Humanizm
Nie tylko broda, kapelusz i Biblia. Amisze w USA współcześnie
02 grudnia 2024
Żyjemy w czasach nieustannego przyspieszania. W sposób szczególny przejawia się to potrzebą doświadczania rosnącej liczby bodźców, wielozadaniowości oraz nadmiernej konsumpcji. Tymczasem nauka i związane z nią zmiany zachodzące w mózgu wymagają czasu. Rozwój wymaga zapamiętywania, refleksji, metapoznania i testowania nowych zastosowań w drodze doświadczeń. I choć wszystkie te aktywności pozornie nas zwalniają, w gruncie rzeczy stajemy się dzięki nim innymi, bardziej wartościowymi ludźmi.
Szkoła się zmienia. Edukacja musi szukać nowych rozwiązań głównie ze względu na postawy oraz sposób uczenia się współczesnych uczniów. Młodzi zaś, mówiąc najbardziej ogólnie, potrzebują dziś dużo i natychmiast. Wszystkiego. Wiedzy, umiejętności a przede wszystkim potwierdzenia swojej wyjątkowości. Uczniowie błyskawicznie docierają do informacji. Dzięki tysiącom filmików potrafią w lot opanować konkretne umiejętności. Korzystając z mediów społecznościowych, z łatwością odnajdują potwierdzenie trafności swoich wyborów. To wszystko jednak nie ma zbyt wiele wspólnego z uczeniem się. Uczenie się bowiem wymaga po prostu czasu.
Świat od dłuższego czasu ulega zdecydowanemu przyspieszeniu. To jeden ze skutków opanowania dzisiejszej szkoły przez tzw. cyfrowych tubylców – osoby urodzone w czasach powszechnego używania internetu, które w sposób naturalny, wręcz intuicyjny korzystają z elektronicznych urządzeń i gadżetów. Po raz pierwszy pojęcie to, a właściwie „digital natives” użył w artykule opublikowanym w czasopiśmie „On the Horizon”, amerykański badacz mediów, pisarz, projektant gier komputerowych i systemów edukacyjnych Marc Prensky. On też wraz ze swoim zespołem wykazał, że młodzież korzystająca z tabletów czy smartfonów czyta faktycznie prędzej, choć… mniej zapamiętuje i w gruncie rzeczy z większym trudem się uczy. Kolejne badania pokazały, że mówimy o pokoleniu, które cechuje to, że:
Uczniowie, a i coraz większa liczba nauczycieli, w sposób dynamiczny poszerzają swoje możliwości korzystania z informacji. Wiąże się to z powierzchownością doznań, a jednocześnie prowadzi do fizycznych zmian w przednim płacie czołowym, który odpowiada za zdolność widzenia w szerszej perspektywie, abstrakcyjne myślenie i umiejętność przewidywania skutków. Zbyt duże obciążenie mózgu podnosi poziom stresu, prowadzi do problemów z koncentracją i obniża sprawność oraz skuteczność podejmowanych działań. Skutki widać szczególnie tam, gdzie w grę wchodzą czynności wymagające udziału świadomości i dużej koncentracji – na przykład w szkole.
Na negatywne konsekwencje „przyspieszonego” uczenia się zwrócił uwagę David Handel – współzałożyciel iDoRecall firmy specjalizującej się z sukcesami w pomaganiu uczniom w osiąganiu sukcesów w nauce na podstawie sprawdzone zasady kognitywistyki. W dzieciństwie przeciętny uczeń, zmienił się kiedy poznał i zaczął stosować się zasady uczenia się poznanych dzięki kognitywistyce. Jedną z metod, którą się posługuje jest slow reading, czyli rodzaj czytania sprzyjającego uczeniu się. Choć teoretycy dydaktyki podkreślają konieczność czytania ze zrozumieniem, Handel zauważył, że czytanie z zamiarem uczenia się wymaga przede wszystkim odpowiedniej porcji czasu. Potrzeba bowiem doprowadzić do metapoznania, które pozwala włączyć i aktywować procesy wspierające sprzyjające uczeniu się i zapamiętywaniu. Metoda odrzuca wszystkie podstawowe założenia, które promowane są przez twórców metod szybkiego czytania. Przede wszystkim trenowania nawyków pozwalających unikania regresji i subwokalizacji. Pierwszy odnosi się do powtórnego czytania wyrazów, z którymi mamy kłopot albo którego nie zrozumieliśmy od razu. Drugi to ciche powtarzaniu czytanych słów. Z osobistej praktyki wiemy, że faktycznie mruczenie pod nosem czytanego tekstu i ciągłe wracanie do tego, co już przeczytaliśmy, znacznie spowalnia zapoznawanie się z lekturą. Nauka podpowiada jednak, że oba te czynniki sprzyjają lepszemu zapamiętywaniu i umieszczaniu poznawanych treści w pamięci długotrwałej. Szybkie czytanie ma oczywiście swoje zastosowania i warto je ćwiczyć oraz sięgać po nie tam, gdzie jest przydatne. Rozsądnie jest używać go w przypadkach kiedy chcemy coś przejrzeć i szybko zrozumieć sedno czytanego tekstu. Czytanie pobieżne nie ma jednak sensu, gdy naszym celem jest zdobycie wiedzy. Wraz ze wzrostem szybkości czytania spada bowiem poziom zrozumienia czytanego tekstu. Jeśli zależy nam na tym, aby się uczyć, musimy starać się wiązać nowe treści ze zdobytą wcześniej wiedzą. Tylko wtedy możemy nowe informacje połączyć w swoim umyśle z tym, czym już dysponujemy, a w konsekwencji udrożnić możliwość ich użycia w przyszłości.
Zobacz też:
Punktem wyjścia do zrozumienia zasady slow reading jest przypomnienie sobie, jak działa nasza pamięć. Potocznie wyobrażamy sobie proces zapamiętywania jak składowanie kolejnych treści w przepastnych przestrzeniach naszego mózgu. To jednak nie działa dokładnie w ten sposób. Pod koniec lat sześćdziesiątych XX wieku dwóch amerykańskich psychologów z Uniwersytetu Stanforda Richard Atkinson i Richard Shiffrin narysowali łańcuch trzech modułów przetwarzania informacji, w którym każdy charakteryzuje się dłuższym czasem przechowywania. Wspomniane moduły to:
Pierwszy krok nie polega na zapisaniu treści jak w słowniku czy encyklopedii, ale na wiązaniu go w rozmaitych kontekstach będących wynikiem naszych doświadczeń, emocji czy dotychczasowej wiedzy. Innymi słowy, odnotowujemy nie tyle pojedynczy znak, ile określony potencjał, którego wartość zależy od naszych osobistych zasobów oraz od czasu i zaangażowania, jaki poświęcimy, by daną treść zapamiętać.
Przechowywanie, zgodnie z teorią Atkinsona i Shiffrina, wymaga kolejnych trzech kroków, a mianowicie działania w obszarze pamięci sensorycznej, krótkotrwałej i długotrwałej. Rejestr sensoryczny przechowuje w bardzo ograniczonym czasie doznania zmysłowe takie jak obrazy, dźwięki czy smaki. Pamięć krótkotrwała wymaga skupienia. Powiązania tego co zmysłowe, z tym, co w jakiś sposób przydatne i powiązane z czymś, czym już dysponujemy. To ten aspekt czytania, który umożliwia fazę trzecią, a mianowicie wydobywanie. Powoduje ono w naszym umyśle skojarzenia, wyobrażenia albo refleksje. Sprzyja korzystania z pamięci długotrwałej. Docelowo zaś wzmacnia kluczowe czynniki uczenia się, a mianowicie: refleksji, przetworzenia poznawanych treści oraz kreowania własnych rozwiązań.
Przeczytaj także:
Poznawania i uczenia się nie doświadczymy, skupiając się jedynie na rozumieniu odczytywanych treści. Oczywiście czytanie ze zrozumieniem jest ważne, ale w procesie dorastania i osobistego rozwoju to za mało. Nasze lektury powinny wiązać się ze zdobywaniem nowych możliwości, z których będziemy mogli skorzystać w przyszłości do rozwiązywania życiowych wyzwań czy projektowania nowatorskich rozwiązań. Kreujemy w ten sposób sieć podobną do internetu. Nauka i rozwój wymagają bowiem budowania nowych połączeń mentalnych z tym, co już wiemy. Czytając powoli, dajemy sobie czas nie tylko na zrozumienie, czy nawet krótkotrwałe zapamiętanie, ale na utworzenie zestawu powiązań neuronalnych umiejscawiających nasze doświadczenia w sieci dotychczasowych treści, praktyk zastosowania oraz emocji. Uruchamiamy szczególnie istotny element procesu uczenia się, jakim jest metapoznanie. To swoisty model myślenia o swoim myśleniu. Czynnik celowej samoregulacji tego, co robimy, aby poprawić skuteczność własnej nauki. Czytając, warto pozostawać otwartym na swoisty wewnętrzny dialog umożliwiający głębsze rozumienie poznawanych treści. Dobrze jest zadawać sobie pytania, typu: „Jaki to ma sens?”, „Czego się dowiedziałem?”, „Co wiem?”, „Co tę wiedzę potwierdza lub obala?” itd. Praktyka tego typu może doprowadzić do opracowania wielu pytań metapoznawczych typu:
Warto podczas czytania w sposób świadomy i celowy zadawać sobie jak najwięcej tego typu pytań. Bo choć czytanie metapoznawcze spowalnia proces przyswajania nowego tekstu, to jednocześnie sprzyja głębszemu doświadczaniu kontaktu z nowym i w ewidentny sprzyja efektywnemu uczeniu się.
Podsumowując: wolne czytanie to jedna z podstaw głębokiego uczenia się. Nie może mieć jednak charakteru biernego. Powinno uwzględniać czas na metapoznanie. Praktykując zasady slow readingu nie tylko poznajemy czytane treści, ale poszerzamy własne możliwości analizy, oceny przydatności poznawanych treści oraz budowania własnego języka opisu świata, w którym żyjemy.
Źródła
Marc Prensky, Digital natives, digital immigrants https://www.nnstoy.org/download/technology/Digital%20Natives%20-%20Digital%20Immigrants.pdf
Dawid Handel, Slow-reading is the new deep learning https://betterhumans.pub/slow-reading-is-the-new-deep-learning-452f179c0289
11 simple tips for slow readers that actually work https://solutionswithrush.com/tips-for-slow-readers/?utm_content=cmp-true
Może cię również zainteresować: