Boli bardziej niż śmierć. Żałoba po kimś, kto wciąż żyje

Nie każda żałoba zaczyna się po śmierci. Czasem bliski znika w biały dzień. Nie zostaje po nim pusty pokój, ale coś znacznie trudniejszego do zniesienia – nieobecność w obecności. To coraz częstsze zjawisko, o którym wciąż mówi się zbyt rzadko.

Rozpad więzi emocjonalnych. „Jest tylko ból”

Rodzic, który psychicznie się wycofał. Partner, który niby jest, ale nie patrzy już tym samym wzrokiem. Dziecko, które zamknęło się w sobie albo przestało odbierać telefony. Ktoś, kto był codziennością, nagle staje się obcą postacią – choć nadal nosi to samo imię.

– Ja nie umarłem, ale dla nich jakbym nie żył. Jakby mnie zakopali, tylko bez pogrzebu – mówi pan Marek (imię zmienione), 76-latek z Poznania.

Przez lata zmagał się z alkoholizmem. Dziś jest trzeźwy, ale dzieci nie chcą go znać. Ostatni raz widział córkę dziesięć lat temu. Syn był jeszcze chłopcem, gdy Marek przestał mieszkać z rodziną. Po wielu próbach udało mu się wrócić na właściwe tory. Choć odzyskał zdrowie i siłę, to pewnych rzeczy już nigdy nie udało mu się odzyskać. Emocjonalna strata była już nie do naprawienia.

– Wyszedłem z tego wszystkiego dla nich. Myślałem, że jak się pozbieram, to mnie przyjmą. Ale widzę, że tamtego bólu nie da się już cofnąć. Dzieci żyją. Ja też żyję. Ale między nami nie ma już życia. Jest tylko ból – dodaje.

Emocjonalna strata boli fizycznie

Psycholog Pauline Boss opisała ten stan jako ambiguous loss – stratę niejednoznaczną. To żałoba bez śmierci, bez trumny, bez możliwości pożegnania. Trudniejsza do uchwycenia, a przez to trudniejsza do przeżycia. Nie wiemy, czy powinniśmy tęsknić, czekać, walczyć, czy może już pogodzić się z końcem.

Wątpliwość wbija się głębiej niż cisza po śmierci – bo kiedy ktoś umiera, wszystko jest jasne. Tu – nic nie wiadomo. Stratę emocjonalną, to napięcie przeżywają ci, którzy byli porzuceni emocjonalnie. Którym ktoś przestał odpowiadać na wiadomości. Którym ktoś patrzy w oczy, ale jakby przez szybę. To dzieje się dziś częściej, niż myślimy. W relacjach rodzinnych, w miłości, przyjaźniach.

Rozwód: formalny koniec, emocjonalna pustka

Rozwód to nie tylko podpis na papierze. To często bolesne zakończenie wspólnej historii, która pozostawia po sobie pustkę i szereg trudnych emocji. W 2023 roku w Polsce złożono blisko 81 tysięcy pozwów rozwodowych, co stanowi wzrost o 3 proc. w porównaniu do roku poprzedniego.

Choć formalnie małżeństwo się kończy, emocjonalne więzi nie znikają z dnia na dzień. Często jedna ze stron czuje się porzucona, niezrozumiana, pozostawiona z pytaniami bez odpowiedzi. To uczucie opuszczenia, mimo fizycznej obecności drugiej osoby, może być równie bolesne jak strata bliskiego w wyniku śmierci.

Współczesne społeczeństwo coraz częściej doświadcza tego rodzaju strat – niejednoznacznych, trudnych do zdefiniowania, ale głęboko odczuwalnych.

Przeczytaj również: Strata dziecka zmienia wszystko. I nic już nie jest takie samo

Emocjonalna strata. Fot.  ArmOrozco/Pexels
Fot. ArmOrozco/Pexels

Ghosting: znikanie bez pożegnania

Jednym z narzędzi, które wykształciły się współcześnie, a dotyczą od dawna doświadczanych przez społeczeństwo zranień jest – ghosting. To sytuacja, w której jedna osoba nagle i bez słowa kończy relację. Nie odbiera telefonu. Nie odpisuje. Po prostu znika. Zostaje tylko emocjonalna strata.

– Pisaliśmy codziennie, byliśmy na kilku spotkaniach. Planowaliśmy wspólne wakacje. To trwało pół roku. Potem jednego dnia przestał odpowiadać – opowiada swoją historię Karolina, 34-latka ze Szczecina, której relacja romantyczna zaczęła się na jednej z aplikacji randkowych. I dodaje:

– Nie wiem, czy coś zrobiłam źle. Szukałam winy w sobie. Nie wiem, czy mu się znudziło, a może coś mu się stało? Czy żyje, czy żartował ze mnie przez cały czas… Jakby zapadł się pod ziemię, a ja zostałam z pustką i pytaniami bez odpowiedzi.

