Jak sztuczna inteligencja zmieni pracę w XXI w.

Ekspansja sztucznej inteligencji coraz częściej ponawia kwestię zastąpienia pracy ludzi przez maszyny. Będą one wykonywać nie tylko operacje techniczne, ale także koordynować pracę innych maszyn (tzw. internet rzeczy). Jest kilka scenariuszy możliwego rozwoju sytuacji

Ekspansja sztucznej inteligencji coraz częściej ponawia kwestię zastąpienia pracy ludzi przez maszyny. Będą one wykonywać nie tylko operacje techniczne, znane od czasów rewolucji przemysłowej, ale także koordynować pracę innych maszyn (tzw. internet rzeczy). W związku już teraz z tym pojawiają się obawy

Dla niektórych taka wizja oznacza spełnienie marzenia o wyzwoleniu się od pracy, podczas gdy inni widzą w tym ryzyko pozbawienia człowieka możliwości spełniania się poprzez pracę oraz ryzyko odcięcia od związanych z nią przywilejów socjalnych. Osoby wieszczące drugi scenariusz twierdzą, że sztuczna inteligencja doprowadzi do zmniejszenia liczby miejsc pracy, co będzie skutkować wzrostem bezrobocia, nawet jeśli w niektórych obszarach wzrośnie zapotrzebowanie na wykwalifikowanych specjalistów.

Oczywiście, wpływ sztucznej inteligencji i automatyzacji na rynek pracy jak na razie jest wysoce spekulatywny, ale nie powinniśmy bagatelizować możliwych konsekwencji, jakie szersze stosowanie nowych technologii może mieć dla poziomu zatrudnienia.

Wielu ekspertów, obawiając się najgorszego, głosi potrzebę wprowadzenia bezwarunkowego dochodu podstawowego, który miałby odsunąć widmo zubożenia społeczeństw. Ale zanim ekonomiści i politycy zaczną kalkulować koszty wprowadzenia takiego rozwiązania, musimy rozpatrzyć same założenia „przyszłości bez pracy”.

Ciągła zmiana na rynku pracy

Nasza obecna wąska definicja pracy sięga końca XIX w., gdy rozwój wielkiego przemysłu doprowadził do oddzielenia miejsca pracy od gospodarstwa domowego. Praca w regionach przemysłowych została sprowadzona do pracy zarobkowej poza domem, podczas gdy praca w miejscu zamieszkania, produkcja rolna i wymiana sąsiedzka zostały niejako wyłączone z obliczania wartości. Te rodzaje działalności nie zniknęły całkowicie z ekonomii globalnej, ale nie były liczone już jako część świata pracy i zatrudnienia. Brak pensji oznaczał brak danych statystycznych.

Naukowcy zajmujący się badaniami społecznymi orzekli, że niepłatna praca w domu, taka jak rolnictwo, to aktywność o charakterze pobocznym, która wkrótce zostanie zastąpiona przez nowoczesne technologie i pełne utowarowienie. Wizja, która stała się inspiracją dla wielu ruchów socjalistycznych, jednak się nie spełniła, a system wynagrodzeń stał się bardziej powszechny. Ale płace często były niewystarczające do wykarmienia rodziny, tak więc konieczne były dodatkowe jej formy. Zagadnienie pracy nieodpłatnej w krajach rozwiniętych powróciło w latach 80. XX w.

Koniec cyklu powojennej odbudowy na przełomie lat 60. i 70. XX w. oznaczał przejście do nowego międzynarodowego podziału pracy. Racjonalizacja, nastawienie na kwestie finansowe i outsourcing do państw przechodzących industrializację znajdujących się na peryferiach wywróciły koncepcję dożywotniego zatrudnienia i przywilejów socjalnych, które dotąd charakteryzowały rozwinięte rynki pracy.  

Początek nowych dziedzin gospodarki

Gdy digitalizacja i globalizacja łańcucha dostaw towarów nabrały tempa, pracodawcy zaczęli proponować bardziej elastyczne formy zatrudnienia. Coraz większa liczba osób musiała pracować w kilku miejscach, korzystać ze wsparcia państwa i pracować dłużej, by zrekompensować okresy bezrobocia oraz związaną z tym utratę dostępu do przywilejów socjalnych. W rezultacie zdarza się, że biedniejsi ludzie muszą imać się kilku zajęć naraz.

Zjawisko niepłatnych działań nie ogranicza się tylko do biednych. Osoby lepiej sytuowane, które chcą sprostać wymaganiom „ery AI”, inwestują swoje środki w rozwój osobisty, szkolenia, wygląd. Nawet jeśli polegają na pracy innych osób, np. przy gotowaniu czy sprzątaniu, potrzebują zawodowej pomocy psychologa czy szkoleniowca.

Tylko niewielka część nieodpłatnej pracy może zostać przejęta przez sztuczną inteligencję. Niezależnie od tego, jakie zadania przypadną jej w udziale, wytworzony zostanie nowy popyt, który będzie trzeba zaspokoić. Jak na razie nie wiadomo, które przyszłe aktywności będą kluczowe, gdy maszyny i algorytmy zastąpią już komunikację miedzy ludźmi. Ta próżnia da początek nowemu sektorowi gospodarki, z nowymi formami skomercjalizowanych aktywności.

Już teraz prawie nikt nie może sobie pozwolić na odmówienie wykonywania pracy w ramach stażu, czego coraz częściej wymaga się w komunikacji, handlu czy bankowości. Za sprawą platform z danymi klienci stają się nieopłacanymi pracownikami przedsiębiorstw handlowych i pomagają napędzać rozwój kapitalizmu.

Widmo „świata dwutorowego”

Niezależnie od tego, czy na pracę patrzymy z perspektywy konieczności czy chęci spełnienia się, zjawisko to nie zniknie po szerszym wprowadzeniu sztucznej inteligencji. Bardzo prawdopodobne jest, że zmniejszaniu liczby etatów będzie towarzyszyć rozwój zjawiska pracy wykonywanej na własne potrzeby, by utrzymać się przy życiu.

Wizja takiego scenariusza może nas uspokoić tylko wtedy, gdy uda się nam znaleźć sposoby dystrybucji płatnych i nieodpłatnych prac wśród obywateli. W przeciwnym wypadku skończymy w „świecie dwutorowym”. Zamożniejsi ludzie będą wykonywać dobrze opłacane, lecz stresujące prace, podczas gdy bezrobotni będą zmuszeni zwrócić się ku strategiom obliczonym na zdobycie środków na przeżycie lub na łagodzenie ubóstwa.

© Project Syndicate, 2020. www.project-syndicate.org

Opublikowano przez

Andrea Komlosy


Profesor Wydziału Historii Ekonomicznej i Społecznej Uniwersytetu Wiedeńskiego, autor książki „Work: Thee Last 1000 Years”

Chcesz być na bieżąco?

Zapisz się na naszą listę mailingową. Będziemy wysyłać Ci powiadomienia o nowych treściach w naszym serwisie i podcastach.
W każdej chwili możesz zrezygnować!

Nie udało się zapisać Twojej subskrypcji. Proszę spróbuj ponownie.
Twoja subskrypcja powiodła się.