Czarna lista w polskich filharmoniach. Wielcy twórcy na cenzurowanym

W polskich instytucjach kultury trwa cichy proces, który budzi skrajne emocje. Z afiszy znikają nazwiska Czajkowskiego, Dostojewskiego i Szostakowicza w ramach odwetu za zbrodnie Putina. Publicysta Andrzej Kucybała w swoim felietonie stawia jednak fundamentalne i niewygodne pytanie – gdzie leży granica tej odpowiedzialności zbiorowej i czy w imię sprawiedliwości nie wpadamy w pułapkę niebezpiecznej cenzury.

Ciche rugowanie rosyjskiej kultury

Z zażenowaniem i niesmakiem obserwuję od ponad dwóch lat, śledząc programy koncertowe polskich filharmonii i teatrów operowych, teatrów, totalny odwrót od prezentowania twórczości najwybitniejszych kompozytorów i pisarzy rosyjskich. Domyślam się, że to ukryty odwet na Rosji za wojnę na Ukrainie, którą wywołał Putin i jego otoczenie polityczne.

To ciche, pozbawione rzetelnej argumentacji rugowanie rosyjskiej kultury, usuwanie twórczości wybitnych rosyjskich kompozytorów i pisarzy z przełomu XIX i XX wieku wydaje się być odpowiedzią na agresję Rosji na Ukrainę. Główne uzasadnienie takich poniechań to przypisywanie tej twórczości kultywowania ciągłości tęsknot narodu rosyjskiego do tworzenia ponadnarodowego imperium.

Przecież w czystej formie to manipulacja. To tak dalekie uproszczenie, że aż trudne do zrozumienia.To Putin i jego polityczne i wojskowe otoczenie wykorzystują tę twórczość do szerzenia propagandy, a my wchodzimy w nią, jak przysłowiowy ostry „nóż w masło”.

Decydenci uczonymi wywodami uzasadniają, iż każdy z poetów, literatów, kompozytorów rosyjskich w jakiś sposób nawiązywał do marzeń o wielkiej Rosji. Całkowicie zapominają o polskich twórcach — Sienkiewiczu, Wyspiańskim, Mickiewiczu, a nawet Chopinie. Przecież i w ich twórczości dostrzeżemy marzenia o wielkiej naszej ojczyźnie, o Polsce od Morza Bałtyckiego do Morza Czarnego. O wielkości i przewodnictwie naszego wybranego narodu. „Polska Winkelriedem Narodów”, czy zastanawiamy się, co znaczą te słowa?

Pułapka czarno-białego myślenia

Mówiąc o prymitywizmie Rosjan, nie wspominamy, że taki sam model myślenia opartego o plotkę, kłamstwo dominuje także w Polsce. Taki schemat przyjmowania kłamstwa, pomówienia i jako prawdy objawionej, jak dowiodły ostatnie wybory w USA, dotyczy także obywateli amerykańskich, ale także niemieckich, włoskich, węgierskich, słowackich i dotyczy, jak się okazuje, również nas.

Ten rodzaj manipulowania opinią publiczną staje się obecnie powszechnością. Trzeba jednak nazwać takie działanie po imieniu, jako rodzaj zniewolenia. Lenistwo umysłowe stoi przed potrzebą analizy, przemyśleń, wyciągania wniosków.

Zaczytujemy się mylącymi tytułami postów, felietonów, słuchamy krótkich wypowiedzi polityków i pseudo dziennikarzy, nawet przez chwilę nie zastanawiając się, jak daleko te informacje mogą być oddalone są od rzetelnej wiedzy i obiektywnej prawdy. Zwłaszcza w mediach społecznościowych.

