Czym będą zajmować się ludzie

Zanurzałem się w gęste chmury podczas lądowania w Monachium. Peter Sandberg grał mi w uszach Remove the Complexities. Poczułem się lekko, lecz tylko po to, by nieść dalej ciężar. Po to, by dowieźć zadania, które stawiało przede mną życie. Nie wiem, na czym skończę. Zapewne jak każdego zabierze mnie z brzegu pierwsza lepsza fala i wypłucze każdy zbudowany przeze mnie zamek. Życie każe mi oddychać i dlatego oddycham. Życie każe mi unieść powiekę, a ja unoszę. Życie każe mi kochać, a ja kocham. W dole czerwone wagony pociągu zmierzały na północ, wioząc nauczycieli do szkół i lekarzy z misją do Afryki. A ja wciąż przypięty czekałem na lądowanie w Monachium. Otworzę galerię polskich malarzy współczesnych symbolistów. Marzących i kochających. Jak ja. I wtedy przypomniałem sobie scenę z urodzin mojego przyjaciela.

Niedawno byłem na czterdziestych urodzinach mojego przyjaciela, który zaprosił z tej okazji ponad sto osób. Podczas krótkiej przemowy solenizant stwierdził, że nikt nie znalazł się tam przypadkiem. Można różnie interpretować to stwierdzenie, ja od razu pomyślałem, że każdy z nich wpisał się w historię jego życia. Przy czym jednak pozytywnie, bo jaki byłby cel zapraszania wrogów lub ludzi toksycznych, obojętnych lub nieważnych.

Pomyślałem, że moje życie potoczyło się w zupełnie inny sposób i nie miałbym kogo zaprosić na moje urodziny, pomimo że jestem o wiele starszy i przeżyłem moje życie w bardzo ciekawy sposób. Kiedyś potrafiłem skupiać wokół siebie ludzi, ale bardziej dlatego, że moja osobowość stanowi coś w rodzaju atrakcji turystycznej, nie zaś ze względu na moją przyjazną aparycję lub sposób bycia.

Ponieważ jestem człowiekiem z gruntu niezbyt towarzyskim, aczkolwiek bardzo przyjaznym ludziom, wałęsałem się pomiędzy gośćmi w nieuporządkowanym rytmie, aż wreszcie zauważyłem wolną sofę, by na niej na chwilę zażyć relaksu i poobserwować z tej perspektywy żywo rozmawiających gości. Atmosfera była niezwykle energetyczna i przyjazna, co w sposób idealny odzwierciedlało pogodny i niezwykle otwarty charakter solenizanta.

Niespodziewanie przysiadł się do mnie młody człowiek w poszarpanych designersko szerokich dżinsach i pomyślałem, że jest to człowiek z pokolenia Z, jednak szybko zweryfikowałem moje pierwsze wrażenie, nie tylko z powodu jego młodego wieku, lecz poglądów, które zupełnie nie korespondowały z tym, co wiem o tym pokoleniu.

Wbrew sobie i ku mojemu zdziwieniu zagadnąłem go i jakoś rozmowa popłynęła. Ów młodzieniec był świeżo upieczonym maturzystą i tymczasowo pracował jako mechanik samochodowy, bo jak sam stwierdził – nie lubi być zależny i trzeba być w życiu samodzielnym. To zdanie całkowicie pogrzebało moją tezę o wspomnianym wyżej pokoleniu Z.

Nasza rozmowa przeszła na robotykę i cyfryzację życia. Stwierdził, że bardziej wyobraża sobie roboty-lekarzy niż mechaników samochodowych, ponieważ w samochodzie zawsze trzeba gdzieś tam stuknąć, bo albo coś przyrdzewieje, albo coś się gdzieś przyhaczy. Pomyślałem, że coś w tym jest, chociaż ostatnio byłem poddany manewrowi Epleya, który polega na grawitacyjnej utylizacji otolitów w głowach ludzkich. Więc nami, podobnie jak samochodami, rządzą od czasu do czasu proste prawa fizyki.

Rozmowa rozkręcała się coraz ciekawiej. Stwierdziłem, że kiedyś, może jeszcze za mojego życia roboty będą budować domy i mieszkania, produkować meble, wyposażać domy i w zasadzie przejmą od człowieka całą produkcję. A czym w takim razie będą zajmować się ludzie? – zapytał.

Tym, czym zawsze się zajmowali – odpowiedziałem. Jedni będą chcieli być szlachetni, inni będą okrutni i bezwzględni. Jedni empatyczni, inni socjopatyczni. Będziemy pytać nadal, dlaczego największy kraj na świecie chce być jeszcze większy i uważa, że ma prawo zabijać własnych synów. Zapewne znikną zawody, które, tak jak zawód mechanika samochodowego czy kasjerki, pojawiły się zaledwie 200 lat temu, więc to wcale nie tak dawno, biorąc pod uwagę historię ludzkości.

Miejsce człowieka w świecie

Zainteresowało nas wspólnie zagadnienie, do kogo będą należeć roboty. Wydaje się, że w krajach demokratycznych obywatele będą mogli decydować o tej sprawie, mając narzędzia do głosowania i powierzania rządom i parlamentom kluczowych decyzji. Chociaż biorąc pod uwagę ostatnie wydarzenia w polityce, jest możliwe, że ktoś powie, że wszystkie roboty powinny być własnością USA.

Niemniej zawsze będą istnieć ludzie mniej lub bardziej pracowici, mniej lub bardziej zaradni i niezależnie od tego, co będzie można robić na tym świecie, ludzie będą umieć znaleźć swoje miejsce, bądź całe życie poszukiwać tego miejsca.

Niezależnie jednak od tego, czym będą się zajmować ci ludzie, to będą zupełnie inni ludzie. Kiedy oglądamy archiwalne zdjęcia Europejczyków z XIX lub z początku XX wieku, widzimy kompletnie innych ludzi, zajmujących się zupełnie innymi rzeczami, myślących zupełnie inaczej.

Możemy sobie wyobrazić jednak ich uczucia i emocje i wydaje się, że pod tym względem niewiele się zmieniło. Ale czy coś zmieniło się w nas od czasu, kiedy człowiek spojrzał na nowo narodzone niemowlę? Zawsze będzie coś, czym będziemy musieli lub chcieli się zająć.

Wreszcie wylądowaliśmy. Pomyślałem, jak wiele ważnych myśli może być świadkiem zwykłego lądowania samolotu. Idę teraz na spotkanie z Yerką, Fogttem, Dwurnikiem, Setowskim, Olbińskim i kilkoma Francuzami z Prowansji, których zaprosiłem na ściany obok Viktualienmarkt.

Warto przeczytać również inny tekst Autora: Jak nie być samotnym

Opublikowano przez

Michał Dziuda

Autor


Codziennie jestem nowym człowiekiem.

Chcesz być na bieżąco?

Zapisz się na naszą listę mailingową. Będziemy wysyłać Ci powiadomienia o nowych treściach w naszym serwisie i podcastach.
W każdej chwili możesz zrezygnować!

Nie udało się zapisać Twojej subskrypcji. Proszę spróbuj ponownie.
Twoja subskrypcja powiodła się.