Humanizm
Choroba Alzheimera rozwija się w ciszy. Pierwsze objawy są subtelne
15 listopada 2024
Czy w czasach, w których wszyscy wiedzą wszystko o wszystkich, a granica między sferą publiczną i prywatną zaciera się coraz bardziej, dyskrecja ma jeszcze rację bytu? Do jakich wartości odwołuje się ona i co chroni? Dyskrecja łączy się z umiejętnością dochowania tajemnicy, jak również z milczeniem. Czy w czasach ekshibicjonizmu internetowego potrafimy być dyskretni i docenić znaczenie takiej postawy?
Francis Bacon (1561–1626 r.), angielski filozof, polityk i prawnik, napisał: „Najlepszym połączeniem jest mieć sławę i opinię człowieka otwartego, być z reguły dyskretnym; obłudą posługiwać się z umiarem i umieć udawać, jeśli nie ma innego sposobu”. Jego stanowisko wyraża z jednej strony duży pragmatyzm w podejściu do życia, ale jednocześnie wskazuje na kluczową równowagę pomiędzy otwartością a dyskrecją, niezbędną do budowania dobrych relacji z innymi ludźmi.
Ta umiejętność wydaje się dużym wyzwaniem dla współczesnego człowieka, który funkcjonuje w natłoku informacji, gubiąc bardzo często rozeznanie: co jeszcze przynależy do jego, prywatnej i intymnej sfery, a co już jest powszechne i ogólnodostępne. Właśnie dlatego warto na chwilę zatrzymać się przy tym problemie, żeby spróbować wskazać na tę granicę, której osią wydaje się właśnie umiejętność bycia dyskretnym.
„Wielki słownik języka polskiego” definiuje dyskrecję jako: „umiejętność milczenia w prywatnych sprawach innych ludzi i dochowaniu powierzonej tajemnicy”. Takie stanowisko kojarzy się z ostrożnością w mowie i w czynie, a nawet z powściągliwością. Nie mówimy wszystkiego, co wiemy o danej osobie, mając na uwadze jej dobro i bezpieczeństwo. Jeśli ktoś powierza nam tajemnicę, to zachowujemy ją dla siebie, mając świadomość zobowiązania względem drugiego człowieka, jak i zaufania, którym zostaliśmy obdarzeni.
Polecamy:
Można także zauważyć, że dyskrecja łączy się z roztropnością: w trosce o dobro własne lub ważnej dla nas osoby, nie ujawniamy innym niektórych informacji o konkretnym człowieku lub zaistniałej sytuacji, żeby nie narażać nikogo na dyskomfort lub niebezpieczeństwo. W tym samym duchu powstrzymujemy się przed zbyt pochopnym wydawaniem sądów i ocen, mając świadomość, że można kogoś nawet w nieświadomy sposób skrzywdzić, wydając niesprawiedliwą ocenę, która może wynikać z braku wystarczających danych. Obserwując jednak współczesny świat, często możemy odnieść wrażenie, że ludzie zapominają albo w ogóle nie mają świadomości przywołanych powyżej prawideł.
Pod koniec lat 90. XX wieku popularny wówczas zespół muzyczny De Mono śpiewał: „Wszystko jest na sprzedaż/Choć nie chcemy, to świat nas zmusza/Jak wysoka cena/W nas coś zmieni i poruszy/Wszystko jest na sprzedaż/Nawet wtedy gdy chcesz inaczej/Bo zawsze jest ktoś, kto chce zapłacić”. Warto pytać dzisiaj: jak dalece współczesny człowiek zatracił instynkt samozachowawczy i w pogoni za akceptacją, popularnością i sławą zaczął odsłaniać całe swoje życie przed obcymi ludźmi? W jakim stopniu chęć zysku, poklasku i zrekompensowania sobie braków emocjonalnych, popycha nas w stronę ujawniania wszystkiego wszystkim w świecie wirtualnym? Czy jeszcze pamiętamy o zachowaniu granic między tym, co prywatne a tym, co publiczne?
Zobacz też: Niezwykli goście, trudne tematy, konkretne rozwiązania. Oto Holistic Talk!
Przywołany wcześniej Francis Bacon pisał także, że „Nawyk zachowania dyskrecji jest i mądry życiowo i cenny moralnie”. Wchodząc na grunt refleksji moralnej, jasno wskazywał, że dyskrecja jest nie tylko umiejętnością, którą można w sobie wypracować czy też sztuką, którą się nabywa poprzez praktykowanie dobrych nawyków, ale także dobrem rozumianym jako konkretna wartość. Sięgając znowu do słownika języka polskiego, odnajdujemy definicję wartości pojmowanej jako „zbiór cech i zasad godnych naśladowania, szanowanych w jakichś kręgach i przekazywanych z pokolenia na pokolenie”.
