Humanizm
Psychiatra przestrzega: pigułkami nie naprawimy życia ani związku
22 listopada 2024
Dyrektorom włoskich szkół grozi nadzwyczajna kontrola. Jak twierdzą, to przejaw represji ze strony rządu
Włoski rząd planuje kontrolę czasu pracy poprzez wprowadzenie czytników linii papilarnych w każdej szkole. Jeśli parlament zatwierdzi nowe prawo, dyrektorzy przed rozpoczęciem pracy będą musieli przyłożyć palec do specjalnego urządzenia, które potwierdzi ich tożsamość i zapisze moment logowania do systemu. To samo czeka ich przy wyjściu ze szkoły.
Nowe regulacje mają być stosowane wobec wszystkich pracowników kadry kierowniczej urzędów i instytucji administracji publicznej. Ten nietypowy pomysł włoskich ustawodawców ma zwalczyć zjawisko „uchylania się od pracy” wśród dyrektorów takich placówek.
W tej grupie znaleźli się także szefowie instytucji oświatowych, co wywołało ich zbiorowy protest. „To niesprawiedliwe upokorzenie!” – tłumaczą na łamach włoskiej prasy. I dodają, że włączenie ich do programu kontrolnego jest przejawem politycznych szykan i represji ze strony prawicowego rządu.
Dyrektorzy szkół przygotowali już list protestacyjny skierowany do wicepremierów: ministra spraw wewnętrznych Matteo Salviniego oraz ministra pracy Luigiego di Maio (obaj przewodzą ugrupowaniom tworzącym rządzącą koalicję). Dyrektorzy napisali w nim, że dekret o kontroli czasu pracy świadczy o „poważnym braku zaufania, jeśli nie wrogości wobec nich” (tłumaczenie Sylwia Wysocka dla PAP).
We Włoszech powszechnie wiadomo, że inteligencja nie wspiera rządów koalicji Ligi Północnej oraz Ruchu Pięciu Gwiazd. Z danych statystycznych przedstawionych przy okazji ostatnich wyborów parlamentarnych wynika, że na obie partie głosują głównie ludzie słabiej wykształceni, podatni na manipulacje wyborcze i populistyczne wizje „Włoch bez uchodźców”.
Zdaniem komentatorów politycznych zachowanie włoskiego rządu to prywatna vendetta wobec elit intelektualnych, które najchętniej usunęliby z kraju.
Także polscy nauczyciele, strajkujący obecnie na terenie całego kraju, dostrzegają absurd włoskiej propozycji legislacyjnej. „Funkcja dyrektora szkoły ma charakter przekraczający wymiarowe osiem godzin pracy przy biurku” – mówi jeden z dyrektorów szkoły podstawowej w województwie lubuskim.
„To także szereg obowiązków związanych z zarządzaniem ludźmi. Często załatwiam sprawy poza szkołą, choćby prowadząc rozmowy z potencjalnymi sponsorami czy w urzędzie gminy. To, co proponują Włosi, jest przede wszystkim bardzo kosztowne. Droga technologia kontroli biometrycznej będzie kosztować majątek, a te pieniądze o wiele bardziej przydałyby się uczniom” – podkreśla.
Podobne obawy wyraził Mario Rusconi z włoskiego stowarzyszenia dyrektorów szkół. „Chodzi o 42 tys. budynków szkolnych, nie mówiąc już o placówkach z większą liczbą oddziałów. Chciałbym nie tylko wiedzieć, skąd znajdą się na to pieniądze, ale także dlaczego wystawia się w ten sposób kadrę kierowniczą na pośmiewisko, jakby ludzie ci nie spełniali swych obowiązków, jakby byli leniami fałszującymi karty zegarowe” – mówi dyrektor cytowany przez dziennik „Corriere della Sera”.
Dyrektorzy zrzeszeni w stowarzyszeniu, które reprezentuje Rusconi, uważają, że wprowadzenie urządzeń kontrolnych zniszczy ich autorytet. Dodatkowo podkreślają, że ich praca nie jest obłożona wymogami dotyczącymi wymiaru godzin, co oznacza, że propozycja rządu stanowi typowy atak na grupę zawodową.
Przy okazji dyskusji nad dekretem o biometrycznej kontroli czasu pracy w sieci pojawiło się wiele hejterskich komentarzy na temat dyrektorów szkół. Według internautów sprzyjających rządowi szefowie placówek oświatowych „obstawiają ciepłe posadki”, a sama reakcja i zjednoczenie środowiska dyrektorów jest dowodem na to, że „nie chcą uczciwie pracować”.
Rządowy dekret został uchwalony przez Izbę Deputowanych, po czym skierowano go do Senatu. Mimo protestów dyrektorów prawicowe partie nie zamierzają wstrzymywać procesu legislacji.
Minister ds. administracji publicznej Giulia Bongiorno, czyli autorka projektu biometrycznej kontroli czasu pracy, twierdzi, że dekret nie ma nic wspólnego z represjami. „Celem rządu jest uczynienie pracy dyrektorów bardziej przejrzystą” – mówi, cytowana przez PAP.
„Tu nie chodzi o obowiązek określonego godzinowego wymiaru pracy w tygodniu, ale o wykorzystanie technologicznie zaawansowanych narzędzi identyfikacji” – dodaje minister.
Źródła: PAP, Corriere della Sera, Radiotelevisione Italiana