowania i replikacji danych. W efekcie dochodzi do groźnego, zarówno dla jednostek i społeczeństw, zjawiska wytwarzania przekazu, którego źródła i wiarygodności nie można rozpoznać. Czy uratuje nas ekologia informacji?
Stanisław Lem (w wydanych po raz pierwszy w latach dziewięćdziesiątych XX w. esejach) prognozował, że jednym z największych problemów cywilizacji będzie konieczność, uporania się z przerostem informacji. Ich wykładniczy przyrost nazwał bombą megabitową. Proces ten na początku zachodził wolno. W pewnym momencie jego dynamika bardzo przyspieszyła. Najpierw wiadomości przekazywaliśmy sobie bezpośrednio – twarzą w twarz.
Z czasem wynalazek pisma ułatwił i rozpędził wymianę wiedzy. Po raz pierwszy bomba megabitowa zaczęła szybciej tykać, kiedy Johannes Gutenberg w XV w. zbudował prasę drukarską. Umożliwił kopiowanie nośników informacji – książek. Ich produkcja była ograniczona tylko przez czas, potrzebny do napisania i wydrukowania. Wraz z rewolucją informatyczną, powszechnym dostępem i zastosowaniem komputerów, ludzkie możliwości wytwarzania informacji znacząco wzrosły. Powstanie globalnej sieci Internetu, było wisienką na torcie tego procesu.
Utarł się w historii nauki pogląd, że ostatnim człowiekiem, który panował nad całokształtem intelektualnych dokonań swojego czasu – był Gottfried Wilhelm Leibniz – żyjący na przełomie XVII i XVIII w. geniusz epoki oświecenia, filozof, matematyk. Współcześnie wraz z dynamicznym przyrostem wiedzy naukowej, jej specjalizacją i rosnącą głębią poznawczą, można z całą pewnością stwierdzić, że nie ma już specjalistów od wszystkiego.
Kluczowa, w kontekście przyrostu wiedzy, jest szybkość, z jaką generujemy nowe dane i ich interpretacje. Francuski filozof i teoretyk kultury Paul Virilio (XX – XXI w.) uważał, że tempo reprodukcji zasobów jest główną determinantą rozwoju cywilizacji. Połączenie bomby megabitowej, z ideą pędzącego postępu, tworzy obraz współczesnego świata, który określić można jako cywilizację informacji.
Polecamy: Kim są techno-optymiści i dlaczego mogą się mylić?
Idąc tropem wskazanym przez Johna Archibalda Wheelera – wybitnego fizyka teoretycznego z przełomu XX/XXI w. – świat jest jedną, wielką informacją. Ujął on swoją tezę w sentencji: „byt z bitu”. Człowiek replikuje się dzięki przekazowi danych zawartych DNA. Sam wytwarza i odbiera informacje – uprawiając naukę i inne formy aktywności intelektualnej, a dzięki nowoczesnym technologiom (w szczególności AI) uruchomił mechanizm samogenerowania i replikacji danych.
W efekcie dochodzi do groźnego, zarówno dla jednostek i społeczeństw, zjawiska wytwarzania przekazu, którego źródła i wiarygodności nie można rozpoznać. Doskonałym tego przykładem są fake newsy i efekt smogu informacyjnego. Na pytanie „kiedy wybuchnie bomba megabitowa”, można odpowiedzieć „nieważne kiedy, tylko jak radzić sobie ze skutkami jej eksplozji”.
W latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku zaczęto systematycznie odwoływać się do pojęcia ekologii informacji. Po raz pierwszy pojawia się w pracach Foresta W. Hortona w tytule artykułu z 1978 roku pt. Information ecology, opublikowanego w Journal of Systems Management. W analogii do działań z zakresu ochrony środowiska naturalnego badacze zaczęli traktować infosferę (środowisko informacyjne człowieka zawierające te rodzaje informacji, które są mu potrzebne do funkcjonowania w społeczeństwie), jak ekosystem. Umożliwiło to rozwój zagadnień, spośród których kluczowym jest przepływ informacji między ludźmi.
To ułatwiło i rozbudowało refleksję nad antropologią świata informacji. Tu ważnym zadaniem jest poznanie kompetencji, koniecznych do kreowania przyjaznego dla człowieka środowiska komunikacyjnego i uczestniczenia w nim. Musi być ono realizowane w wymiarze ogólnospołecznym, poprzez zastosowanie instrumentów legislacyjnych, edukację i budowanie świadomości odpowiedzialności za równowagę infosfery.
