Czy sztuczna inteligencja zastąpi Ci psa? Poznaj Moflina

Jest puchaty, można się do niego przytulać i głaskać. Reaguje na nasze zachowania, uczy się charakteru właściciela. Ma zmienne cykle snu i trzeba poświęcać mu uwagę. Chodzi o psa? Kota? Chomika? Nie – to nowy robot wyposażony w sztuczną inteligencję. Poznajcie Moflina – wynalazek, który wkrótce może zastąpić Waszego domowego pupila.

Wirtualne zwierzątko ze sztuczną inteligencją

Za Moflina odpowiedzialna jest firma Casio – ta sama, która produkuje zegarki czy pianina elektryczne. Japońskie przedsiębiorstwo wypuściło zabawkę już w listopadzie 2024 roku. Jak twierdzi Erina Ichikawa, kierująca zespołem, który opracował urządzenie, głównym celem Moflina było zapewnienie emocjonalnego wsparcia.

„Rozwój rozpoczął się z myślą o kobietach jako naszej grupie docelowej. Wyobrażaliśmy sobie pomocnika, który mógłby wspierać cię nawet wtedy, gdy zmagasz się z problemami w pracy lub życiu osobistym” – mówi Ichikawa na łamach Kyodo News. Czym jest Moflin i jak działa?

Moflin wyposażony jest w sztuczną inteligencję i według zapewnień Casio Computer Co. demonstruje ponad 4 miliony unikalnych cech charakteru. Przypominające króliczka czy świnkę morską urządzenie uczy się zachowań i zwyczajów właściciela. Humor stworzenia jest lepszy, jeśli zachowujemy się wobec niego pozytywnie – głaszczemy Moflina lub go przytulamy. Jeżeli jednak będzie on ignorowany lub go przestraszymy, nastrój robota spadnie.

Czym jest Moflin? Zabawka AI to prawdziwy hit

Oryginalny pomysł na Moflina powstał już w 2020 rok, a jego autorami była firma Vanguard Industries Inc. Projekt zebrał wówczas na platformie crowdfundingowej Kickstarter ponad 64,7 mln jenów (ok. 1,6 mln zł), co znacząco przekraczało przewidywaną do realizacji kwotę 2 mln jenów. Wówczas jednak nie udało się dostarczyć na rynek gotowego produktu; głównie przez związane z pandemią problemy z łańcuchami dostaw.

Po kilku latach projekt przejęła firma Casio, która rozpoczęła wysyłkę Moflinów w listopadzie ubiegłego roku. Efekt? Zabawka stała się prawdziwym hitem. Według japońskiej korporacji do marca udało się im sprzedać ponad 7 tys. sztuk, a produkt jest aktualnie niedostępny. Jego cena to 59,4 tys. jenów (niecałe 1500 zł).

Jak czytamy na stronie producenta, zabawka nie porusza się w typowy sposób – zamiast chodzić, biegać czy wspinać się posiada dwuosiową artykulację głową. Przechylając ją na boki oraz w górę i w dół daje znać o swoich emocjach. Poza tym wyposażona jest w jeden głośnik, przez który wydaje urocze dźwięki. Moflin posiada również pięć czujników dotyku, czujnik światła, temperatury oraz żyroskop. Sensory te pozwalają na wchodzenie w interakcję z otoczeniem. Choć nie mówi, ma wmontowany mikrofon, co pozwala mu słuchać właściciela.

Chcesz wiedzieć, jak sztuczna inteligencja wpłynie na naszą przyszłość? Odwiedź nasz kanał Holistic News na YouTube:

Czy puchate zabawki AI zastąpią zwierzęta?

Według Casio wyjątkowa popularność Moflina wynika z unikatowości każdego egzemplarza. Choć zabawka dostępna jest tylko w dwóch kolorach, każdy Moflin przejawia różne cechy osobowości i zachowania. Urządzenie uczy się głosu i nawyków swojego właściciela. „Ludzie mogą poczuć, że ich Mofliny różnią się od innych Moflinów, ponieważ roboty, podobnie jak zwierzęta, wykazują indywidualne osobowości i emocje, a także rosną i mają różne cykle snu” – mówi Erina Ichikawa.

Oczywiście nie jest to pierwsze tego typu urządzenie. W ubiegłym roku na rynku pojawił się robot Loona. Choć zdecydowanie mniej puchaty, również reagował na głaskanie, przytulanie czy inne zachowania właściciela. Loona komunikuje się z otoczeniem dzięki wsparciu Chatu-GPT. W przeciwieństwie do Moflina porusza się na kółkach.

Tego typu produkty budzą pytania o naszą przyszłość. Komunikacja z czatbotami AI już teraz zastępuje wielu osobom interakcje z ludźmi. Czy podobny los czego nasze kontakty z domowymi zwierzętami? Moflin i Loona nie potrzebują jedzenia, picia czy wyprowadzania na spacery. Nie trzeba sprzątać po nich kuwet czy zabierać na kosztowne wizyty u weterynarza. Ich posiadanie to więc wszystkie zalety domowego zwierzęcia bez żadnych jego wad. Z drugiej strony takie wirtualne zwierzę może być alternatywą dla osób, które ze względu na alergię na sierść lub jakiś inny powód, nie mogą posiadać żywego pupila.

Przeczytaj także: Znudził Ci się zwierzak? Oddaj go lwom na pożarcie

Opublikowano przez

Maciej Bartusik

Dziennikarz


Dziennikarz, absolwent Uniwersytetu Jagiellońskiego. Doświadczenie zdobywał w radiu i mediach internetowych. Na koncie ma dziesiątki publikacji na temat nowych technologii i eksploracji kosmosu. Zainteresowany współczesną energetyką. Wielbiciel włoskiej kuchni, szczególnie makaronu w każdej postaci.

Chcesz być na bieżąco?

Zapisz się na naszą listę mailingową. Będziemy wysyłać Ci powiadomienia o nowych treściach w naszym serwisie i podcastach.
W każdej chwili możesz zrezygnować!

Nie udało się zapisać Twojej subskrypcji. Proszę spróbuj ponownie.
Twoja subskrypcja powiodła się.