Nauka
Homo sapiens i tajemniczy gatunek człowieka. Mamy jego geny
01 grudnia 2024
Wielu dorosłych już synów czuje się zdradzonych przez swoich ojców w dzieciństwie. Bo ojcowie wybrali pracę, karierę, zarobki a synów zostawili do wychowania matce. Całe życie wzrastali w poczuciu, że nie dorastają do oczekiwań i marzeń swoich ojców, że ich zawsze zawodzili. Skąd biorą się takie odczucia i wnioski w myślach młodych dorosłych mężczyzn? W jaki sposób ojcowie ukształtowali w kochanych przecież synach takie podejście?
Przyglądając się korzeniom kultury europejskiej, łatwo zauważyć jak ważną rolę pełni w nich relacja ojca z synem i pytanie „jak być dobrym ojcem”. Z jednej strony widzimy mitologiczną historię Dedala i jego syna Ikara, z drugiej Abrahama i jego syna Izaaka. W tej pierwszej mamy do czynienia z motywem ojcowskiej mądrości i troski. Te jednak nie potrafiły uchronić przed tragedią pełnego ciekawości i pasji syna. W tej drugiej widzimy ojca, który miłość do Boga przedkłada nad miłość do własnego syna a dzięki swojej wierności i lojalności względem Stwórcy – odzyskuje ukochane dziecko.
Wreszcie, nie byłoby współczesnej psychologii gdyby nie koncepcja kompleksu Edypa sformułowana przez austriackiego lekarza Zygmunta Freuda. Ona także sięga swoimi korzeniami do greckiej mitologii, w której Edyp – król Teb – uosabia historię tragiczną. Nie znając swoich prawdziwych rodziców, na skutek splotu różnych wydarzeń, Edyp zabija swojego biologicznego ojca (nie mając świadomości, kim on jest). Następnie żeni się ze swoją biologiczną matką. Na gruncie swojej psychoanalizy Freud wykorzystał tę historię, aby lepiej zrozumieć emocje człowieka i kształtowanie się jego osobowości. Począwszy od pożądliwego stosunku wobec matki przez wrogi stosunek do ojca, kończący się postawą lęku wobec jego siły i pozycji.
Na tej drodze Freud analizował liczne mechanizmy ludzkich zachowań takie jak identyfikacja, wyparcie czy ukształtowanie superego. Istnienie tego kompleksu nigdy do końca nie zostało przez naukę potwierdzone. Co więcej, niektóre prądy psychologii (np. psychologia ewolucyjna) całkowicie go odrzucają. Nie zmienia to jednak faktu, że dla kultury humanistycznej, a szczególnie w kwestii zrozumienia trudnych relacji ojciec – syn, dociekania Freuda okazały się bardzo przydatne.
Polecamy też: Naukowcy są pewni, że cukier w diecie skraca życie
Antoni Kępiński, wybitny polski psychiatra i filozof, powiedział kiedyś: „Ojciec występuje w oczach dziecka jako absolutny władca i absolutny sędzia”. Bez wątpienia dla syna ojciec jest pierwszym wzorem do naśladowania; utożsamia model właściwego zachowania, przeżywania, reagowania. Z wielu jednak powodów relacja ta może być od samego początku trudna i wymagająca. Dlaczego? Jest bowiem obciążona wieloma stereotypami i odmiennymi – często wykluczającymi się – interpretacjami.
Jakość tej relacji w dorosłym życiu syna zawsze zależeć będzie od tego ile czasu, zaangażowania i uwagi najpierw poświęci dziecku dorosły ojciec. Przez lata rola ojca była sprowadzona do polowania, zarabiania, utrzymywania. A wszystko to za cenę bycia obecnym w domu, przy synu, towarzyszeniu mu w jego dojrzewaniu. Okazywanie uczuć i emocji synowi przez ojca było traktowane jako zachowanie niewłaściwe, bo „faceci nie płaczą”. Od tych spraw – była matka. Wskutek takiego podejścia ojcowie wycofywali się z roli opiekuna, wychowawcy, towarzysza i przyjmowali rolę nieobecnego emocjonalnie, za to obecnego finansowo.
Bardzo ciekawe: Barwna historia. Nie zawsze musi być kolorowa
Dziś na szczęście wiemy już dużo więcej niż kiedyś na temat tego, jak ważną rolę pełni fizyczna i emocjonalna obecność ojca przy synu od jego najmłodszych lat wzrastania. Ojcowie zaczęli rozumieć, że ich obecność i zaangażowanie od samego początku kształtuje u syna jego poczucie wartości. Buduje poczucie sprawczości oraz umiejętność wchodzenia w relacje z otoczeniem. Ojciec, jako ten męski wzór naśladowania, otacza syna poczuciem bezpieczeństwa. To ojciec pokazuje mu jak odważnie, ale też świadomie i rozważnie podejmować nowe wyzwania.
Jean-Paul Sartre, francuski filozof egzystencjalista, użył kiedyś pasującego w tym kontekście sformułowania, że: „Matki dają naszemu duchowi ciepło, a ojcowie – światło”. Dojrzały ojciec uczy syna, że porażka to naturalny element życia, który należy przyjąć, iść dalej i podejmować nowe zadania. Matka nie zastąpi ojca właśnie w takich sytuacjach kiedy młody człowiek nie radzi sobie z trudną sytuacją, co powoduje w nim narastanie agresji, złości i frustracji. To ojciec jest pierwszym wzorem, jak sobie poradzić z takimi emocjami: jak je regulować i przeżywać w sposób zdrowy.
Doskonale jednak wiemy, że błędy są rzeczą ludzką. Do każdej roli dorasta się latami, potykając się po drodze setki razy. Współczesny świat wyraźnie pokazuje, jak wielu ojców nadal nie rozumie, nie umie, a czasem nie chce podjąć się roli świadomego i dojrzałego ojcostwa.
Wielu nadal tkwi w modelu tradycyjnego maczo, który w swoim synu widzi przedłużenie swojej własnej egzystencji. Jest to największa krzywda, jaką mogą oni uskuteczniać względem kolejnych pokoleń młodych chłopców. Franz Kafka, wybitny pisarz, w swoim Liście do ojca wyrażał to w słowach: „Ale dla mnie jako dziecka wszystko, co do mnie zawołałeś, stanowiło wręcz nakaz niebios, nigdy tego nie zapomniałem, pozostawało to dla mnie najważniejszym sposobem oceny świata”. Relacja ojciec – syn staje się nie tylko trudna, ale co gorsza: toksyczna kiedy ojciec stawia synowi bardzo wysokie wymagania. Nie dostrzega zarazem realnych możliwości dziecka, a projektuje na niego własne aspiracje, plany i niespełnione cele.
Taki model wychowania buduje w synu poczucie, że na ojcowską miłość trzeba zapracować i zasłużyć, bo ta miłość i uznanie z jego strony – nie są bezwarunkowe. Chłopiec, który potrzebuje akceptacji ojca, podporządkowuje się w efekcie jego oczekiwaniom, nie buduje własnej, niezależnej tożsamości. Równocześnie narastają w nim stłumione często przez lata złość, smutek, żal i rozgoryczenie z powodu braku akceptacji, emocjonalnego zrozumienia i wsparcia ze strony ojca.
To się czyta: O Cavatina Philharmonic Orchestra z Bielska-Białej będzie głośno
Ale za to niedojrzały ojciec dalej buduje swoje własne ego, projektując na syna własne oczekiwania, ignorując równocześnie wolność i niezależność syna. Tacy ojcowie nie rozumieją, że syn jest odrębną istotą i ma prawo w dorosłym życiu decydować o sobie. A tym samym wybierać tak, jak sam uzna to za stosowne. Jeśli znajdzie on siłę i odwagę na takie kroki, to zazwyczaj spotyka się ze strony narcystycznego ojca z reakcją złości, braku akceptacji, odrzucenia, a czasami nawet zerwania więzi. „Jak on mógł tak wybrać? Przecież ja mu inaczej mówiłem. Przecież chciałem dla niego dobrze, a gówniarz nie wie co robi”. Każdy z nas na pewno nie raz słyszał takie komentarze dorosłych ojców o swoich dorastających (lub nawet: dorosłych już) synach.
Kafka we wspomnianym liście wyraża to w słowach pełnych żalu i niezgody: „Ze swego fotela rządziłeś światem. Twój sąd był słuszny, każdy inny szalony, ekscentryczny, niespełna rozumu, nienormalny. Nadto Twoja ufność w siebie była tak wielka, że wcale nie musiałeś być konsekwentny, a jednak nie przestawałeś mieć racji”.
Franz Kafka zaczyna przywołany już list słowami: „Najdroższy Ojcze, spytałeś mnie ostatnio, dlaczego twierdzę, że się Ciebie boję. Jak zwykle nie potrafiłem Ci nic odpowiedzieć, po części właśnie ze strachu, który czuję przed Tobą, po części dlatego, że do uzasadnienia tego strachu potrzeba zbyt wielu szczegółów, abym mówiąc, zdołał nad nimi jako tako zapanować”. To wyznanie daje do myślenia.
Koszty, jakie ponosi syn toksycznego ojca, są wysokie i zazwyczaj – jeśli nie będą odpowiednio przepracowane – skutkują przez resztę życia. Nieobecny emocjonalnie ojciec, skupiony na synu jedynie jako kontynuacji siebie samego, buduje w potomku poczucie, że racja jest po stronie silniejszego, bo tylko w ten sposób wygrywa się w życiu.
Tacy mężczyźni zazwyczaj nie potrafią przyznawać się do własnych błędów, bo… zawsze muszą być silni, żeby wygrywać. Nie akceptują słabości u samych siebie, odcinają się od własnych emocji i ten sam wzorzec przekazują swoim synom. Za własne przegrane – obwiniają zatem innych, obarczając osoby z zewnątrz odpowiedzialnością za własne błędy. Toksyczny ojciec, który sam nie uznaje i nie wyraża swoich emocji, jest dla syna destrukcyjnym przykładem.
Polecamy: HOLISTIC NEWS: Czy noworodki mają szósty zmysł? O niesamowitym umyśle wcześniaków
Kiedy dorosły nie mówi o tym co przeżywa, co się z nim dzieje, to nie pokazuje także jak sobie z tym radzić. Jego smutek, lęk, wstyd, zostają wyparte, (bo silny facet przecież nie doświadcza takich stanów). W ten sposób obserwujący go syn przejmuje właśnie taki model „radzenia sobie” z trudną sytuacją. W dorosłym życiu synowie takich ojców zazwyczaj doświadczają problemów z angażowaniem się w relacje z innymi. Dlaczego? Bo intuicyjnie czują, że bliskość jest ryzykowna i łączy się z cierpieniem. Nie potrafią być do końca sobą, ukrywają swoje przeżycia, bo obawiają się odrzucenia jeśli odsłonią swoje emocje i lęki.
Bardzo często dążą do perfekcjonizmu w tych dziedzinach, w które się angażują. Dlaczego? Bo jest to znana im z dzieciństwa droga do uzyskania akceptacji i pochwały ze strony innych. Równocześnie: nigdy tego głodu emocjonalnego nie nasycą, bo ciągle słyszą w głowie: „stać cię na więcej”. W efekcie podejmują nowe wyzwania. Wszystko to w poczuciu absolutnej odpowiedzialności i bez miejsca na margines błędu, żeby znowu zasłużyć na aprobatę innych. Błędne koło się zamyka.
Niech więc puentą dającą nadzieję będą słowa norweskiego współczesnego pisarza Jo Nesbø z jego powieści Syn: Zadaniem synów nie jest to, że mają być tacy jak swoi ojcowie – mają być od nich lepsi.
Przeczytaj także: Powrót psychodelików. W tle koncerny, wpływy i wielkie pieniądze