Nauka
Zieleń chroni przed demencją. Ale czasem staje się pułapką
17 kwietnia 2025
Jeżeli nasz przodek mówił, że świat jest wrogi i niebezpieczny, a ludzie to wilki i nie można nikomu ufać, to prawdopodobnie w czasach, kiedy przekaz ten powstawał, był uzasadniony. Ale jeśli trafi on do kolejnych pokoleń, które żyją już w miarę bezpiecznym świecie, to będzie on tych potomków blokować – tłumaczy w rozmowie z Holistic News dr Monika Wasilewska, psychoterapeutka i adiunkt z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Dr Wasilewska już wkrótce, 5 kwietnia 2025 roku, wystąpi z prelekcją w trakcie wyjątkowego wydarzenia – drugiej edycji Holistic Talk w Cavatina Hall, w Bielsku-Białej.
Przemysław Kołodziej: Często używamy powiedzenia: „Czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci”. Wydaje mi się, że pani zajmuje się zarówno tym, w jaki sposób ta skorupka nasiąka, jak i tym, czym ona nasiąka?
dr Monika Wasilewska*: Psycholodzy często grzebią w przeszłości i badają dzieciństwo. Ustalają, co się wtedy działo. Jakie były relacje dziecka z matką, z ojcem. Na ten temat powstało już dużo memów i dowcipów. Ja sięgam trochę głębiej, zajmuję się czymś takim jak transmisja pokoleniowa – przekazem istniejącym w rodzinach generacyjnych od pokoleń. Założenie jest takie, że to, czym nasiąkamy – jak pan powiedział – za młodu, pewnymi schematami, myślami, pewną narracją, którą nam sprzedaje nasz system rodzinny, nie jest przypadkowe. Mówiąc o systemie rodzinnym, mam na myśli na przykład rodziców, ale także dziadków, wujków, ciotki… Zależy to od tego, w jak bliskich stosunkach pozostajemy z krewnymi.
Rodzice (a szerzej – rodzina generacyjna) sprzedają nam pewną matrycę postrzegania świata. Ta matryca nie powstaje w momencie przyjścia na świat dziecka, ona konstytuuje się już wcześniej. Nie tylko na gruncie kolejnych pokoleń rodziny, ale także szerszego systemu społecznego, kulturowego i historycznego. Są takie wydarzenia, jak na przykład wojna, które generują nowe mity, nowe przekazy, nowe spojrzenia na świat.
W jaki sposób bada pani tę matrycę?
Gdy ktoś przychodzi do mnie po pomoc, bo na przykład nie radzi sobie w życiu tu i teraz, to ja wówczas sprawdzam, czy istnieją jakieś szkodliwe przekazy, jakieś schematy, które funkcjonowały wcześniej w jego rodzinie. Być może dawniej działały, ale w obecnych czasach są absolutnie dysfunkcjonalne i blokują jego rozwój. Staram się namierzyć te przekazy. Korzystam w tym celu z narzędzia zwanego genogramem (rysunku w formie diagramu). Cofamy się wówczas o kilka pokoleń, najlepiej do dziadków, idealnie do pradziadków. Patrzymy, co się działo w rodzinie, jakie wydarzenia miały miejsce, jakie powiedzonka, przysłowia w niej obowiązywały. Analizujemy, czy pacjent sobie je przyswoił i czy wpływają na jego życie.
Psycholog staje się po części historykiem?
Chcę podkreślić, że tak naprawdę nie ma znaczenia, czy kluczowe wydarzenie sprzed 100 lat rzeczywiście wyglądało tak, jak mówiła o nim rodzina. Liczy się sama opowieść o tym wydarzeniu, gdyż właśnie ta opowieść przekłada się później na konkretne spojrzenie na rzeczywistość. Na to, że potomek interpretuje ją w ten czy inny sposób. W przeciwieństwie do historyków jako psychologowie nie badamy faktów historycznych, tylko narracje, które istnieją w systemie rodzinnym.
Jest taka koncepcja, która mówi, że nie ma obiektywnej rzeczywistości, są tylko rodzinne opowieści na temat rzeczywistości. Każdy z nas przyjmuje jakąś opowieść i w taki sposób postrzega świat.
Polecamy: Kiedyś to była zima. Dlaczego tęsknimy za zimą naszego dzieciństwa
Bardzo często kładziemy nacisk na to, jak ważna jest historia. Podkreślamy, że powinniśmy ją badać, żeby na przykład nie stracić naszego dziedzictwa kulturowego. Bywa jednak, że traktujemy przeszłość jako coś zamkniętego. Słuchając pani, odnoszę wrażenie, że historia dotyka bezpośrednio kolejnych pokoleń. I to w taki dość konkretny sposób, odciskając się na ich psychice.
Wkraczamy tutaj w nie do końca naukowo zweryfikowaną teorię, ale badania w tym kierunku trwają – póki co na szczurach – i myślę, że epigenetyka powie nam coś więcej o tym wpływie za kilka, kilkanaście lat. Nauka ta próbuje odpowiedzieć na pytanie, czy doświadczenia rodziny, na przykład traumatyczne, są zapisywane w kodzie genetycznym i później przekazywane w DNA. Jednak transmisja na poziomie biologicznym to na razie przedmiot spekulacji, ja zaś skupiam się na poziomie werbalnym. Na tym, w jaki sposób opowieści, czasami ostrzegające przed czymś, powiedzenia i przysłowia sprawiają, że ktoś jako osoba dorosła funkcjonuje w określony sposób.
Jeżeli rodzinna matryca wpływa na kogoś negatywnie, to trzeba ten przekaz odczarować, żeby człowiek ten mógł pójść dalej i samorealizować się w świecie, w którym aktualnie żyje. Przede wszystkim trzeba uświadomić sobie te przekazywane z pokolenia na pokolenie prawdy, to jest najważniejsze. Zrozumieć, skąd się biorą.
System dba zawsze o homeostazę, czyli o równowagę i spójność. Przekazy i mity, które generuje, mają w założeniu pomóc, a nie zaszkodzić członkom rodziny. Nasz przodek oczywiście nie wymyślił czegoś, co miałoby negatywnie odcisnąć się na kolejnych pokoleniach. Jeżeli mówił, że świat jest wrogi i niebezpieczny, a ludzie to wilki i nie można nikomu ufać, to prawdopodobnie w czasach, kiedy przekaz ten powstawał, był uzasadniony. Ale jeśli trafi on do kolejnych pokoleń, które żyją już w miarę bezpiecznym świecie, to będzie on tych potomków blokować, prawda? Będą nieufni, podejrzliwi, skłonni do wiary w teorie spiskowe.
Przeczytaj: Rodzicielstwo z depresją jest piekielnie trudne. Ale efekty zaskakują
Można odnieść wrażenie, że większość tych starych mitów jest naznaczona jakąś traumą. Czy spotkała się pani z jakimiś pozytywnymi, budującymi mitami?
Musimy wziąć pod uwagę fakt, że ja pracuję na terenie Polski, czyli nie badam ludzi z innych kultur. To powiedziawszy, zauważmy, że w Polsce wyjątkowo dużo jest martyrologii. Uwarunkowanej historycznie: rozbiory, powstania. Później chwila oddechu, ale właściwie zaraz potem wojna, komunizm i znowu jakieś represje. To, że jesteśmy osadzeni w takim, a nie innym myśleniu historycznym, przenika do rodzin. Z szerszego systemu (społecznego) do mniejszego. Oczywiście nie jesteśmy najbardziej cierpiącym narodem na świecie, ale czasami w to wierzymy. A rzeczywistość bywa jednak różna, jest w niej dobro i zło. Niektórzy jednak skupiają się na tych złych elementach, żeby potwierdzić swój negatywny wizerunek świata.
Czy z przeszłości płyną także pozytywne przekazy? Na pewno. Jednak ja mam z nimi mniej do czynienia, gdyż do gabinetu trafiają zazwyczaj ludzie z jakimś problemem. Pracujemy więc raczej nad tymi negatywnymi, bo to one ludziom przeszkadzają.
Czy może pani podać jakieś przykłady konkretnych przekazów?
Przekazy mogą być różne, ale wyróżniłam trzy ogólne kategorie: do walki, do ucieczki, do uległości. Przekazy do walki to jednocześnie przekazy ku sile. Zachęcają do odwagi, honorowego zachowania, bycia przyzwoitym, uczciwym. Uważam, że to są dobre przekazy. „Warto być uczciwym, choć nie zawsze się to opłaca”, cytując Władysława Bartoszewskiego. W wielu rodzinach istnieje taki pozytywny przekaz, który zachęca do odwagi, ale także do refleksji, do zastanawiania się, do elastyczności. To są pozytywne przekazy, gdy mówi się dzieciom: „Słuchaj, świat się zmienia, trzeba być elastycznym”. Trzeba dopuszczać jakieś nowe idee, nowe trendy. Nie można się okopać, bo jeśli ktoś okopuje się w twierdzy, to zawsze będzie towarzyszyć mu lęk. Jeśli musimy mieć wszystko pod kontrolą i nie ma miejsca na elastyczność, to wszelkie nowe informacje o świecie budują poczucie zagrożenia. Wówczas mamy do czynienia z przekazem lękowym: do ucieczki. Albo do uległości: „Nie podporządkuj się całkowicie, ale nie walcz – przystosuj się”.
Przeczytaj także ten artykuł: Dzieci chcą uwagi, rodzice pomocy. A oni? Już nie dają rady
Tak więc w rodzinach moich pacjentów dało się oczywiście odnaleźć pozytywny przekaz. Chociaż w przypadku przekazu do walki, jeśli nie dopuszcza się nigdy możliwości przegranej, to również może się nie najlepiej skończyć. Osoba, która wierzy w ten przekaz, ma poczucie, że musi zawsze wygrywać, a życie to ciągła walka – taka postawa męczy.
Jak bardzo ciążą nam polskie doświadczenia historyczne?
Jeżeli chodzi o doświadczenia wojenne, to nie w każdej rodzinie były one aż tak bardzo traumatyczne. Jest wiele rodzin, których wojna nie dotknęła szczególnie mocno. Jedne rodziny ucierpiały bardziej, inne mniej. Jednak to, co działo się u nas po wojnie, nie sprzyjało budowaniu zaufania społecznego. Wówczas wygenerowano dużo niedobrych przekazów dotyczących nieufności w stosunku do innych, do obcych, takiego zamknięcia się. Jesteśmy trochę do dzisiaj ofiarami takiego myślenia i takich mitów.
Kiedyś przeprowadziłam badania dotyczące polskich mitów narodowych i rodzinnych. Jeśli pan sobie przypomni, to polskie mity historyczne wyglądają zawsze w ten sposób: z jednej strony celebrujemy dzielność i waleczność, a z drugiej ofiarę i cierpienie. To się bardzo przekłada na funkcjonowanie w rodzinach.
W jaki sposób?
Statystycznie w największej grupie rodzin moich pacjentów – zaznaczam, moich – najczęściej pojawia się mit, że cierpienie uszlachetnia i że jest czymś dobrym. Towarzyszy temu dodatkowy przekaz, który można streścić w powiedzeniu: „Nie śmiej się, nie śmiej, bo potem będziesz płakać”. Czyli lęk przed byciem zadowolonym, uśmiechniętym, szczęśliwym. Istnieje jakiś irracjonalny lęk przed tym, że jeśli człowiek się za bardzo ucieszy, to zaraz go spotka jakieś nieszczęście. Jest masa takich przysłów: „Gdyby kózka nie skakała, toby nóżki nie złamała” itd. Opowieści i bajki o tym, że nie można być za bardzo hop do przodu, bo zaraz stanie się coś złego.
Gdy rozmawiam z moimi studentami, którzy należą już do pokolenia Z, to przyznają, że jest to im bardzo bliskie. Opowiadają, że często słyszeli taki przekaz w domu, od mam czy od babć. Nie wolno się za bardzo cieszyć, bo to nie jest bezpieczne. A potem się dziwimy, że tak mało się uśmiechamy, że jesteśmy ponurakami. Nie jest tak, że mamy mniej czy więcej problemów niż inne narody, tylko po prostu boimy się być szczęśliwi.
Polecamy: Błędy wychowawcze osłabiają więzi. Przemyśl swój styl rodzicielstwa
Stąd zapewne te stereotypowe wyobrażenia i wizerunki Polaka, który wyjeżdża za bramę swojej posiadłości w mercedesie, a gdy zaczepia go znajomy i pyta się: – No i co tam u ciebie? – odpowiada, ciężko wzdychając: – Oj wiesz stary, ciężko jest, ciężko. Amerykanie z kolei, według parafrazy Steinbecka, mają uważać się za milionerów tylko tymczasowo dotkniętych trudną sytuacją życiową.
Tam wstyd się przyznać, że ci się nie wiedzie, a u nas wręcz odwrotnie. Wszystko się wiąże z przekazami, które funkcjonują w rodzinach i są przekazywane kolejnym pokoleniom. Świat zmienił się diametralnie przez ostatnie 10, 20 – a ja już nie mówię 50 – lat. Jest całkiem inny. Dlatego te przekazy trzeba badać, sprawdzać, naginać, dostosowywać, zmieniać. Nie jest to wcale łatwe, bo gdy człowiek próbuje to zrobić, pojawia się poczucie winy. Poczucie, nawet bardziej na poziomie podświadomym, że coś jest nie tak. Poczucie bycia nielojalnym. Wszyscy tak żyli, to czemu ja mam nagle żyć inaczej, przecież jestem członkiem tej rodziny? Muszę wyznawać te wartości, powielać te schematy, wierzyć w te mity. Podczas gdy przekazy te należy konfrontować ze zmieniającą się rzeczywistością. I właśnie po to jest terapia i ja tym się zajmuję.
* Monika Wasilewska – dr nauk humanistycznych w dziedzinie psychologii. Psychoterapeutka. Adiunkt w Instytucie Psychologii Stosowanej UJ w Krakowie. Specjalizuje się w psychologii rozwojowej i klinicznej ze szczególnym naciskiem na ujęcie systemowe i kontekst rodzinny. Współautorka książki Jak być szczęśliwym dorosłym bez szczęśliwego dzieciństwa (2021).
Już 5 kwietnia, w Bielsku-Białej, dr Monika Wasilewska wystąpi na konferencji Holistic Talk z prelekcją Odtrutka na toksycznych rodziców. Jak przestać się martwic i cieszyć się dorosłością.
Na scenie zobaczymy także między innymi sportowca, mistrza świata i Europy, prezesa Naczelnej Rady Łowieckiej – Marcina Możdżonka, youtubera Szymona Pękalę (Wojna Idei, Szymon Mówi), byłego ambasadora RP w Izraelu i Stanach Zjednoczonych – Marka Magierowskiego, a także pisarza fantasy Jacka Piekarę.
Organizatorem wydarzenia jest Holistic News.
Zdobądź bilet na konferencję Holistic Talk. Wystarczy, że odpowiesz na pytanie konkursowe: „Dlaczego chcesz przyjechać na Holistic Talk?”.
Odpowiedź wyślij na adres mailowy [email protected] do 18 marca 2025 roku.
Bilety wygra 10 osób, które najciekawiej odpowiedzą na pytanie konkursowe