Ghosting, choć kojarzony z randkowaniem online, nie ogranicza się wyłącznie do aplikacji. W rzeczywistości jest częstszy niż się wydaje i dotyka przyjaźni, relacji z rodzeństwem, z dorosłymi dziećmi. Czasem znika ktoś, z kim dzieliło się lata. Nagle, bez uprzedzenia, bez możliwości zamknięcia historii.

W ghostingu najboleśniejsza jest cisza – nie dlatego, że nie ma kto jej przerwać, ale dlatego, że ktoś mógłby, a nie chce. To milczenie, które nie daje ani spokoju, ani powrotu. Może za to powodować groźne konsekwencje dla zdrowia psychicznego.

– Badania nad przywiązaniem i traumą relacyjną wskazują, że taka „cicha” utrata bliskości może wywoływać silny stres, uczucie osamotnienia i dezorientację emocjonalną – wyjaśnia psycholog Katarzyna Dudzińska-Rapczewska. – Często duże nasilenie opisywanych powyżej odczuć wymaga konsultacji i wsparcia specjalistów psychologii.

Warto przeczytać: Samotność nie zwalcza problemów. Eksperci biją na alarm

Kiedy ciało zostaje, a człowiek znika

Jednak nie każda emocjonalna strata jest wynikiem czyjejś świadomej decyzji. Czasem to ciało zostaje, a osoba znika – powoli, w chorobie, w depresji, w demencji. Czasem szybciej – w wyniku udaru, wypadku, operacji, po której kontakt już nie wraca.

– Moja młodsza siostra przez trzy lata codziennie siedziała w tym samym fotelu. Nie mówiła. Patrzyła przez okno. Czasami pojawiała się przy stole, by zjeść wspólnie posiłek, ale była w tym taka „mechaniczna”. Jadła i znów wracała na fotel. Czasami wydawało mi się, że jej już nie było, chociaż wciąż byłyśmy pod jednym dachem – wspomina Elwira, która opiekowała się swoją siostrą w depresji.

W takich przypadkach trudniej ubrać ból w słowa. Nie można powiedzieć: „odeszła”. Ale nie można też powiedzieć: „jest”. Zostaje życie w zawieszeniu. Opłakiwanie bez końca. Codzienna żałoba, której nikt nie widzi, bo przecież „to wciąż on”, „to wciąż ona”. – Naprawdę cieszę się, że Monika już czuje się dobrze, że terapia i pomoc specjalistów pomogły. Dzięki temu odzyskałam moją siostrzyczkę – dodaje Elwira.

Osoby, które opiekują się chorymi partnerami, rodzicami, dziećmi w śpiączkach czy z Alzheimerem, opisują swój stan jako życie „pomiędzy”. Między nadzieją a żalem. Między „jeszcze” a „już nie”.

– Z praktyki klinicznej, jak i na podstawie dostępnych danych z badań naukowych, można wyodrębnić kilka jednostek chorobowych; w tym depresję oraz chorobę Alzheimera, w których osoba może wydawać się fizycznie obecna, ale psychicznie niedostępna. Jak pokazują badania neuroobrazowe, w takich przypadkach dochodzi do zmniejszonej aktywności w obszarach mózgu odpowiedzialnych za emocje i relacje społeczne, co może sprawiać wrażenie, że „osoba znika”, mimo że jej ciało jest nadal obecne – tłumaczy psycholog Katarzyna Dudzińska-Rapczewska.

Emocjonalna strata. Relacje umierają po cichu

Choć różne w formie, wszystkie te historie mają wspólny mianownik. Mówią o bólu po kimś, kto wciąż oddycha. Mówią o rozpadzie więzi, która nie doczekała się ostatniego słowa. O zamrożeniu relacji w czasie – jakby ktoś nacisnął pauzę, ale zapomniał wrócić.

To żałoby, które nie mają rytuałów. Nie ma świec. Nie ma pożegnania. Czasem nie ma nawet świadków. Bo jak opowiedzieć światu, że kogoś już nie ma, skoro nadal żyje?

To relacje, które kończą się bez dramatów, bez zamknięcia. Tylko ciszą. To jedna z najbardziej niedocenionych form bólu – bo nie mieści się w konwencji straty. A jednak jest stratą. Tak samo prawdziwą, jak każda inna. I tak samo wartą przeżycia. Bo nie każda rana ma widoczną krawędź, ale każda potrzebuje czasu, by się zagoić. I nie każda strata musi być wpisana w akt zgonu.

Przeczytaj inny tekst Autorki: Udajemy siłę, nosimy maski. Psychologowie ostrzegają: to się mści

Opublikowano przez

Nicole Młodziejewska

Autor


dziennikarka i redaktorka z Poznania, specjalizująca się w tematach społecznych i zdrowotnych. Przez lata związana była z „Głosem Wielkopolskim”.

Chcesz być na bieżąco?

Zapisz się na naszą listę mailingową. Będziemy wysyłać Ci powiadomienia o nowych treściach w naszym serwisie i podcastach.
W każdej chwili możesz zrezygnować!

Nie udało się zapisać Twojej subskrypcji. Proszę spróbuj ponownie.
Twoja subskrypcja powiodła się.