Deportacje, wojsko i pieniądze. Jak się pozbyć (nie)proszonych gości

Mija 10 lat od słynnego zaproszenia kanclerz Niemiec Angeli Merkel dla imigrantów z południa. Coś się zmieniło od tamtego czasu? Niemal wszystko. Nielegalnej imigracji, a raczej związanej z nią przestępczością, wydano wojnę. Gdzieniegdzie, cichą, prowadzoną w pogoni za głosami wyborców, gdzie indziej już oficjalną i konsekwentną.

Angela Merkel: „Damy radę”. Mija 10 lat…

W 2015 r. w Europie starły się dwie koncepcje rozwoju kontynentu. Gdy masy ludzi przemieszczające się z Bliskiego Wschodu i Afryki usłyszały od pani kanclerz Wir schaffen das! (Damy radę!), ruszyły ochoczo przez otwarte granice Niemiec i Austrii. Tym samym uwolniły od swojej obecności Węgry. Angela Merkel uderzała w humanitarne tony: „Jeśli teraz zaczniemy się za siebie wstydzić za to, że okazujemy oblicze przyjaznego kraju, to nie jest to mój kraj”.

Po drugiej stronie pozostawał Viktor Orban. „To, co dzieje się na morzach, drogach i naszych granicach jest nieludzkie, a to, co robi Europa, zalicza się do czystego szaleństwa” – mówił węgierski premier we Frankfurter Allgemeine Zeitung. I przestrzegał przed międzynarodowymi szajkami przemytników, którzy zarabiają krocie na transporcie nielegalnych imigrantów.

Cały tzw. postępowy świat dopieszczał kanclerz. A ta, gdy wypowiadała szczytne idee i wpuszczała setki tysięcy imigrantów, zerkała również na prognozy Federalnej Agencji Pracy (BA), która szacowała, że w 2030 roku Niemcom miało brakować kilku milionów pracowników.

Imigranci i przestępczość: gangi, rozboje

Przestępstwa popełniane podczas szmuglowania ludzi, jak i wszystkie kryminalne zjawiska w trakcie pobytu migrantów w nowym kraju, nie były nowym procederem. Sam mechanizm opisali m.in. polscy eksperci z tzw. Grupy Budapesztańskiej w 1998 r., którzy badali przemyt ludzi do Polski. Jak czytamy w pracy dra Ryszarda Suduła Definicje i uwarunkowania nielegalnej imigracji, powstawał „biznes międzynarodowy, w którym ruch ludzi przebiega jak ruch towarów, ponieważ towarzyszą mu wieloetapowe transakcje towarowo-pieniężne.

To również proceder kryminalny, w którym migranci są wykorzystywani na miejscu „jako przymusowa siła robocza. Najczęściej zmuszani są do handlu narkotykami i dokonywania przestępstw, a kobiety przy użyciu siły fizycznej lub oddziaływania psychicznego – do uprawiania nierządu”. Według danych sprzed ponad 10 lat „do krajów Unii Europejskiej przemycało się prawie pół miliona kobiet rocznie”. Zjawiska te pokazują, jak silnie powiązani są imigranci i przestępczość na poziomie przemytu, wyzysku i handlu ludźmi.

Ponadto coraz bardziej we znaki dawał się terroryzm, z rosnącymi wpływami tzw. państwa ISIS, a wcześniej al Kaidy. Dochodziło do kolejnych przemyślanych i skoordynowanych zamachów: od Madrytu w 2004 r. poprzez Londyn w 2005, Paryż w 2015, po Brukselę w 2016. Podobne wrażenie robiły krwawe ataki tzw. samotnych wilków, m.in. w Berlinie czy Nicei, atakujących bezbronnych ludzi na zatłoczonych ulicach. Jednak złe odczucia wciąż udawało się pokryć polityczną narracją. Zgodnie z nią stałe i liczne tragedie na ulicach zachodnich metropolii, spowodowane terroryzmem lub przestępstwami kryminalnymi, nie miały związku z przyrastającą liczbą migrantów.