Warto przeczytać również: Czas „Ministerstwa Prawdy”. O informacji chcą decydować urzędnicy

Rugowanie rosyjskiej kultury. Fot. W.Wybranowski/Gemini AI
Fot. W.Wybranowski/Gemini AI

Rugowanie rosyjskiej kultury. Prymitywne uproszczenia w mediach

Nie wspominamy, że również i w Polsce są osoby, których prymitywne myślenie jest tak dominujące i upokarzające, że samo cytowanie ich wypowiedzi napawa mnie wstydem. Czym różni się prymitywizm jakiegoś Rosjanina zaszytego w głębokiej tajdze, powołanego do wojska, zabijającego bezbronną osobę, tak jak to robił, polując na zająca czy jelenia, od prymitywnego myślenia polskiej kobiety, która przed kamerą TV zarzeka się, że jej nieletnia córka tylko dlatego zaszła w ciążę, że kąpała się w wodzie, w której wcześniej kąpał się jej ojciec.

To dla mnie taki sam stan umysłu i wiedzy. Ktoś zaprotestuje, że pierwsze to zbrodnia, a drugie głupota. Owszem różnica diametralna, ale brak wiedzy i ślepa wiara łączą te dwa zachowania i sposoby myślenia.

Czym to zacofanie umysłowe i bezgraniczna wiara w moc przekazu pojawiająca się w Internecie, TV i radiu różni się u nas od tego, co się dzieje w Rosji? Dla mnie niczym. To taka sama prymitywna propaganda, która niszczy wszelkie odruchy człowieczeństwa.

Czy gest z 2022 roku wspaniałego zachowania się Polaków w stosunku do uciekających przed zawieruchą wojenną Ukraińców nie był poprzedzony pogardą i nienawiścią za zbrodnie UPA? Tak łatwo nam przechodzić z jednej skrajności w drugą.

Warto przeczytać także: Jacek Piekara: Zakładają nam kaganiec. Wolności oddać nie umiem

Niebezpieczne echa mrocznej historii

Mieszanie do tego, co się dzisiaj dzieje w Ukrainie literatury czy muzyki wielkich poetów i kompozytorów rosyjskich przypomina mi czas „kryształowej nocy” w hitlerowskich Niemczech, cenzury w PRL zakazującej słuchania jazzu, Panufnika, a nawet muzyki Wagnera. A może wzorów szukamy w hitlerowskich Niemczech zabraniających grania i słuchania utworów F. Chopina?

Niech żyje tradycja. Nic się nie zmieniamy. Brawo!

Nawiązujemy do tej złej tradycji, której wszystkie narody powinny się wstydzić. Niszczyć i wyrzucać na śmietnik wszystko to, co kojarzy się dzisiaj z kulturą Rosji XIX i XX wieku. A może za jakiś czas znów znajdziemy „winowajców” w literaturze, muzyce innego narodu, który ze względu na swą współczesną historię stanie się agresorem i będzie trzeba go potępić, wyrzucając jego spuściznę kulturową na śmietnik.

Czy rugowanie rosyjskiej kultury dosięgnie winowajców?

Co wspólnego z historyczną, wielką literaturą i muzyką ma Putin, polityk — zbrodniarz, którego prawo i tak nie dosięgnie. Co wspólnego ma z Puszkinem, Dostojewskim, Czajkowskim, Szostakowiczem bydlak w mundurze rosyjskiego żołnierza, zabijający bezbronne dziecko czy kobietę.

Czy w naszej historii, nie tak odległej, brak podobnych przykładów? Niestety są. Ale o nich nie wspominamy i nie zakazujemy czytania trylogii Sienkiewicza, Dziadów Mickiewicza, Wesela Wyspiańskiego i Słowackiego. Tak łatwo zapominamy o Pskowie w 1581 r., oblężonym przez wojska polsko-litewskie dowodzone przez Stefana Batorego przeciwko wojskom moskiewskim (rosyjskim). A nawet tym się chełpimy, że nasze wojska doszły aż po Moskwę. To historia, z której nie wyciągamy właściwych wniosków, manipulujemy nimi do woli, w zależności od politycznych potrzeb.

Ktoś zapyta, a rozbiór Rzeczypospolitej w drugiej połowie XVIII wieku? I znów chyba zapomina, że naszą ojczyznę w XVIII wieku rozebrali również Austriacy i Prusacy, czyli — czytaj Niemcy.

