Nauka
Pierwsi na świecie. Noblowska terapia już w Polsce
17 października 2025
Czy naprawdę muszę być wszędzie i wszystko wiedzieć? Ile ważnych chwil i doświadczeń omija mnie, ponieważ wpatruję się w ekran smartfona zamiast w twarz bliskiej mi osoby? Czy pogoń za newsami przynosi mi radość, czy bardziej zmęczenie? Na bazie takich dylematów pojawiła się nowa oferta korzystania z życia. Być może okaże się ona zbawienna i życiodajna dla wielu ludzi uwięzionych w imperatywie „bycia na czasie”.
Coraz lepsze przystosowywanie się do funkcjonowania w świecie online to jedna z zasług, które przyniosła nam pandemia. Po jej zakończeniu okazało się, że potrafimy wiele obszarów naszego życia równie dobrze realizować w świecie wirtualnym, co w świecie realnym. Codzienną praktyką zaczęły być e-wykłady, e-zakupy, e-konsultacje lekarskie, a nawet e-treningi.
Życie stało się wygodniejsze, usprawnione czasowo, bardziej produktywne i wydajne. Ale jak to zazwyczaj bywa: każdy medal ma dwie strony. Nagle, w wielu branżach, granice między czasem zawodowym a czasem prywatnym zaczęły się zacierać. Fakt, że staliśmy się bardziej dyspozycyjni i wydajni był i jest szczególnie wartościowy dla przełożonych. Jednak dla pracowników – niekoniecznie.
Podtrzymywanie kontaktów, nawiązywanie nowych znajomości, wykonywanie kolejnych obowiązków, zadań i zwykłych codziennych czynności w przestrzeni online dzisiaj, kilka lat po pandemii, jest już normą i „oczywistą oczywistością”.
Dostosowaliśmy się tak dobrze, że nawet nie wiemy kiedy sytuacja zaczęła się nam wymykać spod kontroli. Jesteśmy obecnie w momencie, w którym większość naszych codziennych aktywności możemy realizować online. Rezultatem bycia non-stop dostępnym i gotowym do sprawdzania poczty oraz komunikatorów, a następnie: odpisywania i reagowania, stało się w efekcie źródłem napięcia i wewnętrznego niepokoju (FOMO – dojmujący lęk, że coś nas ominie w sieci).
A to, co przytłacza zaczyna z czasem irytować, złościć i frustrować. Dlatego mamy dzisiaj na porządku dziennym dwa bardzo konkretne rodzaje zmęczenia. To zmęczenie siecią (networking fatigue) oraz zmęczenie mediami społecznościowymi (social media fatigue).
W ten sposób, na gruncie FOMO, pojawiło się nowe zjawisko, a właściwie: nowa postawa społeczna, która odzwierciedla sytuację egzystencjalną wielu współczesnych ludzi, ukryta pod skrótem: JOMO. Co ciekawe, to określenie pierwszy raz pojawiło się w obiegu jeszcze przed pandemią. Było to w 2015 r. dzięki książce Christiny Crook pt. The Joy of Missing Out: Finding Balance in a Wired World.
Zyskało jednak na popularności i wyrazistości dzięki naszym doświadczeniom, które przyniosły lata 2020–2023. JOMO, dosłownie tłumacząc „radość z odpuszczania/bycia poza czasem,” okazało się antidotum na przebodźcowanie. Stało się odpowiedzią na nieustanne oczekiwania innych na ciągłe bycie dostępnym online.
Jak odzyskać spokój? Postawa JOMO w praktyce oznacza zastąpienie pogoni za wiadomościami i aktualizacją swojej wiedzy w internecie, świadomym wyborem spokoju. Stres towarzyszący wewnętrznemu przymusowi bycia na bieżąco oraz obawom, że nie nadążamy za innymi – zamieniliśmy na odpoczynek i czasowe „wyłączenia się”.
Przeformułowanie myślenia, które się dokonało, polega na czerpaniu satysfakcji z wylogowania się z mediów społecznościowych. Tym samym oznacza to świadomą rezygnację z nadmiaru bodźców.
Postawa „odpuszczania sobie bycia na bieżąco” ma pomagać w odzyskaniu wpływu na kształtowanie własnego życia wedle własnych potrzeb. Nie wedle dyktanda świata zewnętrznego. Efektem tego jest regeneracja wewnętrznej równowagi oraz uzyskanie balansu między życiem offline a online.
Założenie brzmi: koncentruję się na tym, co jest dla mnie ważne. A nie na tym, co inni ode mnie oczekują czy na tym, co jest ważne dla wszystkich. W miejsce mentalnej gonitwy pojawiła się potrzeba bycia w zgodzie ze sobą samym. Pojawiła się tez satysfakcja z możliwości bycia poza światem wirtualnym.
Przyglądając się bliżej postawie JOMO warto podać konkretne przykłady jej zastosowania w naszym codziennym funkcjonowaniu. To może pomóc w indywidualnym przetestowaniu. Będzie można sprawdzić czy rzeczywiście taka postawa pomaga dziś człowiekowi odpocząć od natłoku informacji i uwolnić się od oczekiwań i wymagań ze strony innych.
Psychologowie podkreślają także znaczenie JOMO w kształtowaniu relacji z ludźmi. W pierwszej kolejności: jakość ponad ilość.
Zamiast uczestniczyć w dziesiątkach zebrań, spotkań, konsultacji itp., warto wybrać te najbliższe i naprawdę konieczne. Co najważniejsze: te, do których mam świadomość i głębokie przekonanie, że CHCĘ w nich brać udział. Odpisywanie na każdą wiadomość na kilku komunikatorach nie musi dokonywać się tu, teraz, natychmiast. Są wiadomości, które mogą poczekać. Sprawa nie ucieknie, a ja zyskam czas na spokojne i przemyślane udzielenie odpowiedzi.
Kluczem do ujęcia istoty JOMO jest świadomy wybór, co oznacza w tym przypadku rezygnację bez poczucia straty. Radość i spokój wewnętrzny, że konkretna selekcja służy mojemu dobru, jest kluczowy. Wybieram dla siebie: żeby lepiej się czuć, lepiej funkcjonować i być zdrowszym.
Jeśli przyjmujemy taki styl życia, to musimy także mieć świadomość, że w każdej postawie może być ukryta jakaś pułapka. Wizję „radości z odpuszczania” można bowiem pomylić z postawą unikową czy nawet lękową. Właśnie dlatego tak ważne jest świadome rezygnowanie i selekcjonowanie informacji i bodźców.
Czasem pod hasłem „wybieram spokój” może kryć się ucieczka przed konkretnym wyzwaniem czy próbą. Może być to lęk przed porażką czy oceną innych ludzi. Zbyt częste i zbyt długie stosowanie JOMO może także przerodzić się w nawyk. Może stać się wygodnym przyzwyczajeniem prowadzącym do notorycznej rezygnacji z wszystkiego, co wymaga ode mnie jakiegokolwiek wysiłku.
Na dłuższą metę skutkiem tego może być stopniowa izolacja od ludzi, kontaktów z nimi oraz budowania relacji. A na końcu: samotność. Dlatego tak ważne jest czujne obserwowanie siebie: swojej motywacji i wewnętrznych mechanizmów. Warto zapytać siebie: „Odpuszczam, bo tego w tym momencie potrzebuję? Czy dlatego, że się boję albo że mi się nie chce?”
Dobrą wskazówką może być jasne i wyraźne poukładanie sobie swoich priorytetów w duchu pytania. „Robię coś dla siebie – dla mojego rozwoju i mojego zdrowia, czy po to, aby zadowolić innych?” Kluczowa jednak może okazać się świadomość równowagi w codziennym funkcjonowaniu między byciem offline a byciem online. JOMO nie oznacza całkowitego odcięcia się od świata. Oznacza ograniczenie bodźców, które mi nie służą.
W świecie zdominowanym przez dziki pęd za nowością, w którym priorytetem stało się „bycie na bieżąco”, warto czasem zatrzymać się i zastanowić. Czy taki styl życia rzeczywiście mi służy i czy to jest ten scenariusz na życie, który daje mi poczucie spełnienia i satysfakcji.
Przeczytaj również: Biały rycerz nie istnieje. Ta postawa rujnuje związki
Do 31 października możesz skorzystać z darmowej dostawy paczkomatem.
Wpisz kod HNEWS0 finalizując zakupy w Księgarni Holistic News