Czy gwiazdor popu obali reżim?

Gwiazda muzyki pop i opozycyjny poseł Bobi Wine oficjalnie ogłosił, że będzie kandydował na prezydenta w wyborach w 2021 r.

Popularny muzyk z Ugandy Bobi Wine ogłosił, że w 2021 r. będzie kandydował na prezydenta. Rzuca wyzwanie Yoweriemu Museveniemu, który sprawuje urząd od 33 lat

Piosenkarz, który ma 37 lat i już jest deputowanym do parlamentu, sam siebie nazywa „prezydentem getta”. Od dawna ostro krytykuje rządzących. W zeszłym roku został oskarżony o zdradę stanu w związku z domniemanym obrzuceniem kamieniami konwoju prezydenckiego. Zaprzeczył zarzutom i został zwolniony za kaucją.

„W imieniu mieszkańców Ugandy, wzywam prezydenta do przeprowadzenia wolnych i uczciwych wyborów w 2021 r.” – powiedział Bobi Wine na przyjęciu w Kampali, stolicy kraju, na którym ogłosił swoją kandydaturę.

„Znam niebezpieczeństwa, na jakie się narażam, rzucając wyzwanie Museveniemu. Ale Ugandyjczycy mnie zachęcili, mówiąc, że jestem ich prawdziwym liderem. Człowiekiem, którego potrzebują” – wyznał agencji prasowej AFP.

Idol dla młodych

Muzyk, którego prawdziwe nazwisko to Robert Kyagulanyi, od dwóch lat jest deputowanym do parlamentu. Wcześniej przez długi czas tworzył muzykę z silnym, społecznym przesłaniem, będącą mieszanką reaggedancehallu,.

Jest bardzo popularny, zwłaszcza wśród młodych mieszkańców Ugandy, którzy stanowią ponad 75 proc. ludności kraju. Stał się także symbolem ruchów młodzieżowych w innych częściach Afryki. 

Krytycy wypominają mu populizm i brak spójnego programu, który pomógłby rozwiązać problemy, z jakimi boryka się ugandyjskie społeczeństwo – w tym bezrobocie, słaba opieka zdrowotna i edukacja. Wielu obserwatorów zwraca również uwagę, że brak mu podstawowej wiedzy z ekonomii, co stawia pod znakiem zapytania jego kwalifikacje jako przyszłej głowy państwa.

Artyści maszerują po władzę

Sytuacja w Ugandzie wpisuje się w ogólnoświatowe trendy – do władzy coraz częściej dochodzą populiści z przeszłością w show-biznesie. Wszyscy znają Donalda Trumpa, który zdobył masową popularność jako prowadzący w telewizyjnym show The Apprentice, ale podobnych karier jest więcej.

Marjan Sarec, który został wybrany na premiera Słowenii, jeszcze niedawno występował w kabarecie, a sławę i popularność zdobył, parodiując w radiu przedstawicieli władzy.

Dla obecnego prezydenta Ukrainy Włodymyra Zełenskiego przepustką do wielkiej polityki stał się serial „Sługa narodu”. To polityczna bajka, która traktuje o losach nauczyciela historii Wasilija Gołoborodki (gra go właśnie Zełenski), który nieco przypadkowo został prezydentem kraju. Pierwszy sezon serialu, który ujrzał świat w 2015 r., od razu stał się hitem – a trzy lata później scenariusz powtórzył się w realu.

Komicy i artyści w polityce mogą pozwolić sobie na dużo więcej. Humor
czy muzyka jest zazwyczaj pozytywnie odbierany przez widzów, uspokaja i 
– przynajmniej na chwilę – przywraca normalność.

Takie podejście do polityki sprawiło, że Jon Gnarr, aktor i komik, stał
się popularny po kryzysie finansowym Islandii w 2008 r. Założył Najlepszą Partię, czyli ugrupowanie, które obiecywało, że nie dotrzyma ani jednej wyborczej obietnicy. Była to drwina z napuszonych partyjnych frazesów, która okazała się zdumiewająco skuteczna. Najlepsza Partia wygrała wybory komunalne w stolicy Islandii, zdobywając niemal 35 proc. głosów. Gnarr został burmistrzem Reykjavíku.

Prezydent z dużym stażem

A wracając do Ugandy – 74-letni Museveni jest jednym z najdłużej panujących w Afryce przywódców; rządzi od 1986 roku. Władzę zdobył w wyniku zamachu stanu. Początek jego rządów to pasmo sukcesów – doprowadził m.in. do ustabilizowania sytuacji w kraju i rozwoju ekonomicznego. Z powodzeniem przeprowadził m.in. narodową kampanię przeciwko AIDS.

Jego autorytarne rządy zaprowadziły porządek i odbudowały kraj wyniszczony wojną domową. Szybko stał się ulubieńcem Zachodu, który hojnie udzielał mu wsparcia i pożyczek.

Pod naciskiem Europy i USA Museveni przywrócił w Ugandzie, przynajmniej fasadowo, demokrację wielopartyjną oraz wybory. Ale potem, kiedy w 2016 r. aresztował Kissy Besiegye – swojego wyborczego rywala i zarazem dawnego towarzysza broni – utracił zaufanie Zachodu.

Niedawno parlament Ugandy zatwierdził zmiany w konstytucji i zniósł limit, ograniczający wiek kandydatów na urząd prezydenta do 75 lat. Otworzyło to Museveniemu drogę do kolejnej kadencji. Jego zwolennicy twierdzą, że musi on pozostać na stanowisku, by zagwarantować stabilność i dalszy rozwój gospodarczy kraju.

Krwawa historia Ugandy

Historię Ugandy znaczyły krwawe wojny, dyktatury i pucze. Kraj, była kolonia brytyjska, zyskał niepodległość w 1962 r. Od tego czasu władza w państwie nigdy nie była przekazywana w pokojowy i demokratyczny sposób. Króla Mutesę II obalił premier Milton Obote, którego władzy pozbawił z kolei Idi Amin – dowódca ugandyjskiej armii.

To był jeden z najczarniejszych okresów w historii kraju. Szacuje się, że zginęło wtedy 300 tys. osób – prawdziwych lub domniemanych wrogów dyktatora. Rządy Amina pogrążyły kraj w chaosie i skonfliktowały z sąsiadami. W 1979 r. w Ugandzie wybuchła wojna domowa.

Wykorzystała to Tanzania, której armie weszły do Ugandy i zdobyły Kampalę, stolicę kraju. Idi Amin ratował się ucieczką, a władzę ponownie objął Milton Obote. Nie zdołał on jednak opanować sytuacji w kraju, który pogrążył się w krwawym konflikcie wewnętrznym. Zginęło wtedy prawie milion osób. Po szybko następujących po sobie pałacowych przewrotach władzę objął Museveni.

Źródła: BBC, CNN, tvn24.pl

 

Opublikowano przez

Piotr Chałubiński


Politolog, który interesuje się krajami byłego ZSRR oraz Indiami. Od wielu lat związany z dziennikarstwem. Pracował w TVP i TVN. W wolnych chwilach podróżuje, trenuje judo i BJJ.

Chcesz być na bieżąco?

Zapisz się na naszą listę mailingową. Będziemy wysyłać Ci powiadomienia o nowych treściach w naszym serwisie i podcastach.
W każdej chwili możesz zrezygnować!

Nie udało się zapisać Twojej subskrypcji. Proszę spróbuj ponownie.
Twoja subskrypcja powiodła się.