Nauka
Czy uderzenie w Księżyc zagrozi Ziemi? NASA szykuje misję ratunkową
04 października 2025
Nawet 30 aresztowań dziennie za wpisy w internecie. Jak donosi „The Times”, tak dziś funkcjonuje cenzura w UK. To nie tylko efekt poprawności politycznej, ale także przestarzałego prawa, absolutnie niedostosowanego do ery social mediów.
Bernadette Spofforth, leżąc na niebieskim materacu w celi, nie mogła uwierzyć, że trafiła tam za jeden post. Po głośnym morderstwie w Southport udostępniła na platformie X wpis obwiniający imigrantów. Chociaż zorientowała się, że to fałszywa informacja i szybko go usunęła, wkrótce i tak zapukała do niej policja. Musiała spędzić w areszcie 36 godzin. W znacznie gorszej sytuacji znalazła się Lucy Connoly. Za podobny, również usunięty post, odsiaduje wyrok 31 miesięcy więzienia. To nie jedyne przypadki absurdalnej cenzury w UK.
35-letni Dimitrie Stoica trafił na trzy miesiące do więzienia za żartobliwe wideo na TikToku, gdzie udawał, że ścigają go prawicowi uczestnicy zamieszek. Musiał również zapłacić mandat. Według brytyjskiego prawa było to „wysyłanie fałszywej informacji z zamiarem wyrządzenia szkody”. Maxie Allen, producent radiowy z Hertfordshire, na łamach New York Post podzielił się swoją historią. Aresztowano go za wiadomości na prywatnej grupie rodziców na WhatsAppie. Allen i jego partnerka krytykowali szkołę za wolne tempo rekrutacji nowego nauczyciela.
Podobne przykłady można mnożyć, a stoją za tym dane. Według The Times w Wielkiej Brytanii ponad 30 osób dziennie zostaje aresztowanych za „przestępstwa słowne” (ang. speech crime). To aż 12 tys. aresztowań rocznie. Wszystko przez przepisy sprzed ery mediów społecznościowych. Penalizują one wysyłanie „rażąco obraźliwych” wiadomości i treści o „nieprzyzwoitym, obscenicznym lub groźnym charakterze”.
W związku z tymi sytuacjami pojawiają się również fałszywe informacje. W ostatnich dniach do sieci trafiło nagranie, na którym dwie policjantki stoją w drzwiach do domu pewnej kobiety. Funkcjonariuszki chcą aresztować jej córkę oraz zarekwirować telefon nastolatki. Materiałowi towarzyszyła informacja, według której 15-latka miała być poszukiwana za „wyświetlenie posta”.
Policja z Walsall w środkowej Anglii, gdzie doszło do incydentu, zdementowała już sprawę. Nastolatkę podejrzewa się o podszywanie pod inną osobę w internecie i wysyłanie agresywnych wiadomości pod cudzym nazwiskiem. Wizyta w domu miała nie być pierwszą próbą skontaktowania się z dziewczyną. Ponadto policja w oświadczeniu zwraca też uwagę, że nagranie jest zmontowane, zawiera wiele cięć i pokazuje sytuację w zmanipulowany sposób. Materiał można obejrzeć poniżej.
Przypadek nastolatki z Walsall pokazuje, że walka o wolność słowa może być również użyta do publikowania nieprawdziwych informacji i napędzania frustracji społeczeństwa. Nie zmienia to faktu, że brytyjskie prawo, które ustanowiono na długo, zanim media społecznościowe stały się powszechne, powinno przejść reformę. Jeśli tak się nie stanie, kolejne osoby będą aresztowane za wpisy w sieci.
Tymczasem prawdziwi przestępcy pozostają bezkarni. W sprawie 33 tys. kradzieży samochodów odnotowanych tylko w Londynie w ubiegłym roku dokonano jedynie 300 aresztowań. Zaledwie 5 proc. z ponad 40 tys. przypadków kradzieży sklepowych zakończyło się zarzutami.
Co jeszcze dzieje się w brytyjskiej polityce? Przeczytaj artykuł: Gorąca debata w parlamencie. Czy 16-latkowie powinni głosować?
Do 31 października możesz skorzystać z darmowej dostawy paczkomatem.
Wpisz kod HNEWS0 finalizując zakupy w Księgarni Holistic News