Nauka
Zakazują smug z samolotów. Wszystko przez teorię spiskową
20 czerwca 2025
Najpierw walka rodziców o jego zdrowie, potem starania o edukację. Jednak największe wyzwanie zaczyna się, gdy dziecko z zespołem Downa wchodzi w dorosłość. Na tych młodych ludzi czeka wiele barier, które sprawiają, że grzęzną gdzieś na drodze do samodzielności. Zdobywają kompetencje, ale nie mają okazji ich wykorzystać. Rozwiązania prawne, które mają ich chronić, często działają jednocześnie jak szlaban z napisem „stop”. Czy osoby z zespołem Downa mają szanse na prawdziwe dorosłe życie?
W Polsce żyje ponad 60 tys. ludzi, którzy każdego dnia wnoszą w życie swoich rodzin i otoczenia niezwykłą szczerość i niewyczerpaną empatię. To osoby, których obecność często zmienia naszą perspektywę na łagodniejszą i pokorniejszą. Są także lojalnymi i sumiennymi pracownikami – z oddaniem wykonują nawet najprostsze rutynowe zadania, przy których inni tracą zapał. Mają też trisomię 21. chromosomu. Ten nadmiar struktur genetycznych wyznacza pewne granice rozwojowe, ale nie przekreśla zdolności do pełnego i wartościowego uczestnictwa w życiu społecznym. Niestety, dorosłość osób z zespołem Downa nie jest łatwa. W Polsce wiele z nich pozostaje niewidocznych w przestrzeni publicznej. Iwona Kapusta, mama dorosłej Oli z ZD, w rozmowie z Holistic News wyznaje: – Chciałabym, żeby Ola miała więcej przyjaciół. Na Warsztatach Terapii Zajęciowej radzi sobie nieźle i ma tutaj znajomych, ale to wszystko kończy się za progiem budynku. Po zajęciach się nie spotykają, ale organizacja czasu wolnego zależy w dużej mierze od rodziców.
Wykluczenie społeczne to tylko jedno z wielu wyzwań, przed którymi stają osoby z zespołem Downa w dorosłym życiu. Bo choć integracja to ważny krok, codzienność dorosłych z ZD obejmuje także wyzwania zawodowe, emocjonalne i systemowe. Wedle społecznego rozumienia osiągnięcie dorosłości oznacza samostanowienie, niezależność finansową, karierę czy dojrzałość emocjonalną. W takim rozumieniu dorosłość z ZD byłaby w niektórych przypadkach niepełna. W ujęciu psychologicznym dorosłość wiąże się ze samoświadomością i zbudowaniem własnej tożsamości, na co trisomia 21. chromosomu już pozwala. Naturalnie, wszystko zależy od indywidualnego stopnia niepełnosprawności intelektualnej, jednak z pewnością dorosłości nie należy sprowadzać jedynie do metryki i ograniczyć do arbitralnego zestawu oczekiwań.
Choć osiągnięcie pełnoletności może jednoznacznie pozwalać na czynny udział w życiu publicznym, to kwestie prawne zamykają i tę furtkę. Artykuł 13. Kodeksu cywilnego daje podstawy do całkowitego ubezwłasnowolnienia osoby niepełnosprawnej intelektualnie i na drodze sądowej to niestety częsta praktyka. Dotyczy to także osób z zespołem Downa. Najczęściej decydujące okazują się względy zdrowotne. Bliscy mogą wówczas podejmować decyzje o leczeniu i opiece medycznej dla takiej osoby. Dorota Leśniak, mama 19-letniego Karola z ZD, w rozmowie z Holistic News wyznaje:
– Chciałabym, żeby byli odbierani jako osoby z zespołem Downa, a nie jako osoby niepełnosprawne. Przede wszystkim należy im pozwolić normalnie funkcjonować, a nie zamykać. Oni tego bardzo chcą, tylko trzeba im troszeczkę pomóc. Musiałam niestety syna ubezwłasnowolnić, bo boi się igieł i lekarzy. Byłam zmuszona to zrobić, żeby nie odmawiał leczenia. Bardzo to przeżył, zwłaszcza podczas ostatnich wyborów, kiedy nie mógł głosować. Sąd odrzucił prośbę o częściowe ubezwłasnowolnienie, tylko w kwestii zdrowotnej. To jest paradoks, bo w pewnych sprawach mógłby być samodzielny.
