Nauka
Zaburzenia snu mogą skracać życie. Niebezpieczne światło w nocy
13 listopada 2024
Spór między mocarstwami zaognił się po raz kolejny. Pekin deklaruje, że jest gotów podjąć kroki odwetowe
10 maja weszły w życie zapowiadane przez Donalda Trumpa karne stawki ceł na dobra importowane z Chin. Podwyżka miała skłonić Pekin do przyjęcia warunków porozumienia handlowego proponowanych przez Waszyngton, ale na razie nie zapowiada się, by strony miały wznowić negocjacje.
Nowymi podatkami objęto 5,7 tys. rodzajów produktów – to blisko jedna trzecia produktów trafiających z Państwa Środka na rynek amerykański. Podwyższone cła dotyczą głównie sprzętów i części elektronicznych, rud metali, a także tekstyliów i mebli.
To kolejna podwyżka opłat za towary importowane z Chin do Stanów Zjednoczonych – w lipcu 2018 r. administracja Trumpa wprowadziła karne cła na chińskie towary importowane o wartości ok. 50 mln dolarów. We wrześniu 10-procentowym cłem zostały objęte kolejne produkty o wartości 200 mln dolarów rocznie, a w tej chwili stawka wzrosła do 25 proc.
Zazwyczaj Pekin odpowiadał w podobny sposób – podnosząc stawki celne na dobra importowane z USA (głównie produkty rolne). Jak podaje dziennik „The New York Times”, w tej chwili podwyższone taryfy obejmują 47 proc. importu z Chin o łącznej wartości 250 mln dolarów rocznie. Chiny stosują obecnie tę samą taktykę w stosunku do niemal wszystkich (91 proc.) produktów dostarczanych z rynku amerykańskiego; ich wartość szacuje się na 110 mln dolarów.
Wzrost opłat celnych jest odpowiedzią Stanów Zjednoczonych na odrzucenie przez Chiny propozycji zawartych w porozumieniu handlowym pomiędzy mocarstwami. Negocjacje prowadzone w ostatnim czasie miały zakończyć wojnę gospodarczą toczącą się po obu stronach Pacyfiku. Chiny zażądały jednak poważnych zmian w przygotowywanym tekście porozumienia, które miało wymusić na władzach zmiany w prawie.
Waszyngton żądał m.in. regulacji, które miały zapobiec wymuszaniu transferu amerykańskich technologii do Chin, manipulowaniu kursami walutowymi i kradzieży tajemnic handlowych. Głównym przedmiotem sporu okazały się jednak rządowe subsydia, którymi chińskie władze wspierały rodzimy rynek technologiczny. USA chciały wymóc na Chinach zniesienie lub ograniczenie takich praktyk, zaznaczając, że są one niezgodne z regulaminem Światowej Organizacji Handlu.
Gdy wydawało się, że obie strony są już o krok od zawarcia porozumienia, próba zmiany warunków ze strony Pekinu doprowadziła do radykalnej reakcji strony amerykańskiej. „Byliśmy bardzo blisko podpisania układu, a wtedy oni zaczęli renegocjować” – skomentował Trump. „Nie możemy się zgodzić na coś takiego” – dodał.
Chińskie władze w odpowiedzi na sankcje wystosowały list do amerykańskiego prezydenta, w którym wyraziły nadzieję na wznowienie prac nad porozumieniem, ale także na bardziej partnerski układ między państwami. Zapowiedziały jednak, że jeśli Waszyngton nie wycofa się ze swojej decyzji, Pekin także podejmie gospodarcze kroki odwetowe.
Podwyższone cło obejmuje towary, które zostały wysłane z dniem wprowadzenia nowych przepisów. Oznacza to, że Chiny i USA mają około trzech tygodni na negocjacje, zanim produkty kwalifikujące się na 25-procentowe stawki celne dotrą do wybrzeży Ameryki. Na razie – jak donosi Larry Kudlow, główny doradca gospodarczy Donalda Trumpa – nie zaplanowano żadnych nowych rozmów. Co więcej, pojawiają się głosy, że Amerykanie zamierzają objąć podwyższonymi cłami całość chińskiego importu.
Trump liczy, że zamknięcie amerykańskiego rynku na chińskie produkty pomoże rozkręcić wzrost gospodarczy. Jednakże badanie przeprowadzone przez ekonomistów z Uniwersytetu w Chicago i System Rezerwy Federalnej pokazało, że za podwyższone cła płacą głównie amerykańscy konsumenci. Chińscy importerzy koszty cła wyrównują sobie zawyżonymi cenami produktów i w ten sposób nie ponoszą konsekwencji wojny celnej.
Larry Kudlow w rozmowie z Fox News stwierdził, że to jednak niewielka cena w porównaniu z korzyściami płynącymi z wojny celnej. Prezydencki doradca zaznaczył, że podwyższone opłaty to element negocjacji z władzami Chin, które miały stosować nieuczciwe praktyki handlowe i dopuszczać się kradzieży własności intelektualnej.
Eksperci przewidują, że tak wysokie cła okażą się zaporowe i o ile nie dojdzie do porozumienia między stronami, zmniejszy się liczba towarów importowanych z Państwa Środka. W rezultacie mogą wzrosnąć ceny amerykańskich towarów, ponieważ ich producenci nie będą musieli obawiać się konkurencji ze strony Chin.
Decyzja prezydenta Stanów Zjednoczonych wywołała także ogromne poruszenie na giełdzie światowej. W ostatnim tygodniu, po zapowiedzi podwyższenia ceł, wskaźnik MSCI AC – główny wskaźnik rejestrujący stan globalnej gospodarki – stracił na wartości dwa biliony dolarów.
Źródła: The New York Times, Bloomberg, Forbes, Quartz