Putin traci kontrolę. Rosja staje się wasalem Chin

Władimir Putin i Xi Jinping podczas oficjalnego spotkania — symbol rosnącej dominacji Chin i słabnącej pozycji Rosji.

Eksperci coraz głośniej mówią o wasalnych wręcz relacjach między Rosją i Chinami. Państwo Środka przejmuje rosyjską gospodarkę, uzależniając ją od siebie w zaskakująco szybkim tempie

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Chińska dominacja nad Rosją

„Rosyjski rynek nigdy już nie będzie taki sam. Europejczycy i Amerykanie nie będą już w stanie odzyskać żadnego rosyjskiego segmentu towarów, nie licząc mody i kilku niszowych rynków”

– powiedział były wysokopostawiony rosyjski urzędnik zajmujący się regulacją rynku w rozmowie z The Moscow Times, opozycyjną wobec Kremla gazetą wydawaną na Zachodzie.

W miejsce wielu zachodnich państw, które dostarczały Rosji przed lutym 2022 r. towary i usługi, gwarantując tym samym Moskwie duży stopień bezpieczeństwa, wszedł jeden wielki dostawca: Chiny. A to oznacza, że w kluczowych sektorach gospodarki wszystko „wisi” na dobrej woli Pekinu.

Tak głęboka zależność sprawia, że czołowi światowi eksperci zajmujący się stosunkami chińsko-rosyjskimi mówią już wręcz o popadaniu przez Moskwę w wasalną zależność od swojego wielkiego azjatyckiego protektora gospodarczego.

Rosja traci niezależność

„Rosja staje się teraz wasalem Chin – napisał Alexander Gabuev, dyrektor Carnegie Russia Eurasia Center, w swoim tekście pt. Nowy wasal Chin, opublikowanym w prestiżowym magazynie Foreign Affairs. – Za kilka lat Pekin będzie w stanie dyktować warunki współpracy gospodarczej, technologicznej i regionalnej z Moskwą. Kreml nie jest zaślepiony, ale nie ma wielkiego wyboru, dopóki Putin potrzebuje chińskiego wsparcia w walce w Ukrainie, która stała się jego obsesją”.

Po rosyjskim pełnoskalowym ataku na Ukrainę Rosja i Chiny ogłosiły „partnerstwo bez granic”. Moskwa przedstawiała je na świecie jako fundament swojego przyszłego sukcesu w wojnie z Ukrainą – oto bez Zachodu Rosja będzie w stanie sprzedawać swoje węglowodory i pozyskiwać niezbędne towary.

Tak Xi Jinping wciągnął Rosję w pułapkę

I rzeczywiście, Eksport Chin do Rosji niemal podwoił się od 2021 r., sięgając za cały zeszły rok kwoty 115 mld r. Państwo Środka stało się równocześnie największym odbiorcą rosyjskiej ropy i gazu.

Jedna decyzja Xi Jinpinga i Rosja wpada w gigantyczne problemy gospodarcze, z czego Kreml doskonale zdaje sobie sprawę. Bez chińskich czipów i elektroniki rosyjskie drony Gierań, które nękają Ukrainę, nie byłyby budowane w takiej skali.

Według szacunków Kijowskiej Szkoły Ekonomii już w 2023 r. 76 proc. zaawansowanych technologicznie podzespołów używanych w rosyjskim przemyśle zbrojeniowym pochodziło z Chin. Od tego czasu odsetek tylko mógł wzrosnąć.

Najważniejsze w 20 sekund

  • Chiny kontrolują 60% rynku aut w Rosji
  • 76% rosyjskiej elektroniki wojskowej pochodzi z Chin
  • Gazprom: pierwsza strata od 20 lat
  • Pekin wymusza ceny gazu na poziomie 60 USD za 1000 m³
  • FSB w tajnym dokumencie nazywa Chiny „wrogiem”

Rosyjski przemysł motoryzacyjny umiera

Zależność od Chin dotyczy oczywiście wielu innych sektorów, nie tylko rosyjskiej zbrojeniówki. Szczególnie źle jest w branży motoryzacyjnej, którą chińskie marki praktycznie zdominowały. Latem tego roku trzy największe firmy motoryzacyjne Rosji (Kamaz, Gaz i AwtoWAZ) podjęły decyzję o skróceniu tygodnia pracy o jeden dzień. Powodem jest konkurencja ze strony chińskich marek, z którą Rosjanie sobie kompletnie nie radzą.

