Nauka
Ziemia straciła siostrę. Badanie Wenus dowodzi, że nie jest podobna
17 grudnia 2024
Etyka wyróżnia kilka podstawowych kryteriów pozwalających przyznać żyjącej istocie status moralny, czyli rodzaj zabezpieczenia przed amoralnym i przedmiotowym traktowaniem.
„Posiadanie statusu moralnego równa się byciu istotą zasługującą na namysł moralny lub mającą wartość moralną”.
Innymi słowy – wobec takich istot podmioty moralne (ludzie) mają obowiązki, a ich traktowanie podlega normatywnym zasadom. Mary Anne Warren, w swojej książce „Status moralny. Obowiązki wobec osób i innych istot żywych”, stara się uporządkować kryteria i argumenty w dyskursie etycznym, które pomagaj naszemu gatunkowi przyznawać status moralny różnym rodzajom istot: od całych ekosystemów, do zwierząt domowych.
Do tych kryteriów zalicza się możliwość odczuwania bólu, uznanie życia za najwyższą wartość oraz zdolność do tworzenia relacji z innymi osobnikami, gatunkami i ekosystemami. W skrócie: chodzi o moralny, intelektualny i emocjonalny bagaż, który blokuje nas przed upieczeniem swojego nieżyjącego psa lub kota. Zjedzenie martwego pupila nie wyrządzi mu więcej krzywdy. Na innych kontynentach ludzie jedzą psie mięso; to w istocie pożywne białko, które może dobrze smakować z przyzwoitym sosem. Dla większości ludzi Zachodu te argumenty nie mają znaczenia.
Zjedzenie psa jest odrażające i koniec. Osąd ten stawiamy niemal bezwarunkowo z pominięciem intelektualnego namysłu, natomiast w kwestii świń, krów i kurczaków nie odczuwamy podobnych dylematów i automatyzmów, choć warto zdać sobie sprawę, że kwestia jedzenia wieprzowiny lub psiny nie jest uniwersalna dla gatunku ludzkiego. Dlatego etyka, a czasem i rozważania teologiczne, starają się uporządkować i nadać etyczny sens procesowi podejmowania nawet tak oburzających decyzji jak konsumpcja psiego mięsa.
Z raportu „The European Pet Food Industry” przygotowanego przez europejskie stowarzyszenia producentów karmy dla zwierząt, Polacy szczególnie chętnie przygarniają pod swój dach zwierzęta. Jest ich aż 21 mln sztuk, z czego 7 mln to psy, a 6 mln – koty. Co ciekawe Skandynawowie, Francuzi, Włosi i Słowacy częściej na kompanów wybierają rybki. Dla porównania, pogłowie bydła wynosi obecnie ponad 6 mln sztuk, natomiast populacja zarejestrowanych świń liczy ponad 7 mln osobników.
Pewne jest, że Polacy nie są moralnie zdolni do zjedzenia psa; podobnie koninę, którą jedzą nieliczni najczęściej w postaci kabanosów. Za to wołowina, drób czy wieprzowina często goszczą w naszym menu. Świnia to najczęściej widywane zwierzę na talerzach Polaków – zjadamy jej ok. 39 kg rocznie na osobę, jednak ostatnie lata to systematyczne ograniczanie spożycia wieprzowiny. Tymczasem są na świecie kultury, dla których nasze mięsne wyroby (podroby) wydają się równie obrzydliwe jak dla nas kotlet z psa czy smażony penis osła (przysmak w Chinach).
Zdaniem 83 proc. Koreańczyków psina to mięso jak każde inne. Z kolei zapytani o zakazanie konsumpcji jednego z mięs, 33 proc. wskazało na prohibicję wołowiny. Jedynie 24 proc. Koreańczyków zakazałoby jedzenia psów.
Człowiek to zwierzę wyjątkowe, bo jako jedyne stara się nie traktować przedstawicieli innych gatunków w sposób wyłącznie pragmatyczny. Ludzie w większości są biofilami, a więc są pozytywne nastawienie psychologiczne do wszelkich przejawów życia, jednak nie zawsze panowała co do tego zgoda.