Nie mniej istotne są indywidualne zaangażowanie poszczególnych użytkowników przestrzeni komunikacji oraz higiena funkcjonowania w tym obszarze. Nadmiar i deficyt informacji, szum i smog informacyjny, bariery komunikacyjne oraz stres wywołany bombą megabitową to kolejne bolączki, które dręczą jednostki i społeczności.
Polecamy: Efekt Google, czyli jak przez sztuczną inteligencję tracimy umiejętności
Tak, jak dostrzeżenie problemów dotyczących relacji człowiek – przyroda, umożliwiło zidentyfikowanie zagrożeń cywilizacyjnego rozwoju świata, refleksja nad ochroną środowiska naturalnego dostarcza kierunków rozwoju ekologii informacji. Nauki o środowisku postulują odejście od postawy antropocentrycznej na rzecz podejścia biocentrycznego. W przypadku świata cyfrowego przesunięcie to dokonuje się pomiędzy technocentryzmem, a humanocentryzmem.
W obu przypadkach postuluje się analizę i zmianę układu wartości sterujących porządkiem w danej sferze. Charakterystycznym jest dopuszczenie do głosu aktorów, niebędących ludźmi. Dla środowiska naturalnego to fauna, flora i przyroda nieożywiona, a dla sfery technologii informacyjnych to w szczególności AI.
Indywidualne i społeczne zaangażowanie w problemy środowiskowe, i holistyczna perspektywa zrównoważonego rozwoju to kolejne kategorie, które można zastosować w dyskursie z zakresu ekologii informacji. Jednocześnie nie ma wątpliwości, że ich wprowadzenie do rozważań na komunikacją – podobnie jak w przypadku kwestii środowiskowych – jest związane z dokonywaniem aksjologicznych wyborów. Przede wszystkim związanych z pytaniem o status człowieka w infosferze i o jego relację do tej przestrzeni.
Równie znaczącą rolę odgrywają spory o granice wolności jednostki i wypowiedzi. Pojawiają się wątpliwości – zarówno etyczne jak i prawne – co do ograniczania dostępu do infosfery jednostkom i społecznościom. Szczególnie ważną kwestią jest prawo do monitorowania, cenzurowania i eliminowania treści oraz zachowań, które uznawane są za niepożądane.
Polecamy:
Istotną rolę odgrywają działania o charakterze edukacyjnym. Teoretycy komunikacji debatują nad strategiami zarządzania i statusem kultury informacji. Podkreśla się znaczenie budowania świadomości oceny wartości źródeł informacji, np. przez umiejętność identyfikowania fake newsów. Zwraca uwagę na uczestnictwo w określonej kulturze, co zabezpiecza przed wpływem negatywnych zjawisk: mową nienawiści, czy przemocą. Ekologiczne podejście do przestrzeni wymiany informacji, pozwala na indywidualne traktowanie odbiorców i ich interaktywny udział w społecznym dyskursie.
Eksperci prowadzący śledztwa, potrafią na podstawie analizy np. śmieci, pozostawionych przez podejrzanego, wskazać wiele cech jego profilu osobowościowego. Wydaje się, że analizowanie infosfery poszczególnych jednostek i grup społecznych, może dostarczyć informacji na ich temat i uznawanych przez nich wartości.
Niewątpliwie analiza środowiska informacyjnego została już umiejętnie włączona do narzędzi marketingowych. Pozycjonowanie stron, badanie metadanych, śledzenie aktywności zakupowej w internecie, pozwalają nie tylko rozpoznawać trendy i preferencje, ale też sterować zainteresowaniem klientów. Kierowanie uwagi na nowe towary i ich reklamowanie to zaledwie czubek góry lodowej infosfery. Jej ukrytą część stanowi możliwość wywierania wpływu na zachowania w wymiarze globalnym, promowanie poglądów i określonych postaw.
Nietrudno zauważyć, że dysponujemy potężnym narzędziem, za pomocą którego można czynić świat lepszym albo gorszym. Z tego też względu podnoszenie świadomości na temat ekologii przestrzeni informacyjnej jest jednym z najważniejszych zadań edukacyjnych współczesnego świata. Obowiązek ten jest niezmienny od momentu pierwszej świadomej komunikacji dokonanej przez homo sapiens. Sprowadza się do nakazu szanowania odmienności poglądów, samodyscypliny, odpowiedzialności za słowa i tworzenia etycznych ram dla wolności wypowiedzi.
Dowiedz się więcej: