Prawda i Dobro
Powrót z emigracji. Zazdrość, niechęć i trudne początki
20 listopada 2024
Spór między kanadyjskim rządem a dużymi korporacjami, związany jest z przyjęciem ustawy C-18 „Online News Act”. Meta (właściciel m.in. Facebooka i Instagrama) twierdzi, że media społecznościowe przestaną wyświetlać posty z bieżącymi wiadomościami. Groźby nie wpłyną jednak na stanowisko władz.
Ustawa C-18 nakłada na usługi internetowe, takie jak Facebook, Instagram i Google, obowiązek płacenia mniejszym mediom informacyjnym za udostępnianie ich treści. W odpowiedzi na przyjęcie nowych regulacji Meta zagroziła, że zacznie blokować wiadomości.
„Treści z serwisów informacyjnych nie będą wyświetlane mieszkańcom Kanady”
– czytamy w oświadczeniu Mety.
Ministerstwo Dziedzictwa Kanady (Department of Canadian Heritage) pracuje obecnie nad rozporządzeniami, które dadzą mniejszym firmom praktyczne narzędzia do walki o pieniądze od wielkich korporacji medialnych. Przepisy mają zostać przyjęte w ciągu sześciu miesięcy.
„Wolna i niezależna prasa ma fundamentalne znaczenie dla naszej demokracji. Nowa ustawa wyrównuje szanse i daje nam kontrolę nad gigantami technologicznymi. Teraz nawet najmniejsze media informacyjne będą mogły otrzymać uczciwe wynagrodzenie za swoją pracę”
– zadeklarował kanadyjski minister dziedzictwa Pablo Rodriguez.
„Jeśli rząd nie będzie bronił Kanadyjczyków przed gigantami medialnymi, to kto to zrobi?”
– pytał Rodriguez.
Meta już wcześniej ostrzegała, że po przyjęciu ustawy C-18 Kanadyjczycy z kontami na Facebooku i Instagramie stracą dostęp do postów z bieżącymi informacjami. Firma prowadzi testy, które mają pokazać wpływ nowego prawa na dystrybucję treści.
„Zmiany dotyczące treści informacyjnych nie wpłyną w żaden sposób na inne produkty i usługi Meta w Kanadzie”
– przekazała firma.
Premier Justin Trudeau powiedział, że wielkie korporacje nie wpłyną na decyzje jego rządu.
„Internetowi giganci wolą odciąć Kanadyjczykom dostęp do wiadomości, niż sprawiedliwie podzielić się zyskami. To jest prawdziwy problem. Teraz chcą nas zastraszyć, aby postawić na swoim. To nie zadziała”
– mówił Trudeau.
Google również rozważa blokowanie wiadomości. W oświadczeniu firma stwierdza, że stara się „uniknąć zmian, których nikt nie chce”.
„Proponowaliśmy pragmatyczne rozwiązania, które poprawią ustawę i pozwolą na zwiększenie naszych i tak już znaczących inwestycji w kanadyjski ekosystem informacyjny. Jak dotąd nasze postulaty pozostały bez odpowiedzi. Ustawa C-18 wkrótce zacznie obowiązywać, ale pozostaje niewykonalna”
– czytamy w oświadczeniu Google’a.
Zobacz też:
Ustawa C-18 ma zmusić korporacje jak Meta i Google, do „uczciwego” wynagradzania twórców wiadomości za udostępnianie ich treści. Kwoty mają być ustalane na drodze negocjacji. Jeśli cyfrowi giganci nie będą chcieli rozmawiać z mniejszymi wydawcami, specjalna komisja arbitrażowa będzie mogła narzucić im wysokość opłat.
Niektórzy nadawcy twierdzą, że wymaganie płatności za publikowanie linków jest nieuczciwe. Jednak kanadyjski rząd stoi na stanowisku, że nowe prawo pomoże branży, która boryka się z problemami. Od czasu pojawienia się internetu „tradycyjne” media na całym świecie odnotowują spadek przychodów. Zamykane są gazety i czasopisma, a odbiorcy czerpią coraz więcej informacji z sieci.
Z rządowych danych wynika, że od 2008 roku w Kanadzie zlikwidowano ponad 470 przedsiębiorstw medialnych. Pracę straciła jedna trzecia osób zatrudnionych w branży.
Pieniądze, które wydawcy wiadomości będą otrzymywać od cyfrowych gigantów, mają być w dużej mierze przeznaczone na finansowanie nowych treści. Zdaniem kanadyjskiego rządu ma to wspomóc „zrównoważony rozwój ekosystemu informacyjnego”.
Polecamy: Antisocial social media. Co robią z nami algorytmy?
Problem jest wieloaspektowy i dyskutowany na całym świecie. Wyszukiwarki i serwisy społecznościowe nie weryfikują informacji, które po prostu przekazują w formie linków. Może to prowadzić do wzrostu liczby nieprawdziwych treści i licznych manipulacji.
Mniejsze media mają też trudności w dotarciu do odbiorców, ze względu na przewagę i monopol gigantów technologicznych, którzy często wymagają opłat za promowanie udostępnianych wiadomości. Nowe prawo ma odwrócić sytuację.
Ustawa C-18 jest wzorowana na rozwiązaniach z Australii. Był to pierwszy kraj, który zobowiązał wielkie korporacje medialne do płacenia za udostępnianie treści.
Według australijskich władz, od czasu uchwalenia przepisów w zeszłym roku, do mniejszych firm medialnych trafiło 190 milionów dolarów.
Giganci technologiczni stanowczo sprzeciwiali się regulacjom, jednak ostatecznie ustąpili. Google groził, że mieszkańcy Australii utracą dostęp do wyszukiwarki. W końcu firma podpisała umowy z wieloma mniejszymi serwisami informacyjnymi.
Jeszcze ostrzej zareagował Facebook, który zablokował Australijczykom możliwość publikacji postów. Ostatecznie portal zawarł porozumienie z rządem i zakaz został zniesiony.
„Facebook grozi nam w ten sam sposób. Konic końców opuścili Australię na tydzień, a potem wrócili. Nie wiemy, co zrobią w Kanadzie. Ale rząd nie może zmieniać swoich decyzji ze względu na groźby korporacji”
– stwierdził Rodriguez.
Zobacz więcej:
Więcej interesujących treści znajdziesz na holistic.news.
Źródło: CBC