Efektem jest kompletna przemiana rosyjskiego rynku motoryzacyjnego. O ile w 2019 r. w Rosji tylko 2 proc. sprzedawanych samochodów pochodziło z Państwa Środka, o tyle już w zeszłym roku odsetek ten wyniósł niemal 60 proc. (w segmencie aut ciężarowych – 65 proc.). Jak jednak zwraca uwagę w swojej analizie Ośrodek Studiów Wschodnich, samo to nie byłoby aż tak niepokojące z punktu widzenia Rosjan.

Chińskie marki dominują nad rosyjskimi

Również przed 2022 r. większość samochodów sprzedawanych w Rosji była zagranicznego pochodzenia, jednak były to marki zachodnie, które dużą część tych aut produkowały w Rosji, dając pracę rosyjskim robotnikom. Było to efektem presji Moskwy, która żonglując cłami i podatkami była w stanie „zachęcić” zachodnich producentów do składania aut na terenie Rosji.

Tymczasem z Chińczykami sprawa wygląda zupełnie inaczej: Kreml nie jest w stanie w żaden sposób skłonić Pekin do budowy fabryk w Rosji, chuchając i dmuchając na „partnerstwo bez granic”, w związku z czym chińskie auta sprzedawane nad Wołgą w lwiej części produkowane są nad Jangcy. Rosyjski przemysł motoryzacyjny umiera i Kreml nic nie jest w stanie z tym zrobić.

Gazprom pod presją

Zapaść przeżywa również sektor, który do tej pory był istną kurą znoszącą dla Kremla złote jaja. W zeszłym roku Gazprom zanotował stratę, co jest pierwszą taką sytuacją w obecnym stuleciu. Firma, która przed 2022 r. zapełniała skarbiec Putina, w 2024 r. przyniosła 7 mld dolarów straty.

Przerwanie dostaw na Zachód sprawiło, że w zasadzie jedynym kierunkiem sprzedaży rosyjskiego gazu ziemnego są Chiny. Jak jednak ustaliły w zeszłym roku branżowe media, Chiny są bardzo asertywne, jeżeli chodzi o cenę zakupu tego surowca i stawiają Rosji warunki, które w innych okolicznościach (gdyby Rosja na własne życzenie nie była odcięta od Zachodu), byłyby kompletnie nie do przyjęcia przez Kreml.

Otóż zapowiadany od lat wielki gazociąg, który ma połączyć Rosję z Chinami – Siła Syberii 2 – będzie wybudowany tylko wtedy, gdy Moskwa zgodzi się sprzedawać gaz Państwu Środka po… krajowych cenach rosyjskich (ok. 60 dolarów za 1 000 m3). Gdyby Putin przyjął takie warunki, wyszedłby na tym interesie jak Zabłocki na mydle, sprzedając gaz właściwie po kosztach.

Pekin dyktuje warunki

A jednak na początku września szef Gazpromu Aleksiej Miller ogłosił, że doszło do przełomu w rozmowach z Chinami i Siła Syberii 2 mimo wszystko powstanie. Mimo oficjalnego entuzjazmu szefa Gazpromu cała sprawa nie wygląda różowo dla Rosji.

Dystans ze strony Chin

„Łatwo byłoby ocenić tę zapowiedź jako ogromny krok naprzód w relacjach między Moskwą a Pekinem, ale jednak nie brakuje powodów, by przestrzegać przed taką interpretacją – ocenia w swojej analizie amerykański think tank Atlantic Council, podkreślając, że entuzjazm Moskwy dla tego projektu nie jest odwzajemniany przez Pekin.

– Przede wszystkim, Chińczycy muszą jeszcze potwierdzić tę wiadomość, co sugeruje, że budowa gazociągu w rzeczywistości nie jest jednak uzgodniona (…). Zapowiedź Millera powinna być oceniana jako wyraz rosnącej desperacji ze strony Gazpromu, a nie tego, że gazociąg faktycznie zostanie zbudowany”. – piszą amerykańscy eksperci.

