Nauka
Serce ma swój „mózg”. Naukowcy badają jego rolę i funkcje
20 grudnia 2024
Pojęcie egoizmu nie kojarzy się zbyt dobrze. Sugeruje ono dbałość jedynie o swój dobrobyt, troskę o własne interesy, bez dostrzegania i poszanowania potrzeb innych. Egoista to ten, który patrzy na świat przez pryzmat własnego ego, czyniąc je centrum myślenia o świecie. A może jednak nie każdy egoizm jest taki zły? Co więcej: może dawka egoizmu jest nie tylko ważna, ale i potrzebna właśnie do budowania zdrowych relacji z innymi ludźmi?
Można odnieść wrażenie, że współczesny człowiek żyje w skupieniu na sobie. Mój dom, moja kariera, moja praca, mój światopogląd, moje uczucia. Filozofowie mówią nawet o kulturze egologii, w centrum której zawsze stoi „ja”. W czasach konsumpcjonizmu i pogoni za szeroko rozumianym sukcesem, drugi człowiek często znika z obszaru naszego zainteresowania i troski. W takim tradycyjnym znaczeniu odsłania się przed nami prymitywny egoizm, który przez wielu humanistów był mocno krytykowany. Dostrzegamy w nim zaburzone postrzeganie swojej osoby, dla której inni ludzie nie istnieją i nie ma sensu poświęcać im uwagi.
Aby lepiej zobrazować egoizm, w najgorszym jego znaczeniu, wystarczy przywołać stanowisko niemieckiego filozofa Immanuela Kanta (1724‒1804 r.). Broniąc bezinteresowności prawdziwie etycznych czynów, pisał: „Od dnia, w którym człowiek zaczyna mówić «ja», tam, gdzie tylko może, przejawia swą ukochaną jaźń i niepowstrzymanie postępuje w egoizmie, jeśli nawet nie otwarcie, to skrycie, by pozornie zapierając się siebie i udając skromność, tym pewniej przydać sobie znamienitości w oczach innych”.
Można zauważyć, że w jego przekonaniu egoizm idzie w parze z hipokryzją, a więc formą zakłamania, która pozwala widzieć siebie jako centrum wszechświata. W przekonaniu niemieckiego idealisty chcąc być moralnym człowiekiem i postępować w sposób właściwy, musimy zawsze mieć na uwadze dobro innych ludzi. W XX w. przedstawiciel filozofii dialogu i spotkania, Emmanuel Lévinas (1906‒1995 r.), jeszcze mocniej krytykował postawę egoizmu. Upatrywał w niej upadek moralny człowieka, który, kierując się miłością własną, traci z oczu bliźniego. Wyznawana przez francuskiego filozofa logika dobra kierowała się gotowością poświęcania siebie dla i za innego. Dawaniem pierwszeństwa drugiemu człowiekowi, z oblicza którego przemawia do mnie wyższy porządek wartości.
Jednakże oprócz krytyków egoizmu równie wyraźnie ukształtowało się inne stanowisko etyczne, nie mniej licznie reprezentowane przez europejskich myślicieli. Francuski encyklopedysta – Wolter (1694‒1778 r.) pisał: „Uznajemy pewien stopień egoizmu w ludziach, albowiem wiemy, że jest nierozdzielnie związany z naturą ludzką i tkwi w naszej strukturze duchowej”.
Zobacz też:
Tymi słowami wskazywał on na naturalny porządek w konstrukcji człowieka, w którym troska i dbałość o siebie stanowią normalny element ludzkiej kondycji. Wielu zwolenników tego nurtu twierdziło, że postawa egoistyczna jest wyrazem instynktu samozachowawczego i stanowi ważny element zachowania gatunku. Arthur Schopenhauer (1788‒1860 r.) w tym duchu pisał: „Egoizm jest z natury swej bezgraniczny, człowiek chce bezwarunkowo zachować swe istnienie, chce bezwarunkowo uchronić je od cierpień, do których zalicza się także wszelki brak i niedostatek, chce doznawać wszelkich przyjemności, które jest w stanie odczuwać”.
Jednej i drugiej tradycji myślenia o człowieku trzeba po części przyznać rację. Gdzie więc znajduje się upragniony „złoty środek”, który stanowiłby wyważony i rozsądny kompromis pomiędzy dwoma skrajnie różnymi stanowiskami? Współcześni psycholodzy coraz częściej przywołują w tym miejscu pojęcie „zdrowego egoizmu”, które można uznać za próbę rozwiązania tej sytuacji. Zdrowy egoizm przede wszystkim oparty jest na świadomości, że najpierw trzeba lubić siebie, umieć o siebie zadbać, żeby później dzielić się dobrem z innymi ludźmi.
Zdrowy egoizm bazuje na akceptacji siebie przy równoczesnej świadomości swoich wad i słabych stron własnego charakteru. Ten, kto potrafi być zadowolony z siebie, potrafi także taką postawę okazać innym ludziom. Przekłada się to na bycie tolerancyjnym: jestem dla siebie ważny, ale każdy inny człowiek jest tak samo ważny dla siebie i ja to rozumiem. Mówiąc innymi słowy: zdrowy egoizm sprowadza się do bycia sobą. Tak jak napisała o tej postawie kanadyjska pisarka Linda Holeman (ur. 1949 r.): „Jeśli ktoś pragnie żyć własnym życiem, wcale nie jest egoistą”.
Być może w teorii taka koncepcja wydaje się prosta i oczywista do spełnienia. Ale w praktyce dnia codziennego jej wypracowanie może przysporzyć wielu trudności. Zawsze najtrudniejsze jest wypośrodkowanie skrajnych postaw. Sztuka równowagi, szczególnie jeśli mamy na uwadze nasze codzienne wybory i decyzje, wcale nie jest taka łatwa do opanowania.
Jedno jest pewne i logiczne nawet na pierwszy rzut oka: bez zdrowej miłości względem samego siebie, nigdy nie wypracujemy zdrowej miłości względem drugiego człowieka. Te dwa podejścia są nierozłączne i może właśnie na tym warto skoncentrować swoje wysiłki.
Dowiedz się więcej:
ŹRÓDŁA:
Polecamy: