Humanizm
Duże dzieci dużo wydają. Biznes zarabia na nostalgii dorosłych
17 grudnia 2024
Dzierżyły nieraz ogromną władzę, chociaż rządziły zakulisowo, korzystając ze swojej mądrości, przebiegłości i inteligencji. Dla Heleny upadła Troja, dzięki Maryi dokonało się biblijne dzieło zbawienia. To kobieta była najpotężniejszą monarchinią XXI wieku, a jedna z nich według legend została nawet papieżem. Mimo to, przez wieki ich głos był niesłyszalny, chociaż nie były nieme. Po wielokroć udowadniały swoją wartość, rozpychając się łokciami i walcząc o należne im prawa w patriarchalnym świecie.
Nowoczesna Szwajcaria, uważana przez wielu za wzór demokracji prawa wyborcze dla kobiet wprowadziła dopiero w 1971 roku (ostatni kanton niemal dwadzieścia lat później!). W historii niemal w całości pisanej przez mężczyzn silne kobiety stanowią raczej ciekawe urozmaicenie niż równorzędne bohaterki najważniejszych wydarzeń. Dopiero w XXI wieku mamy szanse na prawdziwe równouprawnienie. Ale czym ono właściwie jest?
Obraz karmiącej matki jest jednym z najbardziej wzruszających i przepełnionych miłością scen. Niemowlę, które ufa matce bezgranicznie, przylega całym sobą i znajduje tam zaspokojenie najważniejszych potrzeb: pokarmu i bliskości. Ta sama kobieta znajduje za moment czas, aby uprzątnąć dom, ugotować obiad dla pozostałych członków rodziny, zrobić pranie i radośnie powitać męża bawiąc go rozmową, ale gdy on jest nie w humorze, subtelnie się wycofać dbając o to, aby dzieci nie były zbyt głośno, gdyż tata musi odpocząć.
Wzorowa matka, żona i kochanka. Przerysowany i surrealistyczny opis, jednak stanowi on kulturowy wzorzec, który funkcjonował niemal powszechnie jeszcze nie tak dawno temu i obowiązuje do dzisiaj wśród tych mężczyzn, który siedząc przy stole z innymi „władcami świata”, przechyla kolejny już kieliszek wódki głośno sapiąc: „a po co im to równouprawnienie”?
Mówi się, że w społeczeństwach wysokorozwiniętych w XXI wieku nikt od kobiet nie wymaga żonglowania swoim czasem tak, aby zaspokoić potrzeby każdego domownika na czele z mężem. Jednak uprzedmiotowienie kobiet ma się całkiem dobrze, tyle tylko, że manifestuje się w innych wymiarach. Współczesne badania wskazują, że większość ludzi odruchowo przypisuje sprawczość mężczyznom, a wspólnotowość kobietom.
To on ma mieć większe kwalifikacje, więcej pieniędzy i może sobie pozwolić na władcze zachowania. Ona powinna być delikatna, subtelna, dobra i skora do poświęceń. Nawet pierwsze określenia tego co „męskie” kojarzą się z rywalizacją i zdobywaniem, a tego co „kobiece” z pięknem i uległością. A skoro to mężczyźni napisali historię, również i oni w dużej mierze ukształtowali społeczny ład, który kobiety z wielkim trudem próbują skruszyć. Patriarchat to manifestacja wielkiego męskiego lęku.
Czym on właściwie jest? Teoria psychoanalizy zakłada, że jednym z najważniejszych czynników wpływających na rozwój ludzkiej psychiki jest wczesnodziecięca relacja z obiektem. Ten pierwotny „obiekt” to pierś matki. Jest ona zarówno pożądana jak i zaspokaja potrzeby, ale jednocześnie frustruje, gdy potrzeby te nie są zaspokajane natychmiast. Gdy dziecko odkryje, że pierś i matka to jedno, pojawia się rozwojowy i naturalny, opisany przez Freuda kompleks Edypa.
Polecamy:
Chłopiec nieświadomie dąży do tego, by posiąść matkę, boi się jednak odwetu ze strony ojca i kastracji, która byłaby konsekwencją realizacji swoich fantazji. Prawidłowy rozwój powoduje rozwiązanie kompleksu Edypa, którego konsekwencją jest oddzielenie od matki i identyfikacja z ojcem, a więc przyjęcie męskiej tożsamości.
Wybór partnerki, oprócz nieświadomego kierowania się cechami biologicznymi takimi jak odpowiednie proporcje ciała będące oznaką dobrego zdrowia i płodności to konsekwencja obrazu matki, jaki chłopiec utrwalił sobie we wczesnym dzieciństwie. Nieraz mówi się, że nasi partnerzy przypominają naszych rodziców płci przeciwnej i można w tym znaleźć psychologiczne uzasadnienie.
Mając więc zapisany głęboko w nieświadomości obraz kojącego i ciepłego obiektu, wszelkie odstępstwo od tego wyidealizowanego wzorca wywołuje lęk, który często aktywuje prymitywne obrony na czele z agresją. Jakikolwiek przejaw sprawczości u kobiet, jak chociażby ambicja, skupienie się na karierze zawodowej czy pewność siebie stanowi zagrożenie, przed którym trzeba albo się bronić, albo od którego uciekać.
