Humanizm
Nawyki starszego pokolenia, których młodsze osoby nienawidzą
01 lutego 2025
BMI to powszechnie stosowany wskaźnik, który pozwala ocenić, czy masa ciała jest odpowiednia w stosunku do wzrostu. Umożliwia on klasyfikację niedowagi, prawidłowej wagi, nadwagi i otyłości. W obliczu epidemii otyłości naukowcy podkreślają jednak konieczność bardziej precyzyjnych metod oceny.
Międzynarodowy zespół naukowców zaproponował odejście od BMI jako głównego wskaźnika. Ich zdaniem lepiej skupić się na analizie wpływu nadmiaru tłuszczu na organizm. Zaproponowali podział otyłości na dwa rodzaje: przedkliniczną, gdy tłuszcz nie zakłóca pracy narządów, oraz kliniczną, gdy powoduje ich uszkodzenie. Swoje ustalenia przedstawili w czasopiśmie The Lancet Diabetes & Endocrinology, podkreślając znaczenie zmian w obliczu epidemii otyłości.
„Zmiana ta może poprawić opiekę kliniczną, politykę zdrowia publicznego i postawy społeczne wobec otyłości. Obecnie idea jest taka: jedz mniej, ruszaj się więcej, a schudniesz” – mówi Elisabeth van Rossum, endokrynolog z Centrum Medycznego Uniwersytetu Erazma w Rotterdamie.
„Gdyby to było takie proste, nie mielibyśmy epidemii” – dodaje.
Według danych Światowej Organizacji Zdrowia z 2022 roku epidemia otyłości dotyka już ponad miliard ludzi na świecie. W tym około 880 milionów dorosłych i 159 milionów dzieci. Liczba otyłych dzieci i nastolatków w wieku 5–19 lat wzrosła ponad czterokrotnie w ciągu ostatnich trzech dekad. Prognozy wskazują, że do 2035 roku skala epidemii otyłości może sięgnąć 1,9 miliarda osób.
W Polsce problem otyłości również narasta. Szacuje się, że w 2022 roku ponad 9 milionów dorosłych Polaków zmagało się z nią. Wydatki na jej leczenie sięgały 9 miliardów złotych. Prognozy na 2035 rok wskazują, że ponad 35 proc. dorosłych mężczyzn i ponad 25 proc. dorosłych kobiet w Polsce będzie dotkniętych otyłością.
Polecamy: Koniec z treningami. Naukowcy mają patent na spalanie tłuszczu
BMI (Body Mass Index) stosuje się jako prosty i szybki wskaźnik oceny, czy masa ciała jest prawidłowa w stosunku do wzrostu. Jego popularność wynika z łatwości obliczeń. Wymagają one jedynie wagi i wzrostu, oraz z powszechnego użycia w badaniach i praktyce medycznej. Nie jest jednak idealny.
Jednym z głównych zarzutów jest jego niezdolność do rozróżnienia między masą mięśniową a tłuszczową. Może to prowadzić do błędnej klasyfikacji osób o wysokiej masie mięśniowej jako otyłych. Ponadto BMI nie uwzględnia rozmieszczenia tkanki tłuszczowej w organizmie, zwłaszcza tłuszczu brzusznego. A ten jest silnie powiązany z ryzykiem chorób metabolicznych i sercowo-naczyniowych.
Dobrym przykładem błędnej oceny opartej na BMI są Europejczycy. Przeciętny mieszkaniec „starego kontynentu” ma BMI na poziomie 30 lub więcej. Oznacza to wysoki poziom tkanki tłuszczowej. Jednak umięśniona osoba ma podobny BMI i może zostać uznana za dotkniętą problemem otyłości. Może to doprowadzić do sytuacji, w której leczone będą zupełnie zdrowe osoby. Tymczasem te, które rzeczywiście potrzebują pomocy, mogą jej nie otrzymać. Francesco Rubino, chirurg bariatra z King’s College London, który kierował grupą, proponuje połączenie BMI z innymi metodami. Wśród nich znajdują się pomiar obwodu talii lub skanowanie ciała za pomocą słabego promieniowania rentgenowskiego.
„Diagnoza otyłości powinna uwzględniać wyniki badań, historię medyczną i poziom aktywności, aby ocenić wpływ nadmiaru tłuszczu na zdrowie” – mówi współautor badania, Robert Eckel, endokrynolog z Uniwersytetu Colorado.
Lekarze dodają, że równie ważna jest także indywidualna ocena uwzględniająca wiek, płeć i pochodzenie etniczne, szczególnie przy niższych poziomach BMI.
Pozornie może wydawać się, że osoby z przedkliniczną otyłością mogą spać (względnie) spokojnie. Ich organy wewnętrzne działają normalnie, więc nie ma się czym martwić, prawda? No nie do końca. Lekarze i dietetycy zwracają uwagę, że są one bardziej narażone na rozwój problemów zdrowotnych niż osoby z normalnym poziomem tłuszczu.
Nowe podejście ma na celu dokładniejsze zrozumienie otyłości, choć jego wpływ na liczbę diagnoz i metody leczenia pozostaje niepewny. W obliczu narastającej epidemii otyłości lekarze liczą, że odejście od diagnostyki opartej wyłącznie na BMI zostanie uwzględnione w przyszłych wytycznych klinicznych.