Nauka
Ziemia straciła siostrę. Badanie Wenus dowodzi, że nie jest podobna
17 grudnia 2024
Choć władze Kosowa nie ma pojęcia o recyclingu, specjalnością eksportową państwa są materiały ponownego użytku. Jak pokazuje śledztwo organizacji Balkan Investigative Reporting Network, są one często pozyskiwane przez dzieci i mniejszości etniczne Kosowo, oprócz wielu kłopotów politycznych czy tożsamościowych, ma także poważny problem z gospodarką odpadami. Tylko połowa kraju jest objęta usługami ich regularnej zbiórki. Skutkiem braku odpowiedniej polityki jest zanieczyszczenie środowiska i pękające w szwach wysypiska […]
Kosowo, oprócz wielu kłopotów politycznych czy tożsamościowych, ma także poważny problem z gospodarką odpadami. Tylko połowa kraju jest objęta usługami ich regularnej zbiórki. Skutkiem braku odpowiedniej polityki jest zanieczyszczenie środowiska i pękające w szwach wysypiska śmieci. Recyklingiem zajmują się tylko pojedyncze firmy.
Z kolei nielegalny recykling jest powszechny i stanowi źródło utrzymania dla dużej części społeczeństwa, a zwłaszcza – jak twierdzi w swoim raporcie Balkan Investigative Reporting Network – dla zmarginalizowanych mniejszości etnicznych romskich oraz Egipcjan Bałkańskich i Aszkali. Członkowie tych społeczności przesiewają kosze i wysypiska, wyciągając ze stert śmieci papier, plastik i metal, a później odsprzedają te surowce pośrednikom w okolicznych punktach zbiórki. Tam śmieci są sortowane, zanim trafią do kolejnej firmy, a następnie – za granicę.
Według kosowskiego ministerstwa handlu eksport nieprzetworzonych metali i produktów mineralnych stanowił 55 proc. całkowitego eksportu kraju w 2017 r. Ministerstwo przyznaje też, że część materiałów, która wędruje za granicę, pochodzi z niezarejestrowanych punktów zbiórki.
Ze źródeł BIRN wynika, że w latach 2010–2017 Kosowo wyeksportowało prawie 820 tys. ton materiału złomowego, głównie metalu i plastiku, o wartości niemal 43 mln euro rocznie. Największymi rynkami zbytu są Albania, Macedonia, Włochy, Indie i Turcja.
„To branża zbudowana na losie rozpaczliwie biednych ludzi. Dyskryminacja, analfabetyzm, brak pracy i ograniczona pomoc ze strony państwa oznaczają, że zbieracze złomu nie mają wielkiego wyboru i wykonują brudne, niebezpieczne zajęcie” – komentuje BIRN.
Zdaniem obrońców praw człowieka osoby pracujące w sektorze odpadów powinny otrzymać takie same prawa i zabezpieczenia, jak wszyscy inni pracownicy zajmujący się usługami publicznymi.
„Służą społeczeństwu, ponieważ odzyskują śmieci nadające się do recyklingu, podczas gdy państwo nie zapewnia publicznego sektora usług sortowania” – podkreśla prawniczka Rina Kika w rozmowie z Balkan Investigative Reporting Network.
Źródła: BIRN, kosovotwopointzero