Nauka
Kosmiczny ewenement. W tej galaktyce czas stanął w miejscu
25 lipca 2025
Poznajcie ZoBorga. Zdalnie sterowanego chrząszcza, który może dotrzeć tam, gdzie nie wejdzie żaden ratownik ani robot. Ten niepozorny owad jest wyposażony w elektronikę, która może ratować życie.
Naukowcy z Australii i Singapuru zaprojektowali zdalnie sterowane owady, które mogą wspinać się po ścianach, przeciskać przez gruzowiska i być sterowane za pomocą… kontrolera do gier. Te wyjątkowe chrząszcze nazwano ZoBorgami i mają o wiele więcej zastosowań niż tradycyjne roboty.
Za projektem stoją badacze z Uniwersytetu Queensland, Uniwersytetu Nowej Południowej Walii oraz singapurskiego Uniwersytetu Nanyang Technological. Ich celem było połączenie sił natury z nowoczesną technologią.
Do tego osobliwego eksperymentu naukowcy użyli ciemnego chrząszcza z gatunku drewnojadów (Zophobas morio), któremu zamontowali mikrochip w formie lekkiego „plecaka”. Urządzenie wysyła impulsy elektryczne do skrzydeł i czułków, nakłaniając owada do ruchu w wybranym kierunku.
Polecamy: Prawdziwy przełom w robotyce. Maszyna czuje ludzkie intencje
ZoBorgi to nie tylko ciekawostka technologiczna. W testach potrafiły pokonywać przeszkody o wysokości własnego ciała z 92-procentową skutecznością. Przejście z podłoża na ścianę? Dla tych owadów to codzienność, więc robią to z ponad 71-procentowym stopniem skuteczności, czyli znacznie lepiej niż tradycyjne roboty.
„W przypadku robotów tej wielkości dokonał się ogromny postęp, ale wejście na pionową ścianę wciąż jest dla nich trudne” – tłumaczy inżynier Lachlan Fitzgerald z Uniwersytetu Queensland.
Chrząszczom z elektroniką to jednak nie przeszkadza. W ich ciałach natura przez miliony lat doskonaliła to, co dziś wykorzystywane jest do celów ratunkowych.
ZoBorgi wykorzystują elastyczne poduszki na odnóżach, haczykowate pazury i czułki pełne receptorów. To one pozwalają im wyczuwać drgania, teksturę powierzchni i precyzyjnie nawigować w ciasnych przestrzeniach i trudnych warunkach.
Ale to nie wszystko. Te same owady w wersji larwalnej znane są jako „superrobaki” z kilku powodów. Po pierwsze, są jadalne i bogate w białko, zwłaszcza popularne w kuchniach Tajlandii i Meksyku. Po drugie, żywią się plastikiem, a dokładnie polistyrenem, z którego powstają sztućce i opakowania. Choć sam plastik szkodzi chrząszczom, naukowcy próbują zrozumieć, jak owady go trawią. Być może to kolejny krok w walce z zanieczyszczeniami. A więc jeden organizm, a tyle zastosowań.
„Dodaliśmy programowalne sterowniki, które pozwalają kierować owadem bez wpływu na jego długość życia” – tłumaczy na łamach Science Alert jeden z pomysłodawców robotycznego owada, inżynier Thang Vo-Doan.
To oznacza, że zdalnie sterowane owady mogą pracować długo, bez szkody dla ich organizmu.
Szukasz inspirujących i jakościowych treści? Sięgnij po kwartalnik Holistic News.
Naukowcy chcą dać chrząszczom jeszcze większą autonomię. Planują dołączyć do nich sensory, które mierzą ruchy bez udziału wzroku, oraz miniaturowe kamery. Dzięki temu zdalnie sterowane owady mogłyby przesyłać obraz z wnętrza ruin i pomagać ratownikom szukać uwięzionych ludzi.
Co ważne, badacze zadbali o etyczne traktowanie zwierząt. Chrząszcze mieszkały w ściółce z otrębów pszennych, jadły świeże jabłka i żyły w komfortowych warunkach. Po zakończeniu testów były pod opieką aż do naturalnego końca życia.
Czy chrząszcz z mikrochipem może być ratownikiem przyszłości? Wszystko wskazuje na to, że tak. Te niewielkie istoty potrafią więcej niż niejeden robot – i mogą zmienić nasze podejście do technologii. Zdalnie sterowane owady nie tylko ratują, ale inspirują. I pokazują, że wielkie przełomy czasem mieszczą się w małym pancerzu.
Może Cię także zainteresować: Chińczycy pokazali cyfrowy mózg. Roboty stają się bardziej ludzkie