Humanizm
Najpierw intuicja, potem kultura
20 grudnia 2024
Moje ludzkie emocje zostały uruchomione i zrobiło mi się go po prostu żal. Wygląda jak bezbronne popychadło na szkolnym korytarzu. Mam ochotę iść i go uratować z tej niedoli – napisała internautka w komentarzu pod filmikiem z robotem z konferencji WAIC 2024. To tylko nieświadoma maszyna, a jednak jest w stanie wywołać współczucie. Czy nasza empatia posuwa się zbyt daleko?
W dniach 4-7 lipca 2024 roku w Szanghaju odbyła się Światowa Konferencja Sztucznej Inteligencji (WAIC 2024). Przedstawiciele branży technicznej prezentowali tam innowacje w zakresie wykorzystania AI. Dużą sensację wzbudził zoomorficzny robot P1 firmy LimX Dynamics. Uczestnicy konferencji zaczęli kopać dwunożne urządzenie, aby sprawdzić jakość jego systemu utrzymywania równowagi. Dla niektórych obserwujących było jednak coś niepokojącego w tym obrazie. Mały robot, ledwo utrzymujący się na swoich metalowych kończynach, przypominał zaszczute zwierzę bite dla rozrywki ludzkiego tłumu.
O czym świadczą masowo pojawiające się wyrazy współczucia dla robota P1? Przecież kiedy myślimy o wykazywaniu empatii, zazwyczaj mamy na myśli „wobec kogoś”, a nie „czegoś”. Skoro współcześnie podmiotowością obdarzamy zwierzęta, to co z robotami? Czy je także planujemy obdarzyć statusem moralnym?
Kiedy poddajemy refleksji empatyzowanie z robotami, automatycznie przychodzi nam na myśl ich określony zbiór. Przecież nie będziemy współczuć zepsutemu mikserowi, upadającej drukarce czy przegrzanemu notebookowi. Jednak gdyby te same przedmioty zostały wyposażone w inteligentne interfejsy podejmujące aktywną interakcję z użytkownikiem, to nasz stosunek do nich uległby znaczącej zmianie. Jak można wywnioskować, stopień antropomorfizacji staje się czynnikiem determinującym zaangażowanie emocjonalne człowieka w dany obiekt.
Przy projektowaniu robotów producenci świadomie wykorzystują fizyczne i psychiczne właściwości bliskie „ludzkiemu” światu, aby potencjalny nabywca nie czuł oporu przed interakcją z obiektem pozaludzkim, który jest mu obcy pod względem poznawczym. Dostrzegając w robocie znajome cechy, przypisujemy mu atrybuty typowe dla człowieka. I tak w naszym mniemaniu maszyna zaczyna odczuwać, myśleć i patrzeć na wszystko jakby z perspektywy ludzkiej.
Badania nad uwarunkowaniami antropomorfizacji wykazały, że podczas interakcji z antropomorfizowanym obiektem obserwuje się taką samą aktywność neuronów lustrzanych i ciała migdałowatego jak podczas kontaktu z innym człowiekiem. Zatem jeśli robot zaczyna naśladować umiejętności komunikacyjne, poznawcze i sprawczość człowieka, to tym samym zmianie ulega dotychczasowe postrzeganie maszyny jako bytu nie-ludzkiego. Konsekwencją antropomorfizacji jest jego socjalizacja. Z konieczności staje się on aktorem społecznym. Czy słusznie?
Polecamy rozmowę z prof. Ryszardem Tadeusiewiczem na naszym kanale: HOLISTIC NEWS: Czy sztuczna inteligencja nam zagraża? O AI rozmawiamy
Aby potwierdzić podmiotowość robota, należałoby wykazać, że dysponuje on atrybutami charakterystycznymi dla człowieka. Jednym z nich jest posiadanie świadomości fenomenalnej obejmującej sferę wrażeń, uczuć i spostrzeżeń. Odczuwanie stanów fenomenalnych, zwanych qualiami, jest ściśle związane z subiektywnymi doświadczeniami zmysłowymi jednostki. Nikt, poza nią, nie jest w stanie widzieć tego, co ona dostrzega. Qualia tworzą pierwszoosobową perspektywę każdego człowieka, nieuchwytną dla innych osób.
Na chwilę obecną trudno mówić o świadomości fenomenalnej w kontekście AI. Załóżmy pewną czysto hipotetyczną sytuację. Gdybyśmy poinformowali ChatGPT o śmierci jednego z jego twórców, zapewne wygenerowałby odpowiedź, że mu przykro, lecz czy byłby zdolny do subiektywnego przeżywania żałoby? Co prawda, w przypadku sztucznej inteligencji obserwujemy pewne reakcje emocjonalne, lecz stanowią one wypadkową zaawansowanych algorytmów, które jedynie próbują naśladować ludzką percepcję.
Polecamy: Algorytmy algorytmom. Po co tworzyć, skoro sztuczna inteligencja zrobi to szybciej i lepiej?
Kolejnym argumentem przemawiającym za obaleniem tezy o podmiotowości sztucznej inteligencji jest brak intencjonalności. Jest to cecha stanów umysłowych, w których zachodzi świadome poznanie jakiegokolwiek przedmiotu, ze szczególnym uwzględnieniem relacji nakierowanej na przedmiot.
Problematykę intencjonalności w kontekście AI dobrze obrazuje argument chińskiego pokoju, autorstwa Johna Searle’a. W ramach eksperymentu myślowego filozof założył, że istnieje komputer tak dobrze udzielający odpowiedzi w języku chińskim, że po pewnym czasie maszyna przekonuje Chińczyka, że sama też jest Chińczykiem. Zatem pomyślnie zdaje słynny test Turinga, a wszyscy nabierają przekonania, że komputer rzeczywiście zaczął myśleć po chińsku. Teraz przychodzi kolej na Searle’a, który zamyka się wewnątrz komputera. Nie zna co prawda chińskiego, ale otrzymuje praktyczną książkę reguł manipulowania chińskimi znakami. Otrzymuje od użytkownika komputera nieznane mu znaki, odszyfrowuje je i przygotowuje odpowiedź na zasadzie: „Muszę teraz wybrać ten znak wyglądający jak drabina”. Czy Searle rzeczywiście zaczął myśleć po chińsku?
Robot nie jest zdolny do refleksji etycznej i nie potrafi podjąć osądu na ludzkich komponentach moralnych. Choć jego działania oparte na sztucznej inteligencji mogą imitować posiadanie przez niego moralnej samoświadomości, to stanowią jedynie naśladownictwo ludzkich cech i są oparte na „chłodnych” algorytmach. Wolna wola? Zazwyczaj kończy się tam, gdzie cel działania wyznaczony przez programistę. Zatem czy można bić robota?
Pójdźmy o krok dalej. Wyobraźmy sobie, że pewien producent wpada na pomysł wprowadzenia na rynek humanoidalnego „robota do bicia”. Zostaje on zaprogramowany do pełnienia roli ofiary i po każdym uderzeniu zwraca się do użytkownika: „Błagam, zlituj się nade mną”. Skoro robot stanowi jedynie skomplikowane narzędzie imitujące ludzkie zachowanie, to czy stosowanie wobec niego przemocy powinno w ogóle podlegać moralnej ocenie? Niektórzy mogliby nawet wysnuć tezę, że bicie robota ma charakter terapeutyczny, gdyż pozwala użytkownikowi pozbyć się agresji, której potencjalnymi ofiarami staliby się inni ludzie.
Odpowiedź tkwi w istocie antropomorfizacji. To nie samo nadanie obiektowi ludzkich cech jest najistotniejsze, lecz wiara ludzi w to, że obiekt je posiada. Choć w przypadku humanoidalnego robota mamy do czynienia z pewną iluzoryczną sytuacją moralną, to zastanówmy się, dlaczego użytkownik „robota do bicia” kupił go zamiast worka treningowego, skoro chodzi wyłącznie o złagodzenie napięcia? Wybrał go, bo wierzy, że stanowi on pewną reprezentację człowieka zamkniętą w narzędziu. Choć wcześniej jego potrzeba dominacji mogła znajdować się wyłącznie w sferze pragnień, to teraz otrzymał przedmiot całkowicie mu podporządkowany i do tego przypominający człowieka. Czy w takim przypadku nie dochodzi do utrwalenia negatywnej postawy i oswojenia użytkownika z przedmiotowym traktowaniem ludzi?
Polecamy: Obawy o utratę pracy. To nie AI cię zastąpi, tylko ludzie, którzy potrafią ją wykorzystać
Przemoc wobec zantropomorfizowanych robotów jest zła nie dlatego, że robot czuje, lecz dlatego, że dla większości staje się on nośnikiem ludzkich wartości. Oczywiście należy mieć na uwadze, że część uczestników konferencji w Szanghaju chciała rzeczywiście sprawdzić system utrzymywania równowagi robota P1. Jak inaczej mieli to zrobić, jeśli nie kopnięciem czy szturchaniem? Być może nawet nie antropomorfizowali robota tak silnie, jak obserwatorzy wrażliwi na jego „cierpienie”. Jednak czy wśród nich nie pojawiły się osoby, które mogły potraktować robota jako narzędzie symulacji przemocy? Tego nie wiemy.
Antropomorfizacja techniki to próba odtworzenia natury ludzkiej w maszynie, co pociąga za sobą określone konsekwencje. Pod wpływem coraz silniejszego wprowadzania humanoidalnych aktorów do życia społecznego nasze przekonania o tym, co ludzkie i nie-ludzkie, będą ulegać zmianie. Choć niektórzy postrzegają tego typu antropomorfizację jako środek do stymulacji ludzkiej wrażliwości, to zastanówmy się, na ile jest to złudna nadzieja, jeśli jednocześnie będziemy musieli zmierzyć się z tak uprzedmiotowującymi człowieka zagrożeniami jak „roboty do bicia”.
Może Cię także zainteresować: Samotność Rumunii. Od Drakuli do Ceaușescu i czasów współczesnych