To takie smutne i przygnębiające, że jak zwykle wszystko wrzucamy do jednego wora i jak jesteś z pochodzenia Rosjaninem, nawet urodzonym w innym wieku, to bez względu na to, jakim byłeś człowiekiem, jesteś wrogiem publicznym nr 1.

Propaganda a fakty

Co ci wspaniali twórcy rosyjscy, żyjący głównie w XIX wieku lub na początku XX wieku. mają wspólnego z dzisiejszym światem, zachłannym, ogłupionym propagandą sączoną w każdy możliwy sposób? To przecież w Biesach Fiodora Dostojewskiego znajdziemy zdanie „Ach, Rosjanie w imię dobra ludzkości powinni być wytępieni jak szkodliwe pasożyty”. A więc również w tym narodzie znajdujemy myślicieli, którzy krytycznie odnoszą się do postępków własnego narodu. Ale czy możemy i mamy prawo potępiać wszystkich w czambuł?

Rozliczajmy i piętnujmy winowajców, polityków, generałów wydających rozkazy ogłupiałym rosyjskim żołnierzom, a nie mieszajmy do tego dorobku światowej kultury. Usuwajmy z obiegu kulturalnego tych współczesnych artystów rosyjskich, którzy popierają politykę Putina i podżegają do wojny, bo od nich powinniśmy wymagać więcej pokory i wiedzy, ale nie zrównujmy z ziemią wszystkiego, co w jakikolwiek łączy się ze słowem „Rosja”.

Nowy numer kwartalnika Holistic News możesz nabyć TUTAJ

Logika, która prowadzi do absurdu

Ktoś po przeczytaniu tego felietonu powie – to ukryty „rusofob”. Nie wiem, czy w takim razie zrozumiał właściwie mój tekst. Ja po prostu jestem za oddzieleniem kultury od polityki.

W takim negatywnym rozumieniu mojego tekstu należałoby zabronić również wykonywania utworów niemieckich kompozytorów, Schuberta, Schumanna, Mendelssohna, bo to przecież ich pobratymcy odpowiedzialni są za śmierć milionów osób w czasie II wojny światowej, a może pójdźmy jeszcze dalej i pomińmy twórczość Mozarta, Haydna i Beethovena, bo to przecież Austriacy, którzy tak ochoczo 18 marca 1938 roku witali w Wiedniu oddziały Wehrmachtu i SS Waffen. A wielu z nich było oddanymi i okrutnymi członkami tego faszystowskiego ugrupowania wojskowo-policyjnego.

Takie myślenie o kulturze to paranoja, która bardziej przypomina pacjentów w zamkniętym oddziale zakładu dla psychicznie chorych, niż empatycznych, wrażliwych miłośników muzyki i literatury.

Przeczytaj również: Andrzej Kucybała: Muzyka łączy pokolenia, koi duszę, leczy i rozwija

Opublikowano przez

Andrzej Kucybała

publicysta


Polski dyrygent, pedagog i menedżer kultury. Założył i prowadził Orkiestrę Symfoniczną w Tarnobrzegu, a także współorganizował prestiżowe festiwale muzyczne. Był między innymi dyrygentem i kierownikiem artystycznym Zespołu Pieśni i Tańca „Lasowiacy”. Kierował też Zespołem Szkół Muzycznych im. Stanisława Moniuszki w Bielsku-Białej, przekształcając go w jedną z czołowych placówek artystycznych w kraju. Uhonorowany wieloma odznaczeniami, w tym Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, Złotym Krzyżem Zasługi i Srebrnym Medalem „Gloria Artis”.

Chcesz być na bieżąco?

Zapisz się na naszą listę mailingową. Będziemy wysyłać Ci powiadomienia o nowych treściach w naszym serwisie i podcastach.
W każdej chwili możesz zrezygnować!

Nie udało się zapisać Twojej subskrypcji. Proszę spróbuj ponownie.
Twoja subskrypcja powiodła się.