Gorący temat: „Dzielnice niepewne” w sercu Europy. To ostrzeżenie także dla Polski

Deportacje nielegalnych imigrantów. Zdjęcie ilustracyjne. Fot.
Fot. Barbara Zandoval/Unsplash

Wojna Szwecji z osiedlami

Spokojna, a wręcz „nudna” dotąd Szwecja przyjmowała w tym czasie najwięcej imigrantów w UE w stosunku do liczby rodzimej ludności. Wkrótce badania Europejskiego Monitoringu Zabójstw (EHM), a także dane Eurostatu i WHO uświadomiły, że wskaźnik zabójstw w królestwie utrzymuje się zdecydowanie powyżej średniej europejskiej. Szwecja nie była jednak wówczas gotowa na weryfikację polityki „otwartych ramion”, a wszelkie badania, choćby Agencji ds. Zapobiegania Przestępczości, która chciała oficjalnie pokazać związek przestępczości z pochodzeniem etnicznym, były dławione w zarodku przez liberalne media. Według nich podobne zestawienie byłoby pożywką dla rasistów.

Przywódcy tego kraju dojrzeli do zmiany poglądów we wrześniu 2022 r., kiedy sytuacja nabrzmiała do tego stopnia, że premier Ulf Kristersson zapowiedział wyprowadzenie na ulice wojska do walki ze zorganizowaną przestępczością.

Imigranci i przestępczość: tabu pęka

Nieco ponad dwa lata później regularną wojnę zorganizowanej przestępczości powiązanej z gangami cudzoziemców wydała też nowa administracja Białego Domu w Waszyngtonie. Badania amerykańskich socjologów z American Sociological Assosiacion (ASA) wskazywały, że „miasta z większą populacją imigrantów mają tendencję do niższych wskaźników przestępczości”. Według socjologów dzieje się tak, „ponieważ imigranci tworzą silne sieci społeczne, zmniejszając prawdopodobieństwo przestępczości”.

Z drugiej strony Amerykanie przyglądali się realnemu życiu na ulicach. Według New York Post w Nowym Jorku między styczniem 2023 a październikiem 2024 roku ponad 3 200 migrantów przebywających w schroniskach finansowanych przez miasto zostało aresztowanych łącznie 4 884 razy. Zarzuty obejmowały m.in. kradzieże, napaści i przestępstwa narkotykowe.

Według Newsweeka w 2024 r. amerykańska Straż Graniczna zatrzymała blisko 480 członków gangów na granicach USA. Co i tak było niższą liczbą w porównaniu do danych z wcześniejszego roku, kiedy w ręce funkcjonariuszy wpadło prawie 640 gangsterów.

Przeczytaj również: Imigranci we Francji. Porażka francuskich elit

Sąd Najwyższy kontra liberalni sędziowie

W marcu 2025 r. Donald Trump zdecydował się na otwartą wojnę z wenezuelskimi gangami skupionymi w organizacji Tren de Aragua (TdA). W tym celu wdrożył w życie ustawę o wrogich cudzoziemcach z 1798 r., która umożliwia deportację tubylców i obywateli wrogiego państwa bez przesłuchania. Dotąd była ona powoływana trzykrotnie: podczas wojny w 1812 r., I wojny światowej i II wojny światowej. Zgodnie z proklamacją Trumpa wszyscy obywatele Wenezueli, którzy ukończyli 14 lat i są członkami TdA, przebywają na terenie USA i niestałego pobytu, mogą zostać zatrzymani, osadzeni w areszcie i deportowani jako „wrogowie cudzoziemcy”.

Na pomyśle prezydenta USA liberalne media nie pozostawiały suchej nitki, a liberalni sędziowie unieważniali postanowienia służb o deportacji Wenezuelczyków. Sprawa oparła się o Sąd Najwyższy, który w kwietniu tego roku zezwolił prezydentowi Trumpowi na tymczasowe wdrożenie ustawy o „wrogich cudzoziemcach”.

