Nauka
Masz problemy z koncentracją? Pomoże Ci stymulacja AI
24 sierpnia 2025
50 tysięcy stopni i tajemniczy sygnał z kosmosu. Voyager 1 dotarł do granicy Układu Słonecznego i natrafił na zjawisko nazwane „ścianą ognia”.
Gdzie są granice Układu Słonecznego? Badacze nie mają na to jednoznacznej odpowiedzi. Jedni mogą wskazać obszar tuż poza orbitą Neptuna. Inni zwracają uwagę na zdegradowanego do statusu planety karłowatej Plutona, który krąży w odległości niecałych 40 jednostek astronomicznych (ok. 6 mld km) od Słońca. Jeszcze inny badacze wskazują na istnienie obłoku Oorta – sferycznego obszaru, który składa się głównie z kosmicznego pyłu, okruchów i planetoid. Ten miałby krążyć w odległości od 300 do nawet 100 tys. jednostek astronomicznych od Słońca.
Znacznie bliżej, bo w odległości ok. 123 j.a. od naszej macierzystej gwiazdy, znajduje się granica heliosfery, tzw. heliopauza. To właśnie ona jest aktualnie wskazywana przez NASA jako faktyczna granica Układu Słonecznego, poza którą znajduje się przestrzeń międzygwiezdna. Heliopauza definiowana jest jako punkt, w którym wiatry słoneczne (strumienie cząstek wyrzucane przez Słońce) tracą swoją moc. Warto jednak zaznaczyć, że obszar grawitacyjnej dominacji naszej gwiazdy (tzw. strefa Hilla) rozciąga się znacznie dalej.
Odpowiedź na pytanie, gdzie kończy się Układ Słoneczny, nie jest łatwa. Ostatnie sygnały wysłane przez sondę Voyager 1 mogą skomplikować ją jeszcze bardziej. Urządzenie przekroczyło już heliopauzę i właśnie przebywa w obszarze, który zadziwia warunkami. Czym charakteryzuje się ściana ognia na granicach naszego Układu Słonecznego?
Voyager 1 i bliźniacza sonda Voyager 2 rozpoczęły swoją podróż w 1977 roku. Ich celem jest dotarcie do najdalszych znanych ludzkości miejsc w kosmosie i wysyłanie na Ziemię sygnałów tak długo, jak to możliwe. Obydwa urządzenia przekroczyły już heliopauzę, a ostatnie dane wysłane z Voyagera 1 świadczą o tym, że sonda trafiła do nietypowego miejsca.
Naukowcy nazywają ten obszar ścianą ognia, chociaż żadnych płomieni tam nie ma. Jest tylko wysoka temperatura, wahająca się w granicach od 30 tys. do 50 tys. stopni Celsjusza. Skąd takie wartości? W tym miejscu znajduje się duże skupisko wysokoenergetycznych cząsteczek, których aktywność powoduje wzrost temperatury. Ze względu na brak właściwego ognia oraz odpowiednie cechy konstrukcyjne, Voyager 1 jest w stanie przetrwać w tych warunkach i wciąż wysyłać nam odczyty. Dzięki temu wiemy, że sonda niedawno wkroczyła w ten tajemniczy obszar. Dzięki zebranym w ten sposób danym odkryliśmy coś, co może zmienić nasze rozumienie na temat granic Układu Słonecznego.
Chcesz wiedzieć więcej o najstarszych zakątkach kosmosu? Zasubskrybuj nasz kanał na YouTube:
Gdy Voyager 1 dotarł na granicę ściany ognia, zarejestrował sygnały pola magnetycznego, pochodzące z przestrzeni międzygwiezdnej. Jak donosi Economic Times, naukowcy zauważyli, że pole to zdaje się być połączone z falami magnetycznymi wewnątrz Układu Słonecznego. Może to sugerować, że wpływ Słońca sięga jeszcze dalej, niż do tej pory przypuszczaliśmy, a heliopauza wcale nie jest najdokładniejszym punktem wyznaczenia granicy naszego systemu gwiezdnego.
Dane od Voyagera 1 stawiają też w zupełnie nowej perspektywie kwestie struktury magnetycznej naszej galaktyki. Na razie dostarczyły jednak badaczom więcej pytań niż odpowiedzi. Nasz najdalszy kosmiczny wędrowiec będzie dalej dryfował przez kosmos i być może kolejne wysłane przez niego sygnały rzucą nowe światło na tę sprawę.