Warto uświadomić sobie, że dzieląc się w przestrzeni wirtualnej, tudzież realnej, wszelkimi szczegółami dotyczącymi swojego życia wcale nie zyskamy aprobaty, uznania ani tym bardziej szacunku. Być może przyciągniemy uwagę i zainteresowanie innych, ale nie zawsze zdrowe i zgodne z kodeksem etycznym. Trzeba mieć świadomość, że mnóstwo ludzi nie kieruje się w swoim postępowaniu uświadomionymi zasadami sumienia. Wiele osób w obecnych czasach tylko czeka, żeby wykorzystać szczegóły naszego prywatnego życia (wystawianego dobrowolnie przez nas na użytek publiczny) do własnego interesu, zysku, „sukcesu” medialnego.
Immanuel Kant (1724–1804 r.), słynny niemiecki filozof z Królewca, pisał: „Rozumie się samo przez się, że w każdym towarzystwie siedzącym przy jednym stole, nawet w karczmie, to, co w tymże miejscu przez niedyskretnego współbiesiadnika zostało publicznie powiedziane na niekorzyść kogoś nieobecnego, nie jest do użytku poza tym towarzystwem i nie należy tego rozpowiadać”.
W tym kontekście trzeba zadać sobie pytanie: czy potrafię i chcę zachować dyskrecję względem tego, co zobaczyłem, usłyszałem, doświadczyłem, mając na uwadze dobro drugiego człowieka? Czy silniejsze okażą się we mnie chęć i potrzeba dzielenia się z innymi „nowinkami” i rozpowszechnianie dookoła nabytego przeżycia, mając świadomość, że mogę komuś bardzo zaszkodzić taką postawą? Znane powiedzenie mówi, że: „mowa jest srebrem, a milczeniem złotem”. Jest w tym ukryta ponadczasowa i uniwersalna zasada dyskrecji… Dostrzegamy ją?
Wielcy klasycy filozofii jak Bacon czy Kant rozważając kwestię dyskrecji, odwoływali się do poczucia smaku, delikatności, taktu, umiaru, poufności, czyli do kanonu zasad wysokiej moralności. Obserwując współczesny świat i pokolenie najmłodszych, mamy przekonanie, że ten przekaz jest dla nich jeszcze zbyt wysublimowany i abstrakcyjny. A mimo to rolą dorosłych jest nieustannie szukać środków i apelować do młodzieży w taki sposób, aby przekazać im tę wiedzę i doświadczenie, które nabyli nasi przodkowie.
W jaki sposób przekonać najmłodszych, że dyskrecja, a więc chronienie własnych granic i dbałość o własne bezpieczeństwo, są obecnie priorytetem zarówno w świecie wirtualnym, jak i realnym? Jak przekonać najmłodszych, że kultura internetowego ekshibicjonizmu, może być szkodliwa, a nawet niebezpieczna?
Kilka rad może okazać się przydatnych w tym zadaniu:
Francis Bacon, nowożytny i klasyczny przewodnik po meandrach dyskrecji, pisał: „jeśli człowiek uważany jest za dyskretnego, to zachęca to ludzi do odkrycia swego wnętrza, na podobieństwo tego, jak zamknięte powietrze przesącza się do miejsca bardziej otwartego”. Warto być otwartym, ale przy zachowaniu odpowiednich granic. Jeśli człowiek utrzymuje otwartość i towarzyskość z innymi, ale jednocześnie skupia się na poznaniu swojej własnej osobowości i zrozumieniu własnych mechanizmów działania, to daje impuls innym do zagłębienia się w swoje wnętrze. Dzięki takiej postawie każdy człowiek próbuje lepiej zrozumieć siebie samego, co w późniejszym etapie ułatwia nawiązywanie relacji z innymi, niż ocenianie i odgórne stygmatyzowanie innych. Takie podejście toruje drogę do wypracowania postawy dyskrecji, wartości niezbędnej i niezastępowalnej w dzisiejszym świecie.
Nie przegap:
Źródła:
Francis Bacon, Eseje, PWN, Warszawa 1959, s.23, s. 25.
Immanuel Kant, Antropologia w ujęciu pragmatycznym, Wydawnictwo IFiS PAN, Warszawa 2005, s. 234.