Nauka
Serce ma swój „mózg”. Naukowcy badają jego rolę i funkcje
20 grudnia 2024
„Stworzono drabiny opresji, wedle których trzeba zwalczać nie tyle instytucje i zachowania wrogie kobietom, co „przywileje”: bycia białym, heteroseksualnym. To nie pomaga kobietom” – mówi Katarzyna Szumlewicz, doktor pedagogiki, magister filozofii, autorka i publicystka w rozmowie z Arturem Heliakiem.
Artur Heliak: W jakiej kondycji znajduje się feminizm dzisiaj? Czy nie doszło do sytuacji, że tak jak kiedyś ze świecą można było szukać osób, które nie zgadzały się z tym kierunkiem, to teraz poprzez skrajne czy wręcz agresywne zachowania ludzi promujących tę ideę feminizm zaczyna budzić niechęć, a w najlepszym razie politowanie?
Katarzyna Szumlewicz: Feminizm ma wspaniałe osiągnięcia i jednocześnie jest w kiepskiej kondycji. W pierwszej fazie walczył o prawa wyborcze dla kobiet, o możliwość kształcenia, o prawo do własności i niezależności.
Ten drugiej fali walczył z przedmiotowym traktowaniem kobiet przez przemysł seksualny, z niedopuszczaniem ich do debaty publicznej, z opresyjnymi normami piękna, ze stereotypami na temat kobiecego irracjonalizmu i emocjonalności, z nierównością płac, z wychowaniem do bierności i uległości. Postulował podmiotowość, solidarność kobiet, ich integralność cielesną, wreszcie, traktowanie kobiet jako jednostek, a nie dodatków do męża i dzieci. Upominał się o kobiety homoseksualne i czarne, zwrócił uwagę na niedostrzeganą i niewynagradzaną kobiecą pracę opiekuńczą. Feminizm drugiej fali wydał wspaniałe, błyskotliwe analizy. To dzięki niemu możemy studiować, startować w wyborach, uprawiać sport wyczynowy.
Polecamy: Pierwsza edycja Holistic Talk w Bielsku-Białej okazała się świętem Prawdy, Dobra i Humanizmu
Po drugiej fali przyszła jednak trzecia i czwarta. „Masz prawo zostać sex workerką! Kobietą jest osoba, która się tak identyfikuje!” A kto się z tym nie zgadza, ma fobie i uprzedzenia! Stworzono drabiny opresji, wedle których trzeba zwalczać nie tyle instytucje i zachowania wrogie kobietom, co „przywileje”: bycia białym, heteroseksualnym. To nie pomaga kobietom. Wręcz stanowi otwartą furtkę do ich krzywdzenia. To w ogóle nie jest feminizm.
Wolność, równość, szczęście. Która z tych wartości jest w dzisiejszym świecie zagrożona? Czy wolność (np. słowa, wolnego podróżowania, finansowa)? Czy równość, szczególnie w kontekście rozwarstwienia ekonomicznego tak osób fizycznych, jak i biznesu? A może szczęście, które w dużej mierze wyrasta z dwóch pozostałych obszarów? Jeśli uważa pani, że te wartości są realnie zagrożone, jak możemy ich bronić?
Wszystkie te wartości są ze sobą związane, a kluczowe są dwie pierwsze. Żadne prawa człowieka nie mogą zagwarantować nam szczęścia, a jednocześnie realizacja równości i wolności zwiększa jego zakres. Zmniejsza jednocześnie pole niezawinionego nieszczęścia, które wynika przede wszystkim z nierówności ekonomicznej, barier wyznaczonych przez urodzenie się w ubóstwie lub brak pomocy ze strony społeczeństwa w przypadku osób niepełnosprawnych lub ich rodziców. Inną nierównością, zwiększającą sumę nieszczęścia, są uprzedzenia, takie jak rasizm.
Do nierówności prowadzą nietolerancja dla gejów i lesbijek, nietolerancja religijna, wykluczanie kobiet ze sprawowania władzy lub dysponowania majątkiem. Ekonomiczne nierówności są zarazem najważniejsze, jak i najtrudniejsze do przekroczenia. Równość jest zagrożona niejako z natury, ale można temu przeciwdziałać, nie likwidując wolności lub zakładając, że musi być ona ograniczona względami wspólnotowymi, odpowiedzialnością za innych. Za najbardziej zagrożoną wartość uważam wolność dotyczącą samodzielnego myślenia. Cenzura to pozbawianie nas części człowieczeństwa.
Polecamy: Atrybuty kultury masowej jako symbole protestu
Ostatnie lata to duży nacisk m.in. szkoły, ale też rodziców, na „wychowanie bezstresowe”, emancypację, równouprawnienie. To inne podejście niż to, z którym mieliśmy do czynienia przez całe lata. Mamy zatem pewnie już pierwsze efekty tych działań. W pani ocenie, jaka jest dzisiejsza młodzież i szkoła? Z czym sobie radzi lepiej, z czym gorzej?
Trzeba rozróżnić emancypację od wychowania pozbawionego wszelkich granic i zasad. To pierwsze bierze się z traktowania wszystkich dzieci równo, co można zrobić tylko za pomocą instytucji publicznych, takich jak egalitarna, bezpłatna i obowiązkowa szkoła podstawowa i ponadpodstawowa. Należy także umożliwiać kontynuację nauki na bezpłatnych studiach. Nikt jednak nie powiedział, że ludzi, także dorosłych, emancypuje chociażby brak obowiązków. Nie oznacza to przyzwolenia na bezsensowny przymus czy stres.
Jednak do tego ostatniego prowadzi, poza deficytami ekonomicznymi lub niemożnością zabrania głosu, pewien rodzaj rozpieszczenia, potocznie nazywany wychowaniem bezstresowym. Ludzie nienarażeni w dzieciństwie na żadne stresy jako dorośli bardzo łatwo w nie wpadają. Pedagodzy znają pojęcie rezyliencji, czyli nabytej w ciągu wychowania odporności psychicznej. Ludzie muszą wiedzieć, że rzeczywistość stawia opór.
Dowiedz się więcej: