Nauka
Obserwacja galaktyk zmienia naukę. Webb bada początki kosmosu
05 grudnia 2024
Nie dysponujemy podręcznikową definicją intelektualisty. Współcześnie przyjmuje się, że jest to osoba żyjąca z wysiłku własnego intelektu; specjalista w dziedzinie, której poświęcił znaczną część życia.
Choć historycy i socjologowie nie są zgodni co do roli i miejsca intelektualistów w społeczeństwie, to cechą charakterystyczną dla przedstawicieli różnych pokoleń jest nabyta lub wrodzona zdolność do kierowania uwagi w konkretne obszary wiedzy.
Wyodrębnienie się klasy inteligenckiej z reszty społeczeństwa dokonało na początku XX wieku wraz z rozwojem szkolnictwa wyższego i pojawieniem się profesorów uniwersyteckich. Dawniej funkcję tę piastowali duchowni, skrybowie lub tzw. ludzie pióra (fr.: littérateur), którzy w sposób wyrafinowany komentowali nowości wydawnicze, bez zabierania głosu w kwestii spraw codziennych.
Nowoczesna figura intelektualisty wyrosła w atmosferze walk politycznych, obelg i wzajemnej wrogości. Christophe Charle w swojej książce „Birth of the Intellectuals 1880–1900” zauważa, że termin „intelektualista” po raz pierwszy został użyty w stosunku do naukowców i autorów, którzy stanęli w obronie Alfreda Dreyfusa pod koniec lat dziewięćdziesiątych XIX wieku. Sprawa Dreyfusa dotyczyła próby fałszywego oskarżenia francuskiego oficera żydowskiego pochodzenia, Alfreda Dreyfusa, o zdradę Francji na rzecz Niemiec. Dowodem na rzecz zdrady była analiza pisma oskarżone i zeznania jednego świadka. Sytuację oskarżonego utrudniały również antysemickie nastroje w III Republice.
Głównym obrońcą Dreyfusa został najpoczytniejszy wówczas pisarz francuski, Émil Zola, który w publicznym liście do prezydenta Republiki Francuskiej w gazecie „L’Aurore” zatytułowanym „J’accuse…!” (Oskarżam!) wezwał do uniewinnienia oficera. Debata na temat Dreyfusa szybko przerodziła się w równie nieprzyjemną dyskusję na temat tego, czy intelektualiści są głosem rozsądku i sprawiedliwości przeciwko uciskowi, czy po prostu ludźmi ingerującymi w sprawy państwa, bez odpowiedniej wiedzy i wymaganych kompetencji. Dreyfus został uniewinniony kilka lat po opublikowaniu listu. Sprawa ta ugruntowała pogląd, że intelektualiści mogą, a nawet powinni, odgrywać ważną rolę jako krytycy społeczeństwa, w którym żyją.
Antonio Gramsci, włoski marksista, na którego pisma lubią powoływać się konserwatywni publicyści węszący lewackie spiski w każdej dziedzinie życia społecznego, widział rolę intelektualisty w pracy nad przywracaniem właściwej świadomości klasowej. W jego perspektywie intelektualiści służą jako swego rodzaju polityczna awangarda, która pracuje i podejmuje trud uświadomienia klasom niższym ich rzeczywiste położenie w społeczeństwie, co w praktyce ma przekuć się w obudzenie w nich potencjału rewolucyjnego, wystąpienia przeciwko wyzyskowi i klasie skorumpowanych polityków. Rewolucyjni intelektualiści powinni wchodzić w struktury mediów i środowisk akademickich, ponieważ są to narzędzia, które w najefektywniejszy sposób budują poczucie przynależności klasowej: media dla klas niższych; uniwersytety dla klasy inteligenckiej. W skrócie Gramsci, tworząc swoje pisma w 1930 roku, wykreował avant la lettre postać współczesnego aktywisty politycznego, któremu bliżej do roli propagandysty lub przywódcy myśli rewolucyjnej, niż zaangażowanego intelektualisty, którego chciałby z kolei powołać Edward Said.
Filozof Edward Said w eseju „Representations of the intellectual” widzi rolę intelektualisty jako społecznego krytyka, który zajmuje się „kwestionowaniem, badaniem i podważaniem dominujących sposobów przejawiania się kultury, hegemonii, tożsamości i władzy”. Stąd największą wartością dla intelektualisty jest zaangażowanie, przywiązanie do zasad i zdolność do podejmowania ryzyka wbrew powszechnej opinii. Jest to wyraźne odwołanie do romantycznej wizji XIX-wiecznego zaangażowanego myśliciela w stylu Emila Zoli. Według Saida największe zagrożenie stanowi dziś „profesjonalizacja” postaci intelektualisty, który wszedł w buty eksperta własnej dziedziny i nie zamierza wyścibiać nosa poza jej obszar.