Wszystko wskazuje na to, że Chińczycy czekają aż Moskwa „zmięknie” do tego stopnia, by przyjąć warunki cenowe, które w innych okolicznościach zostałyby przez Putina zbyte pustym śmiechem.

Tajny raport FSB

O ile oficjalnie Kreml puszy się, podkreślając świetne relacje z Pekinem, o tyle w rosyjskim aparacie państwowym widać obawy przed chińskim kolosem. Wiele mówi na ten temat tajny, 8-stronicowy dokument FSB, który kilka miesięcy temu trafił w ręce dziennikarzy The New York Timesa.

Według ustaleń gazety specjalna komórka w rosyjskim kontrwywiadzie zajmująca się Chinami wprost nazywa Chiny „wrogiem”. Jej oficerowie przestrzegają w swoich raportach innych funkcjonariuszy FSB przed penetrowaniem Rosji przez chińskich szpiegów, którzy przede wszystkim starają się przejąć największe sekrety rosyjskiej zbrojeniówki. Ale obaw przed zaciskaniem chińskiej pętli na Rosji jest tam o wiele więcej.

Rosja tracin niezależność? Strach przed Chinami

Według pozyskanego przez NYT dokumentu Rosjanie niepokoją się, że Pekin liczy na przejęcie ich infrastruktury arktycznej popadającej w ruinę w związku z zachodnimi sankcjami.

Co szczególnie istotne – wspomniana komórka FSB przestrzega, że na chińskich uniwersytetach rozpocząć się miało przygotowywanie gruntu pod tłumaczenie tamtejszemu społeczeństwu, dlaczego Chiny powinny przejąć rosyjskie ziemie na Dalekim Wschodzie, które jeszcze w XIX w. należały od Państwa Środka.

Te obawy mają swoje podstawy również w oficjalnych działaniach Pekinu. Jeszcze w 2023 r. Rosjan zelektryzowała informacja, że na rządowych chińskich mapach, które muszą mieć akceptację władz w Pekinie, niektóre nazwy miast i regionów na rosyjskim Dalekim Wschodzie pojawiły się w swoich starych chińskich formach.

Spór o Daleki Wschód

„Rosja od dawna boi się naruszenia przez Chiny ich wspólnej, liczące 2 615 mil granicy. Chińscy nacjonaliści od lat podnoszą kwestię XIX-wiecznych traktatów, na mocy których Rosja dokonała aneksji ogromnych terytoriów, m.in. dzisiejszego Władywostoku” – podkreślał nowojorski dziennik w swoim tekście ujawniającym tajny dokument FSB.

Skutki dla Polski

Ten temat zauważają inne rządy, również polski. „Mało macie ziemi? Jedenaście stref czasowych i wciąż wam mało? Zajmijcie się lepszym rządzeniem tym, co zgodnie z prawem międzynarodowym, leży w obrębie waszych granic. Zamiast fantazjować o ponownym podbiciu Warszawy, martwcie się o to, czy utrzymacie Hǎishēnwǎi” – powiedział w kwietniu tego roku w Sejmie szef polskiego MSZ Radosław Sikorski.

Przeczytaj również: Zagrażają bezpieczeństwu Polski? Napływają z Wenezueli i Kolumbii

Więcej ciekawych treści znajdziesz na naszym kanale YouTube

Opublikowano przez

Piotr Włoczyk

Autor


Dziennikarz po amerykanistyce, piszący głównie o polityce zagranicznej i historii. Autor wielu reportaży o tematyce międzynarodowej oraz wywiadów z czołowymi ekspertami w dziedzinie gospodarki, geopolityki oraz historii. Od marca 2023 r. redaktor naczelny miesięcznika „Historia Do Rzeczy”.

Chcesz być na bieżąco?

Zapisz się na naszą listę mailingową. Będziemy wysyłać Ci powiadomienia o nowych treściach w naszym serwisie i podcastach.
W każdej chwili możesz zrezygnować!

Nie udało się zapisać Twojej subskrypcji. Proszę spróbuj ponownie.
Twoja subskrypcja powiodła się.