Polecamy: Rodzice, nie przeszkadzajcie! Beztroska zabawa rozwija dziecko
Ubezwłasnowolnienie osoby, która w wielu dziedzinach może być samodzielna, jest formalnym ograniczaniem rozwoju i niezależności, o którą tak walczą rodzice czy pracownicy takich ośrodków jak Warsztaty Terapii Zajęciowej (WTZ). Pociąga także za sobą ogrom konsekwencji, o jakich w rozmowie z Holistic News mówi Agata Marszałek, kierownik WTZ „Przystań” w Rybniku.
– Jak usamodzielniać osoby z ZD, kiedy są ubezwłasnowolnione? Przygotowując do życia, udostępniamy mieszkania treningowe, w których zostają sami na noc. Nie wiemy, jakie byłyby konsekwencje prawne, gdyby – nie daj Boże – coś się wydarzyło, a byłaby tam osoba ubezwłasnowolniona. Jak zatrudnić taką osobę, z kim podpisać umowę? – pyta Marszałek.
Ten impas ujawnia głęboki rozdźwięk między inkluzywnością a rzeczywistą sprawczością osób z zespołem Downa w społeczeństwie. Ubezwłasnowolnienie, choć formalnie uzasadnione ochroną, w praktyce wzmacnia ich marginalizację i zależność.
Przeczytaj także: Uprawiają sport, tworzą sztukę i pokonują przeciwności. Pomagajmy uwolnić potencjał osób niepełnosprawnych
Dorosłość z dodatkowym chromosomem sprowadza się najczęściej do zajęć w Warsztatach Terapii Zajęciowej. Choć placówki tego typu są niezwykle ważne i zapewniają duże wsparcie w przygotowaniu do pracy i dorosłości, to jednocześnie poniekąd stają się zamkniętą przystanią, często na większość życia. To szczególnie ograniczające dla tak zwanych wysokofunkcjonujących osób z ZD. Dzięki ogromowi pracy ze specjalistami z WTZ zdobywają kompetencje zawodowe, ale często nie mają możliwości, by je wykorzystać.
Niepokojącą kwestią jest także niesprawność systemu, który skutecznie zniechęca do zatrudnienia. – W momencie zatrudnienia Uczestnik musi zwolnić miejsce w WTZ. Jako że miejsce jest opłacane przez PFRON, musimy przyjąć kolejną osobę. Na razie przepisy zmieniły się o tyle, że osoba niepełnosprawna, która straciła pracę, wraca na pierwsze miejsce w kolejce oczekujących. To jednak nic nie zmienia, kiedy my już mamy nowego człowieka. W ciągu roku zwalniają się jedno–dwa miejsca, czasem [nic się nie zwalnia], a na liście oczekujących jest 20 osób – relacjonuje Marszałek.
Ważny temat: Po dwóch stronach barykady. Aborcja dzieli młodych Polaków
Zatrudnienie na otwartym rynku pracy dawałoby osobom z ZD nie tylko niezależność finansową, ale przede wszystkim poczucie sprawczości, przynależności i wartości społecznej. To umożliwiają podmioty ekonomii społecznej. Przykładem takiej inicjatywy jest „Społeczna 21” z Krakowa, która zatrudnia 11 osób z zespołem Downa. Pracują w kawiarni Społeczna Kaffka i obsługują foodtruck z frytkami belgijskimi, udowadniając, że włączenie społeczne może iść w parze z przedsiębiorczością.
