Humanizm
Pomoc niewidomym z echolokacją. Tak dźwięk wspiera orientację
13 listopada 2024
Słowa wiceministra finansów przyprawiły o gęsią skórkę tysiące jednoosobowych działalności gospodarczych
Podczas warsztatów podatkowych na Uczelni Łazarskiego w dniach 25-26 marca Świtała zauważył, że „jednym z problemów polskiego systemu jest opodatkowanie jednoosobowych firm”. Według wiceministra problem polega na tym, że rejestrując jednoosobową działalność gospodarczą, przedsiębiorca może płacić liniowy podatek dochodowy w wysokości 19 proc. Gdyby był pracownikiem etatowym, obowiązywałyby go dwa progi podatkowe – 18 proc. od zarobków do 85,5 tys. zł i 32 proc. od zarobków powyżej tej kwoty.
Świtała uważa, że takie prawo jest niesprawiedliwe dla osób zatrudnionych na etacie. Rozwiązaniem tej sytuacji miałby być według ministerstwa „test przedsiębiorcy”, który odróżniłby „prawdziwych” przedsiębiorców od „pseudoprzedsiębiorców”, którzy pracują dla jednego pracodawcy, wystawiają jedną fakturę miesięcznie i de facto są pracownikami rozliczającymi się jak działalność gospodarcza.
Prowadzenie firmy w Polsce to ciężki kawałek chleba. Wśród licznych problemów, z którymi borykają się mikro- i małe przedsiębiorstwa, eksperci wymieniają horrendalne stawki ZUS, relatywnie wysokie podatki, przerosty biurokratyczne oraz zmienność prawa. W tych niesprzyjających okolicznościach Polacy nauczyli się wykorzystywać reguły gry na swoją korzyść.
Sytuacja, w której pan Kowalski rejestruje firmę „Kowalski IT”, nawiązuje umowę o współpracy np. z korporacją i świadczy jej usługi, wystawiając za nie fakturę VAT, zwłaszcza w wielkich aglomeracjach – jest codziennością. W taki sposób w dużej mierze postępują np. pracownicy branży informatycznej, ale również inne zawody, które cenią sobie elastyczność zatrudnienia i mobilność. W świetle prawa jest to zupełnie legalne.
Wykorzystanie liniowego VAT-u faktycznie pozwala osobom pracującym na umowie B2B (ang. business-to-business) sporo zaoszczędzić na podatku. Jednakże korzystanie z tej opcji obliguje m.in. do prowadzenia księgowości i samodzielnego opłacania wszystkich danin.
Dyrektor Departamentu Podatków Maciej Żukowski w trakcie warsztatów na Uczelni Łazarskiego powiedział: „Jak wynika z przedstawionych w trakcie warsztatów szacunków, Ministerstwo Finansów poddaje w wątpliwość działanie nawet 166 tys. jednoosobowych firm. Rozwiązaniem miałby być test przedsiębiorcy. Chcemy to skonstruować tak, żeby nawet mysz się nie prześliznęła”.
Od tych słów szybko odcięło się Ministerstwo Finansów. „Ta kwestia jest dyskutowana podczas standardowych analiz związanych z systemem podatkowym. Nie ma żadnego projektu ani harmonogramu działań” – podkreślił Paweł Jurek, rzecznik ministerstwa.
Przedsiębiorcy wychodzą z założenia, że jeśli rząd planuje w jakikolwiek sposób wycisnąć z nich więcej podatków, to prawie na pewno to zrobi.
„Gdy tylko pojawiły się pierwsze informacje o takim teście, to zaczęliśmy się zastanawiać, czy możemy sobie ze znajomymi nawzajem wystawiać faktury i mieć problem z głowy. To zadziała?” – pisał jeden z czytelników portalu Money.pl. Stanowisko w sprawie kontrowersyjnego pomysłu zajął Związek Pracowników i Pracodawców, który w czterech punktach podważa jakąkolwiek jego zasadność. W podsumowaniu stanowiska czytamy:
„Zgodnie z ostatnimi doniesieniami, Ministerstwo Finansów twierdzi, że projekt »testu przedsiębiorcy« omawiany był jedynie w ramach koncepcyjnych dyskusji i nie stanowi jeszcze oficjalnej propozycji resortu. Mamy nadzieję, że zdecydowana reakcja środowiska przedsiębiorców sprawi, że tak pozostanie i resort nie zabierze milionowi samozatrudnionych możliwości korzystania z liniowej, 19-procentowej stawki PIT – byłaby to katastrofa dla wątłej i dopiero rozwijającej się klasy średniej w Polsce”.
Źródła: zpp.net.pl, ifirma.pl, money.pl