Humanizm
Byle nie do okopu. Wielu mężczyzn nie chce bronić kraju
19 lutego 2025
Cyfrowa kradzież staje się coraz bardziej powszechna, zwłaszcza wśród przedstawicieli pokolenia Z i millenialsów. Na czym polega to zjawisko? Wbrew pozorom nie chodzi o wykradanie danych przez hakerów.
Na pierwszy rzut oka cyfrowa kradzież może kojarzyć się z oszustwami takimi jak kradzież tożsamości, danych finansowych, phishing czy piractwo. W rzeczywistości jednak oznacza coś zupełnie innego – wyłudzanie od sprzedawców internetowych zwrotu pieniędzy za produkty, które klient otrzymał i zatrzymał. Co więcej, konsekwencje takiego postępowania są niewielkie. Ale cierpią na tym przede wszystkim sprzedawcy, którzy ponoszą wysokie koszty nieuczciwych transakcji.
Cyfrowy shoplifting to internetowy odpowiednik kradzieży w sklepie. Polega na oszukiwaniu sprzedawców online w celu zdobycia produktów lub usług za darmo lub po zaniżonej cenie. Może przybierać różne formy, na przykład fałszywe zwroty – klient zamawia ubrania, nosi je i oddaje jako nowe.
Inną metodą jest tzw. friendly fraud – kupujący zgłasza do banku, że nie rozpoznaje transakcji, mimo że faktycznie otrzymał towar. Popularne są też oszustwa z kodami rabatowymi, zakładanie wielu fałszywych kont, żeby korzystać z darmowych okresów próbnych, czy wykorzystywanie błędów w systemach sklepów. To coraz większy problem dla e-commerce, zmuszający sprzedawców do wdrażania lepszych zabezpieczeń.
Polecamy: Bojkot sklepów na Bałkanach. Czy w Polsce też by się udał?
Firma Socure, zajmująca się zwalczaniem oszustw finansowych, przeprowadziła badania, według których prawie połowa millenialsów i osób z pokolenia Z, zarabiających ponad 100 tysięcy dolarów rocznie, przyznaje się do stosowania takich praktyk. Ankietę przeprowadzono na grupie 2000 Amerykanów od 6 do 13 grudnia 2024 roku. Wyniki pokazują, że cyfrowa kradzież sklepowa jest bardziej powszechna, niż większość ludzi przypuszczała.
Kupujący tłumaczą swoje działania walką z inflacją oraz poradami influencerów, którzy uczą, jak odzyskać pieniądze za zakupy. Uważają też, że sprzedawcy zbyt łatwo zgadzają się na zwroty.
Przykładem jest popularny TikToker, którego obserwuje prawie 3 mln osób. W jednym ze swoich filmów szczegółowo opisał, jak uzyskać zwrot pieniędzy za zakup Amazon Prime, podając, że zamówienie zostało opóźnione.
„Wiem, że obsługa czatu w Amazonie jest o wiele bardziej pobłażliwa, jeśli chodzi o pomoc klientom. I w 99% przypadków, gdy paczka dotrze, nawet nie proszą o jej odesłanie” – mówił użytkownik @faaresq, pokazując czat z agentem Amazon, który wydał zwrot pieniędzy za przedmiot.
Nie tylko pokolenie Z i millenialsi stosują tego typu oszustwa. Przedstawiciele wszystkich grup pokoleniowych przyznają się do podobnych działań.
„Cyfrowa kradzież sklepowa jest prawdopodobnie tak powszechna, ponieważ nie wiąże się z surowymi konsekwencjami. Najlepszy scenariusz? Osoba pozostaje bezkarna i uchodzi jej to na sucho, co często prowadzi do powtarzania oszustwa. W najgorszym przypadku spór zostaje odrzucony, a kupujący i tak musi zapłacić za zakup” – mówi Ori Snir, szef działu zarządzania produktami w Socure.
Jedyną realną konsekwencją jest zablokowanie konta klienta przez sklep, co uniemożliwia dokonywanie zakupów u danego sprzedawcy. Jednak nawet ten zakaz można obejść, zakładając nowe konto lub korzystając z danych innej osoby.
Przeczytaj również ten artykuł: Moralność czasami przegrywa z ceną. Etyczne zakupy bywają trudne
Cyfrowa kradzież sklepowa mocno uderza w sprzedawców internetowych. Straty wynikają z fałszywych zwrotów, oszustw płatniczych i nadużywania kodów rabatowych. Firmy muszą inwestować w dodatkowe zabezpieczenia, co zwiększa koszty działalności.
Produkty zwrócone w złym stanie często nie nadają się do ponownej sprzedaży. W efekcie sklepy zaostrzają zasady zwrotów, co utrudnia życie uczciwym klientom. Straty sprzedawcy pokrywają podwyżkami cen, co odbija się na wszystkich kupujących.
Dodatkowo problemy z masowymi zwrotami i fałszywymi reklamacjami zakłócają logistykę i działanie magazynów. W rezultacie sprzedawcy muszą wdrażać coraz bardziej rygorystyczne kontrole zakupów.
Badania firmy The Strawhecker Group pokazują, że obciążenia zwrotne kosztują sprzedawców aż 3,75 razy więcej niż wartość samej transakcji. Sklepy tracą nie tylko towary i pieniądze, ale też muszą płacić dodatkowe opłaty. Dodatkowo rosną koszty obsługi i pogarszają się relacje z firmami obsługującymi karty płatnicze.
W Polsce cyfrowa kradzież to nie jest jeszcze tak powszechne zjawisko. Może to wynikać z mniejszej skali polskiego rynku e-commerce, który jest kilkukrotnie mniejszy niż w USA.
Giganci, tacy jak Amazon, częściej wolą wysłać klientowi nowy towar, niż przyjąć stary i go utylizować. Taka polityka sprawia, że oszuści chętniej wykorzystują ten system. W USA jest to powszechna praktyka. Czy cyfrowy shoplifting przyjdzie do Polski na większą skalę, jak wiele innych trendów? Tego jeszcze nie wiadomo.
Polecamy: Lubimy wracać do przeszłości. To pomaga podejmować decyzje