Nauka
Ziemia straciła siostrę. Badanie Wenus dowodzi, że nie jest podobna
17 grudnia 2024
Sinciangu trwa przyspieszona sinizacja muzułmanów. Setki tysięcy osób są przetrzymywane w obozach
Sinciang to autonomiczny region na zachodnich rubieżach chińskiego imperium. To olbrzymi, rzadko zaludniony obszar, stanowiący szóstą część terytorium kraju. Sinciang ma duże znaczenie strategiczne i bogate złoża kopalin, m.in. ropy, gazu i węgla. Większość jego mieszkańców stanowią muzułmanie – głównie Ujgurzy i Kazachowie, ludy o tureckim rodowodzie.
Odrębność etniczna i kulturowa regionu niepokoi władze w Pekinie, który w zdecydowany sposób temperuje każdy przejaw wolnościowych dążeń Ujgurów, nie żałując pieniędzy na propagandę oraz indoktrynacje i nie cofając się przed stosowaniem przemocy.
Konflikt polityczny między Ujgurami a Chińczykami Han (stanowiącymi 91 proc. populacji Chin) wielokrotnie prowadził do krwawych starć. Tak było m.in. w 2009 r., kiedy demonstracja przeciwko sinizacji regionu przekształciła się w zamieszki, w których zginęły setki osób. W regionie dochodzi też do ataków terrorystycznych na instytucje państwowe oraz chińskich żołnierzy.
W ostatnich latach w Sinciangu powstały obozy reedukacji, w których internuje się Ujgurów, Kazachów czy Kirgizów. Amerykanie szacują, że przetrzymuje się tam od 800 tys. do 2 mln muzułmanów.
Pekin bagatelizuje sprawę, tłumacząc swoje działania walką z terroryzmem i „zaraźliwą chorobą ideologiczną”. „Osobom oszukanym przez ekstremizm religijny (…) trzeba pomagać poprzez reedukację” – mówią chińscy przedstawiciele.
Muzułmanie, którzy przeszli pobyt w zamkniętych ośrodkach, mówią o „praniu mózgu”, upokorzeniach, głodzeniu i biciu. „Mamy takie powiedzenie: jeśli pójdziesz do obozu koncentracyjnego w Lop County w Sinciangu, nigdy stamtąd nie wyjdziesz” – powiedział dziennikowi „Guardian” mieszkaniec regionu, przebywający obecnie za granicą.
Młodszych mieszkańców regionu państwo stara się indoktrynować w placówkach edukacyjnych. Na rozbudowę sieci szkół i przedszkoli z internatami, tylko na południu Sinciangu, wydano ponad miliard dolarów. Liczba maluchów w przedszkolach, w samym tylko 2017 r., zwiększyła się o pół miliona. W 90 proc. są to muzułmańskie dzieci.
Maluchy spędzają w chińskojęzycznych szkołach i przedszkolach całe dni. Inne wracają do domu tylko na weekend albo wcale. Według niemieckiego naukowca dr Adriana Zenza, to idealne warunki do prowadzenia całościowego programu inżynierii społecznej, której celem są mniejszości etniczne.
Chiny uderzają w muzułmanów także na wiele innych sposobów. Grupa śledcza Bellingcat, po przeanalizowała zdjęć satelitarnych, oceniła, że w ostatnich latach zniszczono jedną trzecią z 90 meczetów w Sinciangu.
Źródła: Reuters, BBC, Guardian, Polskie Radio, Gazeta Wyborcza