Grażyna Banach-Kociołek, prezes stowarzyszenia „Tęcza” w Krakowie i spółki „Społeczna 21”, w rozmowie z Holistic News zdradza: – Są bardzo zaangażowanymi i lojalnymi pracownikami. Chętnie wykonują zadania, które dla pełnosprawnych mogą wydawać się nudne. Pewnego rodzaju rutyna i powtarzalność zadań sprawia, że osoby z ZD czują się bezpiecznie oraz uzyskują większą sprawność i biegłość. Często dla nich najgorszą rzeczą jest dzień wolny w pracy. […] Przełamujemy pewne stereotypy. Dosyć często osoby z ZD postrzega się jako potrzebujące pomocy i to jest oczywiście w dużej części prawda, ponieważ wsparcie jest konieczne. Natomiast wpływ jest obopólny – kiedy przychodzą klienci, pracownicy czują się przydatni i pożyteczni, a społeczność lokalna ma szansę zobaczyć osoby z ZD w roli rzetelnych pracowników.
Osoby z zespołem Downa funkcjonują dobrze głównie dzięki swoim rodzinom. To one są źródłem ich dobrostanu, choć cena, jaką za niego płacą rodzice, jest bardzo wysoka.
– Perspektywa rodziców bardzo się zmienia w zależności od wieku dziecka. Gdy dzieci są jeszcze małe, często wręcz zespół Downa traktuje się jako coś wyjątkowego czy nawet szczęście. Kiedy jednak dziecko dorasta i staje się dorosłe, pojawiają się inne wyzwania. Moja dorosła córka ma już ponad 30 lat i nadal mieszka z nami, potrzebuje stałego wsparcia. To ogranicza nasze możliwości. Nie możemy podejmować wielu decyzji spontanicznie, a w planach zawsze uwzględniamy córkę. Życie rodziny z osobą niepełnosprawną ma wiele więcej wyzwań i trudności – zarówno dla rodziców, jak i rodzeństwa – wyznaje pani Iwona.
Potwierdzają to wyniki badania Parenting Stress in Mothers of Children and Adolescents with Down Syndrome. Rodzice dzieci z zespołem Downa doświadczają istotnie wyższego poziomu stresu rodzicielskiego, częstszych objawów depresji oraz ogólnego napięcia psychicznego w porównaniu z rodzicami dzieci rozwijających się typowo. Około 40 proc. matek osiągnęło wynik w zakresie klinicznym w podskali Parent–Child Dysfunctional Interaction, co wskazuje na poważne trudności w codziennej interakcji z dzieckiem i poczucie niespełnienia oczekiwań wobec relacji.
Pozostaje także kluczowa kwestia systemowego wsparcia ze strony państwa – zarówno w postaci świadczeń finansowych, jak i dostępu do specjalistycznych usług. Bez stabilnych i elastycznych form pomocy trudno mówić o realnej równości szans dla osób z zespołem Downa i ich rodzin. Zwłaszcza na terenach peryferyjnych. – U nas o każdą rzecz musimy walczyć. Karolowi wyszedł niedosłuch i także w gminie muszę walczyć o aparaty, usługi SUO. W Krakowie to funkcjonuje bardzo dobrze, a tutaj na wsi jest ciągła walka – dodaje pani Dorota.
Dorosłość osób z zespołem Downa wymaga zmierzenia się ze społecznymi barierami, które często ograniczają ich potencjał do samodzielnego i aktywnego uczestnictwa w życiu publicznym. Systemowe ubezwłasnowolnienie, stereotypy czy wątpliwe wsparcie zawodowe utrudniają im realizację pełni dorosłości. Rzecz w tym jednak, by zrobić miejsce w społeczeństwie dla osób z ZD i szanować ich granice. Jak zaznacza Anna Włodarek, psycholog w rybnickim WTZ: – Powinniśmy umożliwić osobom z ZD godne życie pomimo ograniczeń, nauczyć ich funkcjonować z nimi, a nie tylko się na nich koncentrować.
Może Cię zainteresować: Renesans harcerstwa. Co dziś oferuje młodym Związek Harcerstwa Polskiego?