Jednym z pierwszych, który zdobył się na zadanie pytania o cierpienie istot pozaludzkich, był Jeremy Bentham. W szeroko omawianym fragmencie swojej pracy „Wprowadzenie do zasad moralności i prawodawstwa” z 1789 roku pisał, że:
„Należy pytać nie o to, czy zwierzęta mogą rozumować ani, czy mogą mówić, lecz czy mogą cierpieć”. Bentham zrywa w ten sposób z kartezjańską tradycją wykluczającą zwierzęta ze wspólnoty istot żywych, jednak ważne jest, aby zrozumieć intuicję stojącą za stwierdzeniem Benthama, bowiem czyni on z bezbronności (czyli nie-mocy) uświadomioną zdolność podobną do logicznego myślenia i mowy. Gdzie jednak przebiega granica „zdolności odczuwania”, czy należy ją stopniować w odniesieniu do ssaków, ptaków czy też bezkręgowców? Peter Singer proponuje, przeprowadzić cezurę „gdzieś między krewetka a ostrygą”.
Z kolei niemiecki filozof Hans Jonas proponuje coś w rodzaju: „egzystencjalnej interpretacji faktów biologicznych”. Perspektywa ta ukazuje naturę, jako akuszerkę wszelkiego życia organicznego, które ma nadrzędny cel w postaci zachowania własnego istnienia. Jonas lokuje chęć przetrwania poza sferą mentalną, ponieważ – według autora – każdy żywy organizm wykazuje transcendencję, tzn. jego istota wyprzedza samą siebie w trosce o własne życie i przetrwanie. Ten pogląd można wytłumaczyć poprzez odwołanie się do buddyjskiego, czyli absolutystycznego rozumienia ochrony każdego życia.
Status moralny może zostać oparty na sieci relacji, które istota tworzy z innymi osobnikami, gatunkami oraz ekosystemami. Aldo Leopold nazywa to biospołeczną etyką Ziemi. Teoria biospołeczna powołuje się na strukturę więzi społecznych oraz biologicznych, łączących poszczególne istoty. W przeciwieństwie do poprzednich propozycji, które wartość wydobywały z wnętrza bytu, Leopold buduje zewnętrzne kryterium:
„To jak powinniśmy, i nie powinniśmy, traktować siebie nawzajem […] określa […] natura organizacji naszych wspólnot”.
W myśl tej zasady członkowie naszych rodzin oraz zwierzęta domowe – będące na granicy społeczno-biologicznej – wraz z najbliższym otoczeniem fauny i flory zasługują na nasze najwyższe wyrazy troski i szacunku. Wartość wyprowadzona zostaje tutaj z systemu, ale w sposób pośredni, innymi słowy system przekształca wartość wewnętrzną (indywidualną) jednostki w instrumentalną funkcję służącą całości, nadając jej zewnętrznego (holistycznego) znaczenia.
Choć oczywiście psy i świnie nie są identyczne, to jednak dzielą zestaw cech, które wydają się mieć znaczenie moralne dla większości ludzi, a także wypełniać wszystkie wyżej wymienione kryteria. Zwierzęta te mają podobną inteligencję społeczną z bogatym życiem emocjonalnym, potrafią reagować na ludzkie komunikaty i lokalizować obiekty w przestrzeni. Rzecz jasna oba gatunki mają głęboką zdolność do cierpienia i pragnienie unikania bólu.
Tak więc niezależnie od tego, czy wierzysz, jak filozof Peter Singer, że czucie powinno być podstawą przypisywania wartości moralnej podmiotowi, czy też sympatyzujesz z teorią Hansa Jonasa o bezwzględnym szacunku dla każdego przejawu życia, to we wszystkich tych koncepcjach psy, świnie, krowy i kurczaki wydają się istotami równymi, czyli zasługującymi na to samo traktowanie. Gdzie moralne oburzenie przeciw mordowaniu i zjadaniu świń? Ludzie często pozostają ślepi na niespójności w swoim sposobie myślenia, szczególnie gdy w grę wchodzą zwierzęta i wpływ tradycji.
Niestety, etyka i moralność pozostają w tej kwestii bezsilne, a ich głos nie przebija się do świadomości mas. Jedynie w świetle biospołecznej etyki Aldo Leopolda niejedzenie psiego mięsa i jednoczesne przyzwalanie na zjadanie wieprzowiny wydaje się etycznie usprawiedliwione i po części tłumaczy nas, dlaczego nie zajadamy się psim mięsem, choć to raczej marny argument, który w żaden sposób nie usprawiedliwia naszego podejścia do świń czy krów.
Źródła: