Nauka
Bezpieczna stymulacja mózgu. Rewolucja w neurologii
04 grudnia 2024
W Europie od ponad 30 lat nastroje antynuklearne przeważają nad empirycznymi faktami. W rezultacie na czoło technologicznego wyścigu wysunęła się Rosja. Ale niekorzystny trend można jeszcze odwrócić
„Łomonosow” nawiązuje do długiej tradycji lodołamaczy zasilanych energią jądrową pływających po Oceanie Arktycznym. Jednakże ‒ jak tłumaczę w mojej książce dotyczącej geopolityki energetycznej ‒ jest także najlepszym przykładem na to, jak w praktyce mogą być wykorzystywane Małe Reaktory Modułowe (SMRs), tym bardziej że ich stosowanie generuje mniejsze koszty niż tradycyjne elektrownie jądrowe.
SMR to realny sposób na produkcję czystej energii na trudno dostępnych obszarach oraz w krajach rozwijających się, które nie mają wystarczających środków na budowę dostosowanych do ich potrzeb elektrowni atomowych. Reaktory tego typu mogą być także potencjalnie wykorzystywane w żegludze w Arktyce ‒ kontenerowce zasilane energią jądrową dla środowiska będą bardziej „czyste” niż te zasilane ciężkim olejem opałowym emitującym do atmosfery znaczne ilości siarki i metali ciężkich.
Co więcej, rozwijająca się coraz bardziej aktywność gospodarcza w Arktyce sprawia, że niskoemisyjne źródła energii stają się niezwykle istotne dla odległych rejonów, takich jak wspomniane Pewek.
Chociaż „Łomonosow” będzie najmniejszą na świecie i najbardziej wysuniętą na północ elektrownią jądrową, już wkrótce może mieć konkurencję. Naukowcy w Stanach Zjednoczonych, Korei Południowej, Rosji, Francji, Chinach, Argentynie, Japonii i Indiach pracują obecnie nad 50 innymi projektami związanymi z Małymi Reaktorami Modułowymi. Zainteresowanie tą tematyką napędzają gwałtowne zmiany w Arktyce oraz ogólnoświatowe tendencje na rzecz zastępowania paliw kopalnych niskoemisyjnymi źródłami energii.
Niestety zachodnie media nie doceniły znaczenia „Łomonosowa”, a agresywny język oraz wprowadzające w błąd sformułowania ze strony Greenpeace i innych organizacji ekologicznych doprowadziły do pojawienia się zatrważających doniesień o uruchomieniu „nuklearnego Titanica” czy „Czarnobyla na lodzie”.
Greenpeace zwróciła uwagę na odległą lokalizację „Łomonosowa” i nieprzewidywalny klimat arktyczny. Tak jak w przypadku innych projektów nuklearnych w ostatnich dekadach, tak i teraz organizacja odniosła sukces w nadawaniu debacie określonego tonu. Jednak ci, którzy posiadają wiedzę specjalistyczną na temat energii jądrowej, dali jasno do zrozumienia, że taka taktyka „nie ma uzasadnienia naukowego”.
Eksperci wielokrotnie sygnalizowali, że morskie reaktory nuklearne nie są nowym pomysłem. Stany Zjednoczone wyposażyły w reaktory jądrowe kontenerowiec z czasów II wojny światowej, by w ten sposób zapewnić dostawy energii dla Strefy Kanału Panamskiego w latach 1968‒1976, a rosyjska flota lodołamaczy zasilanych energią jądrową wykorzystuje taki sam typ reaktora jak „Łomonosow”.
Reaktory te spełniają wymogi Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej i uwzględniają środki bezpieczeństwa, takie jak podwójny system izolacji i układ awaryjnego chłodzenia reaktora. W rzeczywistości morskie reaktory jądrowe mogą być bardziej bezpieczne niż te znajdujące się na lądzie, ponieważ łatwy dostęp do wody umożliwiłby szybkie ochłodzeniu reaktora w przypadku sytuacji awaryjnej.
Niestety, w Europie od lat 80. nastroje antynuklearne przeważają nad empirycznymi faktami. Są na to konkretne przykłady. Na przykład w 1997 r. Francja porzuciła projekt nuklearnego reaktora Superphénix, ponieważ typowany na premiera Lionel Jospin potrzebował poparcia Partii Zielonych do utworzenia rządu.
Po upływie dwóch dekad Francja nadal nie opracowała technologii w tym zakresie. W zeszłym miesiącu komisja ds. alternatywnych energii i energii atomowej zdecydowała o zakończeniu prac nad zaawansowanym technologicznie, chłodzonym ciekłym sodem, reaktorem czwartej generacji dla projektów przemysłowych (ASTRID), które ruszyły w 2006 r. w celu zastąpienia Superphénix.
Uleganie presji antynuklearnej ze strony takich organizacji jak Greenpeace sprawiło, że państwa zachodnie nie dotrzymały kroku Rosji i Chinom. To dlatego Rosatom, który stał się globalnym liderem w promowaniu energii jądrowej, rozwija obecnie ponad sto projektów w krajach takich jak Indie, Chiny czy Białoruś.
Narastanie alarmistycznej retoryki dotyczącej rozwoju technologii jądrowych było do przewidzenia. Jednocześnie retoryka ta pokazuje, jak bardzo pełne sprzeczności i autodestrukcyjne jest podejście niektórych zachodnich przywódców do największego na świecie i najbardziej pewnego źródła energii niskoemisyjnej.
Według Międzyrządowego Zespołu ONZ ds. Zmian Klimatu wytwarzanie energii jądrowej to drugie – obok lądowych farm wiatrowych – neutralne dla środowiska źródło energii pod kątem emisji dwutlenku węgla. Co więcej, w przypadku energii jądrowej nie występują problemy z ciągłością dostaw, tak jak ma to miejsce w przypadku energii pochodzącej z wiatru czy energii słonecznej, co może przełożyć się na wzrost cen dla konsumentów.
Te różnice widać bardzo wyraźnie, gdy weźmiemy pod uwagę efekty polityki Energiewende niemieckiej kanclerz Angeli Merker. Jej celem jest zwiększenie potencjału do produkcji energii ze źródeł odnawialnych przy jednoczesnym wycofywaniu się z energetyki jądrowej. Energiewende często uchodzi za jedną z głównych inicjatyw w zakresie zrównoważonego rozwoju w Europie.
Jednakże pośpiech w rezygnowaniu z energii jądrowej po awarii nuklearnej w japońskiej Fukushimie w 2011 r. sprawił, że niemiecki sektor energetyczny musi jeszcze w dużym stopniu polegać na węglu. Reasumując, od 1990 r. Niemcom udało się doprowadzić do powolnego, aczkolwiek nierównego, spadku w emisji CO2, pomimo pozyskiwania większej ilości energii pochodzącej ze źródeł odnawialnych.
W czasie gdy Niemcy kontynuują politykę zwijania przemysłu jądrowego, „Akademik Łomonosow” pokazuje w Arktyce, jaki jest potencjał energetyki jądrowej. To, czego Europa potrzebuje teraz najbardziej, to racjonalna debata na temat energii nuklearnej, ale oparta na faktach, a nie na strachu.
© Project Syndicate, 2019. www.project-syndicate.org