Nauka
Ziemia straciła siostrę. Badanie Wenus dowodzi, że nie jest podobna
17 grudnia 2024
Kiedy słynny oświeceniowy filozof Immanuel Kant (1724‒1804 r.) pisał: „Niedojrzałość to niezdolność człowieka do posługiwania się swym własnym rozumem, bez obcego kierownictwa. Zawinioną jest ta niedojrzałość wtedy, kiedy przyczyną jej jest, nie brak rozumu, lecz decyzji i odwagi posługiwania się nim bez obcego kierownictwa”, to przed oczami staje nam obraz współczesnego człowieka mierzącego się z natłokiem informacji. Jak wygląda nasza umiejętność rozeznawania między prawdą a fałszem? Czy przykładem wspomnianej wyżej niedojrzałości człowieka nie jest właśnie nieumiejętność określenia właściwej orientacji w świecie fake newsów? Dlaczego tak się dzieje i jak temu zaradzić?
Krytyczne myślenie stało się sztuką samoobrony. Każdego dnia doświadczamy chaosu informacyjnego. Ilość danych, która dociera do nas dzień w dzień, 24 godziny na dobę, powoduje zjawisko zwane fachowo szumem informacyjnym lub przeciążeniem informacyjnym. Proces ten narasta od połowy XX wieku, kiedy to nastąpił rozwój zasobów WWW, zaczęły rozwijać się w zawrotnym tempie kolejne serwisy, a coraz większą popularność zdobywały (i nadal zdobywają) kolejne portale społecznościowe. Powszechnym doświadczeniem staje się przebodźcowanie współczesnego człowieka, który nie nadąża z przyjmowaniem i przetwarzaniem danych, które są do niego adresowane. Ten nadmiar informacji rodzi problem w rozróżnianiu informacji prawdziwych od fałszywych, czyli tzw. fake newsów. Im więcej wiadomości próbujemy rejestrować w naszym umyśle, tym trudniej wyodrębnić te rzetelne i wiarygodne. Naturalną konsekwencją tego stanu rzeczy jest coraz częściej nasze zagubienie w obliczu niespójności napływających informacji, ich fragmentaryczności czy powierzchowności. Ceną, którą płacimy za recepcję nadmiarowej liczby newsów, jest jakość przyswajanych wiadomości. W sytuacji chaosu i mnogości danych łatwiej ulegamy pomyłkom, częściej przyjmujemy błędne informacje za wiarygodne. Jak bronić się przed taką sytuacją? Jaką metodę przyjąć, aby unikać błędów poznawczych a przyjmować i uznawać tylko te rzetelne informacje?
Z pomocą przychodzi nam ojciec nowożytnego myślenia René Descartes (1596‒1650 r.), znany potocznie jako Kartezjusz, który nie bez powodu do dzisiaj uznawany jest za autorytet w kwestii rozróżniania prawdy od fałszu. Stanowisko poznawcze, które przyjmuje Kartezjusz, nazywamy sceptycyzmem metodycznym, co w praktyce sprowadza się do praktykowania jasno określonej strategii, którą filozof oddaje słowami: „Już sam rozum radzi, by nie mniej ostrożnie powstrzymać się od uznania tych rzeczy, które są niezupełnie pewne i niewątpliwe, jak od oczywiście fałszywych, zatem wystarczy do odrzucenia wszystkich, jeśli w każdej znajdę jakąś rację wątpienia”.
Propozycja Kartezjusza polega na poddawaniu w wątpliwość każdej danej przyjmowanej z zewnątrz, co do której nie mamy pewności, że jest prawdziwa. Oczywiście, takie stanowisko przyjęte w XVII-wiecznym modelu nauki wydaje się ‒ z punktu widzenia współczesnego człowieka ‒ zbyt radykalne, a nawet niemożliwe w pełni do zastosowania w sytuacji mnogości informacji, z którymi mierzymy się na co dzień. Jednakże sam sposób myślenia Kartezjusza może wskazywać na pewien cenny trop. Metoda wątpienia, a więc weryfikowania danych już na samym początku procesu poznawczego, uświadamia nam możliwość: prawdy lub fałszu, ukrytej w przyjmowanych informacjach. Filozof namawia do świadomego przyjmowania przekazu, a więc do refleksji nad nim. Wiele naszych błędnych wniosków wynika z braku krytycyzmu w ocenianiu informacji, które przyjmujemy. W natłoku danych zapominamy często o konieczności zastanowienia się nad źródłem pochodzenia danej informacji, nad intencją jej nadawcy, nad potencjalnym celem, który ma zostać osiągnięty. Kto, dlaczego i po co sformułował konkretny news? Czemu to ma służyć? Kogo i do czego ma on przekonać? Kiedy Kartezjusz pisze, że „o wszystkim, co dawniej uważałem za prawdziwe, można wątpić i to nie przez nieostrożność lub lekkomyślność, lecz z powodu przemyślanych racji”, to ma na uwadze właśnie racjonalne działanie w kwestii rozróżniania danych.