Polecamy: Największe mity psychologiczne, w które większość z nas wierzy
Przez wieki wszelkie przejawy kobiecej agresji takie jak żądza władzy tłumione były systemowo, poprzez odbieranie możliwości decydowania o sobie ograniczając prawa wyborcze, edukację czy możliwość pracy, i zniewalając w ten sposób poprzez wytworzenie ekonomicznej zależności od mężczyzny. Bardziej skrajną postać patriarchatu stanowią agresywne postawy, które współcześnie obserwować można, chociażby w Iranie, gdzie jedna z młodych kobiet straciła życie, odmawiając pełnego zakrycia włosów w transporcie publicznym.
Długie nogi, nierealistycznie wąska talia, różowe policzki, blond włosy, piękny uśmiech i białe zęby. Ideał kobiety, której chodzącym odzwierciedleniem była biegająca po plaży Pamela Anderson. Pragnęli jej mężczyźni, a kobiety chciały być takie jak ona.
Dziewczynki, którym kupowano produkt Mattela, od najmłodszych lat uczyły się, że taką trzeba być, żeby zasłużyć na miłość. W prologu filmu Grety Gerwig, przy akompaniamencie wzniosłej, nieco katastroficznej muzyki Ryszarda Straussa (nomen omen będącej muzyczną manifestacją pewnego filozoficznego nurtu), małe dziewczynki niszczą lalki-bobasy i z podziwem patrzą na ikoniczną Barbie. Symboliczny wymiar tej sceny jest oczywisty. Oto przyszłe kobiety przestają być matkami, a stają się seksbombami, które wzbudzają pożądanie mężczyzn tylko po to, żeby z nich zakpić.
Towarzyszący blond pięknościom Ken to tylko infantylny bobas, z duszą sześciolatka i ciałem Apolla. Przedstawionym w filmie światem rządzą kobiety, wprowadzając swoją utopię, w której tylko one zaspokajają potrzeby, mężczyzn ograniczając do roli chodzących rekwizytów. „W końcu ktoś tym bufonom pokazał ich miejsce!”, można by rzec, dając upust swojemu feministycznemu zacięciu gdyby nie to, że ani Barbie, ani Ken, nie są do końca szczęśliwi.
Barbie dopadła proza życia, będąca w filmowym świecie konsekwencją immersji dwóch światów: świata stworzonego i prawdziwego. W zmyślonym świecie przeżywa ona kryzys egzystencjalny, oddalając się od swojego pozornego tylko dobrostanu. Udając się do świata ludzi, odkrywa, że rzeczywistość jest brutalna, ale ma w sobie coś, czego w jej idylli brakowało.
Zobacz też:
Ken, towarzysząc swojej partnerce, doświadcza czegoś zupełnie odwrotnego. Będąc w różowym świecie traktowany przedmiotowo, znajduje w realności odzwierciedlenie swoich tęsknot i popędów. Jego żądzę przejmują nad nim kontrolę, a jego losy działając na zasadzie wahadła, zmieniają się diametralnie. Ken, jako ofiara wzgardzonych uczuć wyzbywa się poczucia bycia niepotrzebnym i realizuje się poprzez przejęcie władzy nad światem mattelowskiej rzeczywistości.
Wprowadza tam patriarchat, na wzór ładu zastanego w prawdziwym świecie. Władza nie daje mu jednak ukojenia, a jedynie pogłębia ranę, gdyż teraz nie tylko on jest ofiarą, a również i ta, którą kocha. Natura męskiej duszy pragnie zagłuszyć cierpienie żądzą krwi, zrealizowaną w bezsensownie rozpętanej bitwie.
Mamy więc dwa chodzące trupy: kobietę i mężczyznę, ofiary niezrozumianej i niespełnionej potrzeby: miłości.
Równouprawnienie jest pojęciem zawiłym jak zdanie: równo to nie po równo, nie po połowie, tylko każdemu tyle, ile może i powinien dostać. Bezwzględny warunek szczęśliwego świata to sprawiedliwość. Równouprawnienie będzie więc zapewnieniem takich samych możliwości samorealizacji zarówno dla kobiet, jak i mężczyzn. Gdyby w świecie społecznym można było wytworzyć newtonowską próżnię i zapewnić wszystkim sprawiedliwy dostęp do dóbr, najprawdopodobniej nie stworzylibyśmy utopii.
Człowiek nie jest bowiem doskonały, a jego duszą targa popędowość, będąca źródłem lęku i nieuporządkowanych pragnień. Jest jednak siła, która pomaga przeciwstawić się swojemu id. Podążając za szwajcarskim psychoanalitykiem, Carlem Jungiem: zaakceptowanie swojego męskiego i żeńskiego pierwiastka, swojej Animy i Animusa, może pozwolić mężczyźnie i kobiecie osiągnąć doskonałość wyrażoną w indywidualizacji, a więc staniu się w pełni sobą. Człowiek pełny i kompletny, nawet ze swoimi niedoskonałościami, jest bardziej skłonny do osiągnięcia doskonałej miłości bliźniego. Agape, może być więc prawdziwym równouprawnieniem.
Dowiedz się więcej:
Źródła
A. Cornwall, Women’s empowerment: What works?, „Journal of International Development”, 2016
S. Gibson, D. Bridges, E. Wulff, Is the Barbie movie a feminist triumph or flop? „Three gender studies academics have their say”, 2023
D. S. Wehr, Jung and feminism: Liberating archetypes, wyd. Routledge, 2015