Deportacje nielegalnych imigrantów: 1000 euro za wyjazd

Nielegalni imigranci w USA mogą też dobrowolnie opuścić kraj. Administracja Białego Domu oferuje za to każdemu z nich 1000 dolarów. W ten sposób, jak twierdzi amerykański resort bezpieczeństwa krajowego (DHS), nielegalni imigranci mają uniknąć „umieszczenia na liście osób podlegających zatrzymaniu i deportacji”.

W Unii Europejskiej zakaz deportacji imigrantów uznawanych za uchodźców reguluje Konwencja Genewska, dotycząca statusu uchodźców z 1951 r. (art. 33). Zgodnie z tym artykułem, państwo nie może wydalić ani zawrócić uchodźcy do kraju, gdzie jego życie lub wolność byłyby zagrożone ze względu na rasę, religię, narodowość, przynależność do określonej grupy społecznej lub poglądy polityczne.

Jednak od tej zasady Unia, zmuszona presją wyborców, powoli uczy się wprowadzać wyjątki. Mec. prof. Natalia Mushak przypomina niektóre z nich na stronie w portalu prawo.pl. Wyjątki — jak pisze prawniczka — dotyczą uchodźców, którzy stanowią zagrożenie dla bezpieczeństwa lub zostali skazani za poważne przestępstwa.

Na przykład 30 sierpnia 2024 r., po raz pierwszy od 2021 r., Niemcy deportowały do Afganistanu osoby skazane za przestępstwa seksualne i przemoc. Cała procedura trwała około dwóch miesięcy. (to pierwszy tak jednoznaczny przypadek, w którym deportacje nielegalnych imigrantów uznano za zgodne z interesem publicznym — red.). Aby uniknąć unieważnienia decyzji sądu z powodu obaw o ubóstwo deportowanych, każdemu z nich wypłacono 1000 euro” – pisze prof. Mushak.

W ślad za Niemcami — jak dodaje — na początku września 2024 r. Austria ogłosiła zamiar wprowadzenia deportacji nielegalnych imigrantów z Afganistanu z wyrokami za przestępstwa kryminalne.

Deportacje nielegalnych imigrantów: koniec naiwności

Zmiany w Niemczech szły w ślad za powtarzającymi zamachami. Świeżo wybrany kanclerz Niemiec, Friedrich Merz pochodzi z tej samej partii, co Angela Merkel. W przeciwieństwie do niej nie czuje on jednak poklepywań po ramieniu całego postępowego świata, ale raczej oddech partii AfD. A ta wyrosła na dotychczasowych błędach Merkel oraz kolejnych koalicji liberałów i lewicowców. Resort spraw wewnętrznych rządu Merza w pierwszych godzinach urzędowania wycofał zasadę „otwartych ramion”, wprowadzoną przez Merkel w 2015 r. Tym samym imigranci w drodze nad Ren, zachęcani dotąd przez Niemcy socjalnym El Dorado, utknęli w sąsiednich krajach.

Przeczytaj inny tekst Autora: Pożegnanie z Afryką. Tak Rosja wypiera Francję

Opublikowano przez

Sławomir Cedzyński

Autor


Dziennikarz, publicysta, wydawca i komentator. Był m.in. redaktorem naczelnym informacji i publicystyki w Wirtualnej Polsce oraz wydawcą portalu i.pl. Współpracował także z TVP, z tygodnikiem „Do Rzeczy”, serwisami superhistoria.pl oraz wprost.pl.

Chcesz być na bieżąco?

Zapisz się na naszą listę mailingową. Będziemy wysyłać Ci powiadomienia o nowych treściach w naszym serwisie i podcastach.
W każdej chwili możesz zrezygnować!

Nie udało się zapisać Twojej subskrypcji. Proszę spróbuj ponownie.
Twoja subskrypcja powiodła się.