Przywołane już wcześniej fake newsy stają się coraz większą plagą naszych czasów. Przez pojęcie fake newsa rozumiemy nieprawdziwą albo częściowo nieprawdziwą informację, która publikowana w mediach ma na celu świadome wprowadzenie w błąd jej odbiorców. Taki zabieg ma służyć osiągnięciu jasno sprecyzowanych celów ‒ najczęściej politycznych, ekonomicznych, ideologicznych, w łagodniejszym wydaniu: rozrywkowych, które przyświecają jej nadawcom. Warto więc jasno podkreślić fakt, że fabrykowanie fake newsów, jak i dalsze ich rozpowszechnianie, jest z gruntu niemoralne, ponieważ nie opiera się na prawdzie a jedynie na interpretacji służącej osiągnięciu określonych celów. Co gorsza: fake newsy wprowadzają ludzi w błąd, zakłamują rzeczywistość, a w konsekwencji mogą służyć dalszemu generowaniu szkodliwych działań. Dezinformacja w takim wydaniu staje się coraz częściej narzędziem propagandowym i może prowadzić do wojen hybrydowych. Francuski pisarz François de la Rochefoucauld (1613‒1680 r.) przestrzegał: „Prawda nie sprawia w świecie tyle dobrego, ile złego sprawiają jej pozory”. Właśnie dlatego zastosowanie metody proponowanej przez Kartezjusza wydaje się w tym kontekście tak ważne i potrzebne. Dlaczego metoda poddawania w wątpliwość i praktykowania racjonalnej ostrożności, może być drogowskazem w rozróżnianiu fake newsów od rzetelnych informacji w czasach nam współczesnych?
Odpowiedź na to pytanie jest bardzo prosta. Sceptycyzm poznawczy, w przekonaniu Kartezjusza, miał gwarantować dotarcie do prawdy. Prawda bowiem to pewność, a więc to, czego podważyć nie można. Wątpienie ma prowadzić do fundamentu, w który nie podlega zwątpieniu. Prawdziwe jest to, co jest jasne i wyraźne – uważał Kartezjusz. Prawda to pewność. Wiele wieków wcześniej cesarz rzymski Marek Aureliusz (161‒180 r. n.e.) pisał: „Szukam bowiem prawdy, a ta nigdy nikomu nie zaszkodziła. Szkodzi zaś sobie ten, kto trwa w błędzie i nieświadomości”. Starożytny filozof przestrzegał przed tym, przed czym u progu nowożytności przestrzegał później Kartezjusz.
Dzisiejszemu odbiorcy informacji, który chciałby opierać swoją wiedzę na prawdzie, a więc na rzetelnie zweryfikowanych informacjach, można doradzić kartezjańskie wątpienie. Ono może wskazywać pewien sposób racjonalnego myślenia opartego na krytycznej postawie w przyjmowaniu wiadomości z zewnątrz. Warto jednak zastanowić się, czy w XXI wieku taka metoda jest wystarczająca? Człowiek myślący, a więc słynne kartezjańskie Cogito, może rozszerzyć metodę kwestionowania informacji o kreatywność i poszukiwanie nowych dróg dla myślenia. Wydaje się bowiem, że sam krytycyzm może nie wystarczyć, bo zatrzymuje nas w miejscu. Chcąc iść do przodu, trzeba wzbogacać nasze wątpienie o kreowanie własnej argumentacji i szukanie racji właściwych swojemu stanowisku. Chciałoby się powtórzyć na zakończenie słynną dewizę Horacego: „Sapere aude” (w tłum. z łac.: „Miej odwagę być mądrym!”) i myśleć krytycznie, ale w otwartości na świat i ludzi.
Źródła:
René Descartes (Kartezjusz), Medytacje o pierwszej filozofii, 2010
Immanuel Kant, Rozprawy z historii filozofii, 2005
François de la Rochefoucauld, Maksymy i rozważania moralne, 1977
Marek Aureliusz, Rozmyślania, 1958
Może cię również zainteresować: