Jak pandemia wyzwala w nas pokłady życzliwości

„Zrobię zakupy”. „Wyprowadzę psa”. „Pomogę w lekcjach matematyki przez Skype”. „Porozmawiam z kimś, kto źle się czuje z powodu izolacji, jestem psychologiem”. Skąd w Polsce taka fala solidarności i wzajemnej pomocy? „Myślę, że główną motywacją jest potrzeba zrobienia czegoś” – mówi Olga Pajewska.

Zrobię zakupy. Wyprowadzę psa. Pomogę w lekcjach matematyki przez Skype. Porozmawiam z kimś, kto źle się czuje z powodu izolacji, jestem psychologiem. Takich ogłoszeń na facebookowej grupie Widzialna Ręka i w każdym z jej lokalnych oddziałów pojawia się codziennie po kilka, kilkanaście, nawet kilkadziesiąt.

Są też inne. „Pilnie potrzebujemy komputera dla syna w piątej klasie szkoły podstawowej”. „Czy ktoś miałby możliwość zrobić zakupy starszemu małżeństwu z Prądnika Czerwonego?”. „Z powodu pandemii straciłem pracę, mam doświadczenie w pracach remontowych, wezmę każdą fuchę”.

Stan epidemii postawił wielu z nas w trudnej sytuacji – części brakuje towarzystwa najbliższych osób, część zmaga się z trudnościami w zaspokojeniu podstawowych potrzeb życiowych. Część po prostu chce coś zrobić. Tak powstała grupa Widzialna Ręka – najpierw w Warszawie, potem w kolejnych miastach polski, a nawet za granicą. Dzisiaj jest już ich ponad sto. Dzięki niej mieszkańcy Krakowa, Trójmiasta, Torunia, Piotrkowa Trybunalskiego, Wodzisławia Śląskiego, Paryża czy Edynburga mogą pomóc bliższym i dalszym sąsiadom albo o taką pomoc poprosić.

Społecznicy w akcji

„Widać, że taka grupa była ludziom bardzo potrzebna, bo w pomoc zaangażowało się mnóstwo osób – tylko nasza grupa liczy ich 10 tysięcy. Jest nawet więcej tych, którzy chcą pomagać niż proszących o pomoc – momentami wręcz prześcigają się, kto ma pomóc danej osobie” – mówi Maciej Wojtczak, jeden z ośmiu administratorów koordynujących krakowską grupę Widzialna Ręka. Sam jest radnym dzielnicy Podgórze i społecznikiem, do zarządzania pracą grupy zaprosiła go Alicja Szczepańska zasiadająca w Radzie Miasta Krakowa. „Wszyscy w zasadzie zawsze działaliśmy w sferze społecznej, więc naturalne dla nas było włączenie się w pomoc w tej sytuacji” – dodaje Wojtczak.

Sygnał – Pogotowie Gastronomiczne to inicjatywa wolontariuszy, którzy dostarczają posiłki pracownikom medycznym. Wolontariusze stworzyli profesjonalną kuchnię w użyczonym im barze wietnamskim, dowożą jedzenie przekazane za darmo przez różne bary i restauracje. Warszawa, 27 marca 2020 r. (MAREK M. BEREZOWSKI / REPORTER)

W Trójmieście grupę założyła Olga Pajewska. Dwa lata temu skończyła studia, na co dzień jest kierowniczką Placówki Wsparcia Dziennego SPOT Jasnej Gwiazdy w Gdyni. Gdy natrafiła na informację, by zakładać lokalne grupy Widzialnej Ręki, nie zastanawiała się dwa razy. „Dzisiaj pewnie nie zrobiłabym tego tak pochopnie, bo koordynacja wszystkich inicjatyw związanych z grupą zajmuje mi mnóstwo czasu, ale w ogóle tego nie żałuję” – mówi założycielka trójmiejskiej społeczności.

Ciągle jest w biegu. Kiedy do niej dzwonię, prosi o telefon później, bo właśnie robi zakupy dla seniorów. Przy grupie Widzialna Ręka Trójmiasto działają jeszcze dwie inicjatywy: Posiłek dla Bohaterów, w ramach której lokalne restauracje zapewniają pracownikom szpitali dania ze swojego menu, i Dobronosze, dzięki którym seniorzy nie muszą wychodzić z domu, żeby zrobić codzienne zakupy.

Ci, którzy zanoszą dobro

Chociaż wydaje się, że izolacja doskwierać musi przede wszystkim młodym, aktywnym osobom, to seniorzy są grupą, którą zaskakująco trudno zatrzymać w domach. „Często słyszymy: tyle przeżyłem, to nic mi nie będzie, a nawet jeśli – trudno. Wydaje mi się, że w sytuacji jaką mamy, młodzi ludzie podeszli do zagrożenia bardziej odpowiedzialnie” – mówi Olga Pajewska.

Warto oczywiście dodać, że młodym ludziom łatwiej przerzucić się na zdalny tryb – nie tylko pracy, ale po prostu życia. Zdalne zakupy, zdalne załatwianie spraw urzędowych, zdalne spotkania ze znajomymi, serial na Netfliksie zamiast wyjścia do kina – dla młodszych osób to żadna nowość, dla starszych często coś, o czym nigdy wcześniej nie słyszeli.

„Dlatego uruchomiliśmy akcję Dobronosze z infolinią dla seniorów, którzy potrzebują pomocy w zrobieniu zakupów. Mogą złożyć zamówienie przez telefon, a wolontariusze kupują potrzebne produkty i dowożą pod wskazany adres” – opowiada Pajewska.

„Jak dotąd zrealizowaliśmy około 20 zamówień. Bardzo wielu seniorów dzwoni z pytaniem, jak będzie wyglądał cały proces, boją się, że będą mieli kontakt z drugą osobą. Tłumaczymy wtedy, że wszystko przebiega bezkontaktowo, że nie płaci się gotówką, tylko przelewem, po otrzymaniu zakupów, a nasi wolontariusze wyposażeni są w maseczki i rękawiczki” – wyjaśnia koordynatorka akcji.

Czy zdarzyło się, że ktoś nadużył waszego zaufania i nie uiścił zapłaty za produkty, które dostał? „Myśleliśmy, że to będzie ryzyko, które trzeba uwzględnić – że część z tych pieniędzy do nas nie wróci. Ale seniorzy są bardzo honorowi i jak dotąd otrzymaliśmy wszystkie zapłaty” – mówi Pajewska.

Zdarzają się oczywiście przypadki – choć pojedyncze – nadużycia czyjejś dobrej woli. „Słyszałem o sytuacji w Krakowie, gdzie młode dziewczyny zaoferowały zrobienie zakupów starszemu panu, wzięły od niego zaliczkę i… słuch po nich zaginął. Dlatego uczulamy seniorów, żeby rozliczali się dopiero po otrzymaniu zakupów” – podkreśla Maciej Wojtczak.

Wachlarz potrzeb

Pomocy potrzebują też najmłodsi, zwłaszcza odkąd w życie weszło rozporządzenie Ministerstwa Edukacji Narodowej o obowiązku prowadzenia lekcji zdalnie. W trudnej sytuacji znalazły się przede wszystkim domy dziecka, gdzie sprzętu komputerowego bardzo brakuje – organizowane są zbiórki laptopów i drukarek, niektórzy bezpośrednio zwracają się o pomoc.

Zdarza się też, że sprzętu co prawda nie brakuje, ale rodzice nie radzą sobie ze wsparciem dzieci w przyswajaniu materiału, a nauczyciele nie mają możliwości, by go teraz udzielić. „Wielu deklaruje chęć zdalnej pomocy w lekcjach, obcokrajowcy oferują konwersacje w swoim języku. Poszukiwano również osób, które mogłyby pomóc w nauce uczniom pochodzenia wietnamskiego. Ich rodzice bardzo często nie znają polskiego i nie są w stanie zapewnić im wsparcia przy odrabianiu zadań” – opowiada Maciej Wojtczak.

Straż Miejska rozwozi posiłki seniorom, Łódź, 18 marca 2020 r. (ANDRZEJ ZBRANIECKI / EAST NEWS)

Potrzeb jest wiele i są bardzo różne: od najczęściej pojawiających się postów o zakupach i opiece nad zwierzętami przez naukę, tutoriale, porady prawne i psychologiczne aż po zwykłą rozmowę dla osób, które czują się samotne. „Ludzie właściwie organizują się sami, my jako administratorzy grupy tylko dajemy im miejsce, gdzie mogą się »spotkać« i skomunikować. Na początku mieliśmy mnóstwo ogłoszeń od osób, które oferowały pomoc, nie wiedziały, co zrobić z wolnym czasem” – podkreśla radny.

„Zaczęliśmy więc prowadzić akcję szukania osób, którym to wsparcie byłoby potrzebne, a które w wyniku wykluczenia cyfrowego nie funkcjonują w mediach społecznościowych i nie miałyby szansy trafić do osób oferujących pomoc. Dzięki kontaktom w radzie miasta udało się nawiązać współpracę z Wydziałem Polityki Społecznej i Zdrowia oraz MOPS-em. Teraz właściwie wszystko toczy się już samo” – dodaje.

Żeby coś robić

„Dziękuję inicjatorom Widzialnej Ręki Kraków! Obserwowanie tego co tu się wyprawia przywraca wiarę w ludzi i daje nadzieję na normalność. Wzruszam się każdego dnia i czekam na swój moment, aby podzielić się dobrem!” – pisze pani Magdalena na forum grupy. Inni dziękują publicznie za pomoc, którą otrzymali: „Bardzo dziękuję p. Monice, która zrobiła mi duże zakupy, bo miałam w domu duże braki” – postuje seniorka z Trójmiasta, która dzięki pomocy znalezionej na grupie mogła zostać w domu.

Skąd w Polsce taka fala solidarności i wzajemnej pomocy? „Myślę, że główną motywacją jest potrzeba zrobienia czegoś” – mówi Olga Pajewska. „Robiliśmy ankietę na temat motywacji wolontariuszy i wszyscy odpowiadali to samo: że mają teraz za dużo czasu. Siedzenie w domu wielu z nas w pewnym momencie zaczyna nudzić, męczyć i wreszcie powodować frustrację. A skoro ktoś potrzebuje pomocy, to jest to pretekst do wyrwania się z tej bezczynności” – zaznacza.

„Wiele osób dziękuje nam, że dzięki Widzialnej Ręce mogą się w tym trudnym czasie jakoś realizować. W ludziach jest jednak ogromna chęć, żeby się gromadzić – przynajmniej wirtualnie” – dodaje Wojtczak.

Opublikowano przez

Dominika Kardaś


Specjalistka od literatury i kultury. Najchętniej pisze o sprawach bliskich człowiekowi. Jak każdy typowy milenials zaliczyła epizod w korpo. Ulubiony sport: chodzenie.

Chcesz być na bieżąco?

Zapisz się na naszą listę mailingową. Będziemy wysyłać Ci powiadomienia o nowych treściach w naszym serwisie i podcastach.
W każdej chwili możesz zrezygnować!

Nie udało się zapisać Twojej subskrypcji. Proszę spróbuj ponownie.
Twoja subskrypcja powiodła się.