Nauka
Ziemia straciła siostrę. Badanie Wenus dowodzi, że nie jest podobna
17 grudnia 2024
Eksperci i komentatorzy, którzy nie wierzą w globalne ocieplenie, występują w anglojęzycznych mediach znacznie częściej niż ich oponenci. Dlaczego?
Badacze z Uniwersytetu Kalifornijskiego przeanalizowali medialne występy 772 najpopularniejszych reprezentantów obu stanowisk, po równo z każdej grupy. Okazało się, że biorąc pod uwagę wszystkie publikacje, denialiści, którzy nie wierzą w globalne ocieplenie lub nie wierzą, że wywołuje je człowiek, pojawiają się w mediach o 49 procent częściej. Nawet jeśli wziąć pod uwagę jedynie media głównego nurtu, ta przewaga się utrzymuje, choć jest już nieznaczna – 1 procent.
Dysproporcja może zaskakiwać, biorąc pod uwagę, że naukowcy są w kwestii przyczyn zmian klimatu niemal jednogłośni: globalne ocieplenie jest wywołane działalnością człowieka.
Ale nauka to nie polityka.
W największym anglojęzycznym państwie świata, w USA, przed stworzoną przez demokratów senacką komisją ds. kryzysu klimatycznego stawał niedawno Frank Luntz, wieloletni strateg Partii Republikańskiej. Lutz wyznał, że niemal dwie dekady temu zalecał republikanom, by dla politycznych korzyści w kwestiach klimatycznych podkreślali, że brak jest naukowych dowodów potwierdzających tezę o globalnym ociepleniu. Na posiedzeniu komisji, które – jak pisze AFP – miało charakter spowiedzi, Luntz stwierdził też: “stoję tu przed wami, by ogłosić, że wtedy, w 2001 roku, byłem w błędzie”.
Przykład ten pokazuje, jak łatwo upolitycznić czysto naukowe problemy.
Zdaniem innego zespołu badawczego, z University of Kansas, poziom upolitycznienia kwestii klimatycznych jest związany z zamożnością państwa. Ci naukowcy przeanalizowali z kolei prawie czterdzieści tysięcy publikacji z różnych krajów żeby ustalić, w jakim jest przedstawione globalne ocieplenie. I doszli do wniosku, że im kraj jest zamożniejszy (decydował tu wskaźnik PKB per capita), tym częściej sprawa przedstawiana jest jako problem polityczny.
W dziennikarstwie politycznym z reguły przestrzega się zasady, by przedstawiać zdanie dwóch stron sporu. Być może właśnie z tym wiąże się względna równowaga odmiennych postaw w mainstreamowych anglojęzycznych (więc z reguły pochodzących z zamożnych krajów) mediach.
W krajach o relatywnie niskim wskaźniku PKB per capita, zdaniem badaczy z Kansas dominuje interpretacja zmian klimatycznych jako problemu cywilizacyjnego o skali ponadnarodowej. Naukowcy wiążą to z faktem, że mieszkańcy biedniejszych krajów zdają sobie sprawę, że ich własne zasoby nie wystarczą na radzenie sobie ze skutkami globalnego ocieplenia.
Źródła: Nature, AFP, Science Daily