Nauka
Bezpieczna stymulacja mózgu. Rewolucja w neurologii
04 grudnia 2024
Czy dokumentowanie naszych trudnych doświadczeń w pamiętniku lub poezji rzeczywiście pomaga nam na dłuższą metę?
Immanuel Kant miał służącego Martina Lampe, na którym bardzo mu zależało. Kant był surowym człowiekiem, ale angażował się w swoje relacje. Przez czterdzieści lat mężczyźni prowadzili wspólne życie. Pewnego dnia sprawy przybrały zły obrót, zmuszając Kanta do zwolnienia Lampego. Niemiecki filozof był zdruzgotany. Życie ramię w ramię z drugim człowiekiem przez 40 lat tworzy rodzaj więzi, a to zwolnienie przypominało rozwód. Kant przypiął nad biurkiem kartkę z napisem: „zapomnij o Lampe”.
Nie jest łatwo zmusić się do zapomnienia o czymś lub o kimś. W rzeczywistości im bardziej się staramy, tym trudniejsze się to staje. Można jednak powstrzymać się od ponownego przeżywania tych wspomnień. W związku z tym pojawia się wiele fundamentalnych pytań.
Kiedy spotyka nas coś złego i traumatycznego, to jak bardzo powinniśmy analizować i wspominać te wydarzenia? Jak ważna jest nasza przeszłość dla naszej przyszłości? Czy Kant powinien spróbować zapomnieć o Lampe, czy nosić jego pamięć jako część siebie? Na te pytania można odpowiedzieć na dwa drastycznie różne sposoby.
Pierwszy z nich pochodzi od Friedricha Nietzschego, który twierdził, że czasami zapominanie jest aktem autokreacji. Drugi sposób pochodzi od Edmunda Burke’a, który uważał, że ponowne przeżywanie naszej przeszłości może być pięknym doświadczeniem, a jedynie złe wspomnienia są warte zatrzymania.
Polecamy: Czy świadomość wszechświata istnieje? Nauka i filozofia poszukują odpowiedzi
Filozofowie mają ciekawe podejście do zwierząt. Niektórzy, jak John Stuart Mill, postrzegają je jako źródło litości.
„Lepiej być niezadowolonym człowiekiem niż zadowoloną świnią” – napisał kiedyś Mill.
Brytyjski filozof argumentował, że inteligencja pozwala nam być niezwykle szczęśliwymi. Nietzsche twierdził jednak coś zupełnie innego.
„Obserwuj stado, które pasie się obok ciebie. Ono nie wie, co jest wczoraj, a co dziś. Podskakuje, je, odpoczywa, trawi, znów podskakuje, i tak od rana do nocy, od dnia do dnia, ze swoimi upodobaniami i antypatiami ściśle związanymi z chwilą. Dlatego nie odczuwają melancholii ani znużenia” – twierdził filozof.
Człowiekowi trudno jest to zrozumieć, ponieważ chełpi się, że jego rasa jest lepsza od zwierząt. Mimo to z zazdrością patrzy na ich szczęście. Zwierzęta nie martwią się przeszłością ani nie przejmują się swoimi błędami. Po prostu idą naprzód, ponieważ nie są pod wpływem pamięci o przeszłości.
Nietzsche uważał, że sięganie do wspomnień powinniśmy traktować jako źródło pomocy i pewnego rodzaju zasób. A co w sytuacji, gdy przeszłość jest zła i nas osłabia? Niemiecki filozof proponuje proste rozwiązanie: wtedy musimy o niej zapomnieć.
Równie interesujące spojrzenie na tę kwestię miał irlandzki filozof Edmund Burke. Według niego pamiętanie o traumach może prowadzić do przyjemnych doświadczeń. Burke uważał, że wynika to z naszej bezpiecznej pozycji. Rozpatrujemy traumatyczne doświadczenia po upływie czasu, będąc pewnymi, że one już nie wrócą. To daje człowiekowi pewien rodzaj rozkoszy mentalnej.
Traktuje on naszą przeszłość jak eksponat w muzeum, którym można się cieszyć bezpiecznie zza liny. Co więc robić? Wspominać przykre przeżycia, czy je zapomnieć? Jak zwykle w takich dylematach wiele zależy od kontekstu danej sytuacji. Każdy z nas powinien ocenić, czy zachowanie danego wspomnienia przyda nam się w przyszłości. Jeśli na jego podstawie nauczymy się czegoś przydatnego, należy postąpić zgodnie z radą Burke’a.
Oczywiście może się okazać, że traumatyczne doświadczenie nie wniesie do naszego życia niczego poza przykrym wspomnieniem. Wówczas refleksja może przynieść jedynie negatywne skutki. Jak jednak ocenić, co może się przydać, a co nie? To już kwestia, którą każdy musi rozstrzygnąć indywidualnie. Dla jednych wspomnienie nietrzeźwego wujka na weselu może być wyłącznie żenującą sytuacją, dla innych zabawną anegdotą do opowiedzenia.
Polecamy: Szacunek do drugiego człowieka. Dlaczego ludzi nie wolno traktować instrumentalnie?