Prawda i Dobro
Powrót z emigracji. Zazdrość, niechęć i trudne początki
20 listopada 2024
W USA każdy wie, czym jest polityka tożsamości. W Polsce ten termin pojawia się przy okazji większych niepokojów społecznych po drugiej stronie Atlantyku. Zwykle w akompaniamencie pustosłowia i arbitralnych ocen bieżącej sytuacji. Warto zadać sobie pytanie, na czym polega polityka tożsamości, gdyż jej implementacja stała się standardem na niemal całym Zachodzie.
Spójrzmy bliżej na genezę polityki tożsamości oraz powiązane z nią prądy myślowe, takie jak krytyczna teoria ras. Wyciągnijmy wnioski z tego, co dzieje się w Ameryce, aby nie musieć powtarzać cudzych błędów na swoim podwórku. Pytanie, czy dla Europy nie jest jeszcze za późno?
Polityka tożsamości wykuwała się w latach 80. i 90. ubiegłego wieku na fali niezadowolenia z efektów liberalnej polityki w zakresie zmniejszania nierówności pomiędzy różnymi grupami etnicznymi. Fundamentalnym celem polityki tożsamości jest wyeliminowanie dyskryminacji rasowej, płciowej, etnicznej oraz wszelkiej innej wynikającej z przynależności do mniejszości.
Nurt wywodzi się wprost z idei multikulturalizmu. Głosi ona, że w ramach społeczeństwa wszyscy przedstawiciele mniejszości mają prawo do uznania ich odrębnych systemów wierzeń, wartości i sposobów życia.
Wyznawcy polityki tożsamości występują w obronie dyskryminowanych przed grupą dominującą. Jako że ruch powstał w Stanach Zjednoczonych, jest ona jasno określona: to biali kolonizatorzy pochodzenia zachodnioeuropejskiego, heteroseksualni chrześcijanie, zwłaszcza mężczyźni.
Obecnie działa niezliczona ilość grup, reprezentujących interesy wszelkich tożsamości, zarówno rasowych, jak i etnicznych, seksualnych, religijnych czy kulturowych. Jednym z największych ruchów społecznych, który wpisuje się w ten nurt, jest Black Lives Matter.
Krytyczna teoria ras (ang. critical race theory, CRT) jest nierozłącznie związana z polityką tożsamości. Opiera się na założeniu, że nie ma czegoś takiego jak rasa – co z biologicznego punktu widzenia zostało dowiedzione ponad wszelką wątpliwość pod koniec ubiegłego wieku. Jej przedstawiciele stoją na stanowisku, że pojęcie rasy zostało celowo skonstruowane, aby uzasadnić wyzysk osób niebiałych.
Reprezentanci polityki tożsamości uważają, że w Stanach Zjednoczonych rasizm jest nieodłącznym elementem systemu prawnego i instytucjonalnego. Twierdzą, że taki stan rzeczy jest celowo utrzymywany, aby zakonserwować nierówności pomiędzy białymi a niebiałymi Amerykanami.
Dowodzą, powołując się na statystyki, że przedstawiciele mniejszości etnicznych są dyskryminowani na praktycznie każdej płaszczyźnie życia publicznego. Wskazują, że Afroamerykanie i Latynosi są:
Jaki jest tego powód? Taki, że ustalony system społeczny został stworzony przez białych, działa w interesie białych i postrzega wszystko przez pryzmat białych. Przedstawiciele zarówno polityki tożsamości, jak i krytycznej teorii ras przekonują, że działania na rzecz zmniejszania nierówności są pozorowane, dążenie do równości szans jest niesprawiedliwe i powinniśmy podążać w kierunku równości wyników. Tak, jak chcieli tego komuniści.
Czy można polemizować z tym, że Zachodni świat został stworzony przez białego człowieka? Byłoby to karkołomne. W kręgu cywilizacji łacińskiej praktycznie wszystkie zdobycze nauki, prawa, polityki i życia społecznego są efektem pracy białego człowieka. Trudno, żeby było inaczej – Stary Kontynent, na którym wszystko się zaczęło, przez wieki zamieszkiwały głównie plemiona o takim, a nie innym kolorze skóry.
Należy postawić pytanie, czy świat, który wyobrażają sobie zwolennicy polityki tożsamości i krytycznej teorii rasy jest realny? Równość wobec prawa i sprawiedliwe traktowanie bez względu na płeć i kolor skóry powinny być standardem, to pewne. Jednak aby osiągnąć pełną równość wyników bez względu na rasę czy płeć, należałoby wpierw założyć, że wyłącznie te cechy determinują osiąganie wyników ekonomicznych, społecznych czy politycznych. Co do tego nie sposób się zgodzić.
Z pewnością jest wiele do zrobienia w zakresie prawodawstwa, zwyczajów i języka, aby uniknąć stygmatyzowania i „robienia pod górkę” tym czy innym grupom społecznym. Być może, zamiast równać z ziemią konstrukcje społeczne, tworzone przez białych przez ponad dwa millenia, warto najpierw zaproponować i przećwiczyć w praktyce jakąś alternatywę?
Systemy polityczne i społeczne Zachodniego świata nie są idealne. Jednak bezsprzecznie żyje się w nich lepiej niż w tworach społecznych innych kręgów kulturowych, choćby afrykańskich czy azjatyckich. Pamiętajmy o tym, zanim do końca przetniemy gałąź, na której siedzimy.
Źródła:
Może cię również zainteresować: