Nauka
Roboty sprzątające AI i ChatGPT. Sztuczna inteligencja na co dzień
20 listopada 2024
Byliśmy w jednej ze szkół, by przyjrzeć się z bliska „strajkowi ćwierćwiecza”
Rozpoczęty w poniedziałek przez nauczycieli strajk to największy od lat protest tej grupy zawodowej. Informacje o jego przebiegu dotyczą głównie Warszawy, gdzie przebiega główna linia sporu między Związkiem Nauczycielstwa Polskiego a Ministerstwem Edukacji Narodowej. Dziennikarze redakcji Holistic News postanowili sprawdzić, jak strajk przebiega w niewielkiej Szkole Podstawowej nr 4 w Krakowie.
Pierwsze kroki skierowaliśmy do Gimnazjum nr 1 w Krakowie. Portier poinformował nas jednak, że rozmowę z nauczycielem możemy odbyć w czasie przerwy, ponieważ trwają lekcje. Okazało się, że nauczyciele w tej szkole nie strajkują. Podobnie było w przypadku Liceum nr 1, gdzie również nie podjęto akcji protestacyjnej. Dopiero flagi ZNP na zabytkowym budynku Szkoły Podstawowej nr 4 zwiastowały strajk pedagogów.
Drzwi szkoły były otwarte. Za nimi znajdowała się grupa nauczycieli, którzy skierowali nas do gabinetu dyrektor, w celu uzyskania zgody na wypowiedzi pracowników. Wszyscy byli uprzejmi i spokojni. Po chwili pojawiła się Marzena Śmiecińska, przewodnicząca Ogniska ZNP w szkole, w towarzystwie trzech innych nauczycieli.
Media informujące o strajku nauczycieli koncentrują się na głównym postulacie, jakim jest podwyżka płac. Dziennikarze naszej redakcji postanowili jednak dowiedzieć się więcej o pozostałych postulatach towarzyszących protestowi.
„Pojawiają się głosy, że jesteśmy leniwi. Gdyby jednak spojrzeć na plan pracy, to można się przekonać, że mamy dużą ilość zajęć dodatkowych. Mam wrażenie, że po południu z naszej szkoły robi się dom kultury. Dajemy z siebie wszystko, ale ogranicza nas brak miejsca, ponieważ często się zdarza, że nie mamy wolnej ani jednej sali” – twierdzi Marzena Śmiecińska.
„Wynika to z tego, iż z powodu obecnej reformy przez ostatnie dwa lata murów szkoły nie opuściła żadna klasa, chodzi o obecne klasy ósme” – dodaje.
„Prowadzimy nie tylko zajęcia przy tablicy, ale wychodzimy także na lekcje muzealne, koncerty do filharmonii, do teatru, organizujemy wycieczki, »zielone szkoły«, przygotowujemy uczniów do różnego rodzaju konkursów, wykorzystujemy wszystkie możliwości, jakie daje nam położenie szkoły w centrum miasta” – wylicza nauczycielka. „Nasz czas pracy z pewnością przekracza 40 godzin tygodniowo. Pracując z takim zaangażowaniem chcielibyśmy też dobrze zarabiać” – precyzuje.
Nauczycielki, zapytane, na jakie liczą zmiany w systemie edukacji, odpowiadają, że kluczowe znaczenie ma kwestia podstawy programowej. Ich zdaniem, podstawa jest zbyt rozbudowana, a przez to niedostosowana do możliwości uczniów. W rezultacie część z nich nie nadąża z materiałem, a szkoła musi zapewnić im zajęcia wyrównawcze. Oznacza to kolejne obowiązki, które nauczyciel musi wykonać. Uczeń otrzymuje wsparcie ze strony psychologa, pedagoga szkolnego, logopedy oraz innych terapeutów. Wielu nauczycieli jest jednocześnie terapeutami, ale nie przekłada się to jednak na ich uposażenie.
„Mam wrażenie, że podstawa programowa jest przeniesiona z końca lat 90. Ona jest bardzo obszerna. Praktycznie rzecz biorąc, przez trzy lata z podstawy trzeba zrobić bardzo dużo, a nie zawsze możliwości uczniów są na tyle wysokie, aby opanować ten materiał” – zaznacza Śmiecińska „Uczniowie są przeciążeni nauką. Umiejętności zdobywane w szkole wymagają sporego wkładu pracy i treningu, a teraz dziecko jest nastawione na szybki sukces i łatwo się zniechęca” – dodaje.
W podobny sposób wypowiada się młodsza stażem nauczycielka Aleksandra Tyczyńska-Kołsut. „U młodych uczniów pojawia się problem czytania ze zrozumieniem i samodzielnego szukania informacji. Obecnie świat nie wymaga od nas, dorosłych, wiedzy na każdy temat, ale przede wszystkim umiejętności poszukiwania tej wiedzy i wykorzystywania jej w praktyce. Ale bardzo często podstawa programowa w zbyt małym stopniu kładzie na to nacisk” – podkreśla.
„W tej chwili na pierwszy plan wysuwa się naukę kompetencji cyfrowych – jako nauczyciele uczymy takich rzeczy w miarę możliwości sprzętowych” – zaznacza.
„Mamy możliwości takiego dostosowania metod, by dziecko przy zdobywaniu wiadomości zapisanych w programie musiało wykazać się większą aktywnością i samodzielnością. To nie jest tak, że temat ten istnieje obok podstawy, ponieważ ona go zawiera. Można zrobić tak, by dziecko zajrzało do jednego podręcznika, ale można też pracować tak, by skorzystało z większej ilości źródeł. Na to jednak trzeba mieć czas i to właśnie tu pojawia się główny problem” – dodaje.
Marzena Śmiecińska jest nauczycielką z ponad 30-letnim stażem. Z jej doświadczenia w nauczaniu wczesnoszkolnym wynika, że podstawa programowa nie uwzględnia czasu, jaki nauczyciel spędza z uczniem, który nie nadąża za materiałem. A takich uczniów jest coraz więcej w polskich szkołach, co potwierdzają pozostałe rozmówczynie Holistic News.
„Bez przerwy czuję oddech na plecach, że czas ucieka, a ja mam jeszcze tyle rzeczy do zrobienia. Trzeba również pamiętać o tym, jak pracują dzieci. Zdarza się, że są tak słabe, że pewnych rzeczy nie mogę nauczyć ich w ciągu dwóch godzin i potrzeba na to więcej czasu” – tłumaczy nauczycielka w rozmowie z naszymi dziennikarzami.
Śmiecińska zwraca uwagę, że coraz więcej jest także uczniów z różnymi dysfunkcjami w zakresie nauki i zachowania. Jej zdaniem, klasy powinny liczyć nie więcej niż 20 uczniów, tak aby można było każdemu z nich poświęcić w czasie zajęć tyle czasu, ile realnie potrzebuje. Potrzebne są także pieniądze na doposażenie szkół w nowoczesne środki dydaktyczne, zwłaszcza interaktywne.