Humanizm
Odporność na ból u kobiet i mężczyzn. Naukowcy odkryli różnice
05 listopada 2024
Nowa fala technologicznej rewolucji wymaga stworzenia innego modelu państwa. Cennej lekcji udzieliła nam już pierwsza rewolucja przemysłowa. Wiemy, że ci, którzy przystosują się najszybciej do zmian, zyskają pozycję, dzięki której będą kształtowali przyszłość
Słowa te odnoszą się zarówno do pierwszej rewolucji przemysłowej, jak i do obecnej. Tak czy inaczej, współczesna fala technologicznej rewolucji będzie wymagała stworzenia nowej teorii państwa.
W XIX w. połączenie społecznych, naukowych i ekonomicznych czynników stworzyło warunki do powstania współczesnego państwa narodowego. W ciągu kilku pokoleń życie zmieniło się diametralnie – liczba ludności zwiększała się w zawrotnym tempie, dochody szybowały w górę, wydłużała się też średnia długość życia.
W Wielkiej Brytanii reforma prawa wyborczego z 1832 r. oraz innowacje związane z mediami wciągnęły więcej osób w proces polityczny. Gazety takie jak „Guardian”, „Economist” w zdecydowany sposób zaczęły wpływać na kształt publicznej debaty. Ale reformy w tamtym czasie były raczej odpowiedzią na kryzysy niż wynikiem obiektywnej analizy sytuacji.
Rewolucja przemysłowa początkowo napotkała politykę ekstremalnego leseferyzmu, ponieważ był to najlepszy sposób dla arystokracji na zabezpieczenie jej przywilejów. Dopiero gdy pod kierunkiem myślicieli takich jak Leonard Hobhouse powstała Partia Liberalna, zbiorowe działania przyniosły więcej wolności zwykłym obywatelom. Te progresywne siły, uwzględniając także niektórych założycieli Partii Pracy, zapoczątkowały erę radykalnej polityki, która w końcu doprowadziła do zawarcia nowej umowy społecznej.
Podobnie jak teraz, ten wcześniejszy okres charakteryzował się politycznymi podziałami między starym a nowym, tradycją
a nowoczesnością oraz otwartymi czy zamkniętymi systemami. I, podobnie jak ma to miejsce dzisiaj, ruchy polityczne, które okazały się najbardziej efektywne, to te, które rozumiały naturę zachodzących zmian.
Technologia po raz kolejny przewróciła do gór nogami wieloletnie instytucje, omijając tradycyjnych regulatorów. Kolejną wielką siłą
w polityce staną się ci, którzy będą potrafili opanować dynamikę obecnej rewolucji i zaproponują nowy model państwa.
W sercu dzisiejszej rewolucji jest proces znany ogólnie jako globalizacja. Nigdy wcześniej nie można było tak łatwo wprawić w ruch ludzi, informacje, kapitał i dobra w skali globalnej. W czasie pierwszej rewolucji przemysłowej, zaczęto postrzegać nową klasę średnią jako odbiorców importowanych dóbr. A teraz niezliczona ilość towarów jest dostępna w światowej sieci zaledwie po jednym kliknięciu.
Obecnie społeczeństwa, które otworzyły swoje cyfrowe granice, mogą importować olbrzymią ilość informacji. Internet jest imaginarium sprzyjającym nieustannemu procesowi tworzenia nowych pomysłów i wzbogacania wiedzy. Natomiast ci, którzy wykorzystają go najbardziej efektywnie, będą w przyszłości kształtować gospodarkę.
Jednak, jak to zazwyczaj bywa, jest także pewna cena, którą trzeba zapłacić. Internet stał się bowiem platformą także dla ekstremistów i demagogów, którzy sieją niezgodę i chcą nas poróżnić. W zamkniętych społecznościach cyfrowa rewolucja stała się centralizującą siłą zapewniającą autorytarnym reżimom niezwykle skuteczne metody społecznej kontroli.
Stając w obliczu nagłych zmian napędzanych przez technologie, siły lewicowe i prawicowe wyrażają nieraz swoje niezadowolenie. Po prawej stronie dominującą odpowiedzią w tej sytuacji jest nacjonalizm, wykorzystujący poczucie bezpieczeństwa, które wielu ludzi czerpie z tożsamości grupowej, w szczególności w okresach niepewności i braku kontroli.
Z kolei lewica skupia się na pracownikach wykluczonych przez proces globalizacji. Ta reakcja także podąża za typowym schematem, proponując rozwiązania polegające na przekazaniu większej kontroli państwu, a nie na dążeniu do wprowadzania w życie pożądanych reform.
W tym kontekście stosunkowo niewielu polityków mówi o tym, jak technologia może być wykorzystana, by zmienić społeczeństwo na lepsze. Debaty nad tym, czy instytucje państwa są zbyt duże, czy może wręcz przeciwnie, nie są już na czasie. Pojawia się raczej pytanie, czy nowoczesne państwo jest wystarczająco skuteczne, jeśli chodzi o wspieranie innowacji, konkurencji i rozwoju gospodarczego na szeroką skalę.
W obecnej sytuacji rządy powinny nastawić się na nowe technologie oraz nowe kultury i modele działania. Władze powinny także tworzyć nowe ścieżki dla innowacji w takich obszarach jak edukacja, ochrona zdrowia i polityka klimatyczna. Wielkimi krokami zbliża się stosowanie na ogromną skalę sztucznej inteligencji, co sprawia, że polityczni decydenci będą musieli znaleźć odpowiedzi na pytania dotyczące zarządzania danymi i ochrony prywatności. Także obecnie istniejące systemy usług publicznych będą musiały zostać dopasowane do zmieniającej się rzeczywistości.
Ta wizja nie odzwierciedla technologicznej utopii, lecz warunkowy optymizm. Powinniśmy zachować wiarę w siłę ludzkiej pomysłowości na rzecz ulepszania społeczeństwa. Powinniśmy także zachęcić postępowych decydentów, by technologie stały się kluczowym elementem ich politycznych programów. Dzięki temu pokażą, że opowiadają się za modernizacją, a nie powrotem do znanych z historii pomysłów, które już się wyczerpały.
Pierwsza rewolucja przemysłowa nauczyła nas, że siła technologii ostatecznie należy do ludzi, a uwalniane w ten sposób energia i entuzjazm powinny być kierowane na odpowiednie tory. Ci, którzy przystosują się najszybciej, zyskają pozycję, dzięki której będą mogli kształtować przyszłość.
© Project Syndicate, 2019. www.project-syndicate.org