W związku z tym, jak wskazuje Said, możemy mówić o końcu figury intelektualisty. Bowiem od takich osób przez lata wymagało się raczej określonej syntetycznej pracy polegającej na łączeniu zagadnień, tworzeniu połączeń, dostrzeganiu procesów i postrzeganiu rzeczy przez ich pokrewieństwo w ramach całości.
Ostatnią próbą wskrzeszenia, a zarazem pogrzebaniem, figury prawego i odpowiedzialnego intelektualisty w rozumieniu Edwarda Saida była inicjatywa Jacquesa Derridy i Jürgena Habermasa, którzy w 2004 roku wystosowali wspólny artykuł-manifest. Publikacja miała miejsce na łamach dwóch gazet: niemieckiej „Frankfurter Allgemeine Zeitung” i francuskiej „Liberation”, gdzie zawarli autorską wizję dla Europy (polskie tłumaczenie tekstu pt. „Europa, jaka śni się filozofom” opublikowała „Gazeta Wyborcza” w 2003 r.). Nie wchodząc w szczegóły artykułu, wezwanie wybitnych filozofów – choć z uznane za słuszne i wyważone – zostało zupełnie pominięte przez opinię publiczną i Parlament Europejski; nikt nie pomyślał, aby zaprosić myślicieli na debatę lub polityczne konsultacje. Tym samym sto lat po sprawie Dreyfusa dokonał się żywot saidowskiej figury intelektualisty.
Dwie powyższe wizje pomagają zrozumieć narodziny nowej intelektualnej elity, która nazywana jest również „intelektualną ciemną siecią” (intellectual dark web), czyli grupą naukowców i komentatorów, którzy sprzeciwiają się polityce tożsamości, politycznej poprawności i kulturze unieważnienia (ang.: cancel culture). Luźny kolektyw intelektualistów i osobistości medialnych, w skład którego wchodzą: Jordan Peterson, Sam Harris, Ben Shapiro oraz Joe Rogan, uważają, że są „zablokowani” w mediach głównego nurtu, dlatego ich głównym zajęciem jest nagrywanie długich podcastów, w których przejawiają tendencję do ewangelizowania swojej publiczności. Przedstawiciele nowego ruchu posłużyli się zarówno przesłaniem Gramsciego o silnym społecznym zaangażowaniu intelektualisty, jak i postulatem myślenia poza granicami własnej dyscypliny, którą z kolei propagował Edward Said. Dzięki temu stali się wzorową postmodernistyczną hybrydą do pomnażania kliknięć, wzburzania kolejnych internetowych skandali i co najważniejsze – świetnym sposobem na zarabianie pieniędzy.
W 2016 roku Jordan Peterson był mało znanym profesorem psychologii na Uniwersytecie w Toronto. Jednak po zabraniu głosu przeciwko kanadyjskiej ustawie C-16, która proponowała zmianę krajowej ustawy o prawach człowieka w celu zakazania dyskryminacji ze względu na tożsamość i ekspresję płciową. Peterson wskazywał, że ustawa groziła ograniczeniem wolności słowa poprzez zmuszanie ludzi do używania alternatywnych zaimków płciowych. Po zdobyciu lokalnej sławy niepokorny psycholog zaczął nagrywać na ten temat filmy i publikować na YouTubie. Wystąpił również w programach informacyjnych, by wszem wobec wyrażać sprzeciw i swoje oburzenie moralne. Kiedy uniwersytet poprosił go o zaprzestanie swojej medialnej krucjaty, ten odmówił.
Awangarda intelektualnej ciemnej sieci jasno stwierdza, że istnieją fundamentalne różnice biologiczne między mężczyznami i kobietami; wolność słowa jest zagrożona, a polityka tożsamości jest toksyczną ideologią, która rozdziera amerykańskie społeczeństwo. Choć nie jest to zestaw wyjątkowo kontrowersyjnych przekonań, to jednak w niektórych środowiskach tzw. sprawiedliwych (jak nazywa ich Peterson) wyrażanie ich na głos nie jest mile widziane.
„Wymyśliłem, jak zarabiać na wojownikach sprawiedliwości społecznej”
– stwierdził powiedział Peterson w podcaście Joe Rogana.
Obecnie Peterson jest prawdopodobnie najbardziej znanym intelektualistą medialnym w Kanadzie, a jego książka „Dwanaście zasad życia” stała się międzynarodowym bestsellerem.
Źródła: