Humanizm
Najpierw intuicja, potem kultura
20 grudnia 2024
Zwierzęta domowe są tańsze w utrzymaniu, łatwiej je kontrolować i nie wymagają tyle uwagi co dzieci. To główne powody, dla których millenialsi wybierają posiadanie domowego zwierzaka zamiast dzieci.
W 2021 roku mieszkańcy USA wydali na swoje zwierzęta domowe 123,6 mld dolarów. To o 20 mld więcej niż rok wcześniej. Wraz z rosnącymi wydatkami na pupili maleje wskaźnik urodzeń. Oba te zjawiska wskazują, że coraz więcej osób woli mieć psa lub kota zamiast dziecka. Dlaczego młode pokolenia nie chcą mieć dzieci i wolą zamienić je na koty i psy?
Na określenie „psiecko” natrafiłem w jednym z artykułów w „Gazecie Wyborczej”, które jest tłumaczeniem angielskiego pojęcia dog-child. Opisuje zjawisko, w którym pies (lub inne domowe zwierzę) jest traktowane jak dziecko.
O kwestiach finansowych posiadania dzieci napisano już wiele. Wszyscy wiemy, że dzieci to nieustanne wydatki, jednakże pies czy kot również je generuje, a właściciele zwierząt lubią je rozpieszczać. Ba, mają tu bardzo wiele możliwości: psi fryzjerzy, ubranka, wyszukane przekąski, a nawet buty. To wszystko pochłania naprawdę niemałe pieniądze, jednak – w ostatecznym rozrachunku – i tak stanowi zaledwie ułamek kosztów utrzymania dziecka.
Wśród przyczyn rezygnacji z dzieci wymieniana jest również chęć skupienia się na karierze zawodowej. Samorealizacja dla współczesnych dwudziestokilkulatków jest na pierwszym miejscu. Millenialsi wolą poświęcić czas na realizację swoich pasji, natomiast założenie rodziny odkładają na później. Gdy jednak dojrzewają psychicznie do posiadania dzieci, okazuje się, że na ich drodze staje biologia. Mimo tego, że dzisiejsza medycyna potrafi zdziałać prawdziwe cuda i daje szansę na poczęcie oraz donoszenie ciąży coraz starszym kobietom, to nie zawsze jest to jednak możliwe, w efekcie czego, zwierzęta domowe stają się substytutem dzieci.
Pieniądze to jedna z najważniejszych barier, jakie stają na drodze do posiadania dzieci. Wiele osób jest obciążonych kredytami, których spłata pochłania większość ich zarobków. W USA dużym obciążeniem dla millenialsów są kredyty studenckie. W Polsce natomiast są to kredyty hipoteczne. Wiąże się z tym problem mieszkaniowy: nad Wisłą od kilku lat obserwujemy rosnącą liczbę dorosłych, którzy wciąż mieszkają z rodzicami. To również może stać na przeszkodzie planom posiadania dzieci. Pomimo tego, że kiedyś mieszkanie kilku pokoleń pod jednym dachem stanowiło normę, to jednak obecnie trudno coś takiego sobie wyobrazić, szczególnie w przypadku mieszkańców miast.
Zastępowanie dzieci zwierzętami może być krytykowane, ale spójrzmy na drugą stronę medalu: zwierzęta dotrzymują towarzystwa osobom samotnym, sprawiają również, że człowiek się więcej rusza i spędza czas na świeżym powietrzu. Z badań CDC wynika, że regularne spacery lub zabawy ze zwierzętami domowymi obniżają ciśnienie krwi i poziom cholesterolu i trójglicerydów.
Posiadanie dzieci wiąże się z wielką odpowiedzialnością. Przedstawicielom młodego pokolenia trudno jest zrezygnować z własnych przyjemności na rzecz dzieci. Z niemowlęciem na ręku nie są przecież w stanie swobodnie zwiedzać świata czy organizować spontanicznych „wypadów”. Dziecko potrzebuje nieustannej opieki i dla skupionych na sobie millenialsów jest to duża przeszkoda.
Zwierzęta potrzebują co prawda codziennej troski i uwagi, ale nie wymagają ciągłego monitorowania, jak to się dzieje w przypadku dzieci. Nie jest niczym zdrożnym, gdy zostawiasz psa czy kota w domu samego, kiedy wychodzisz na przykład do pracy. Jednak rodzice nie mogą sobie pozwolić na taki luksus, dlatego dla osób skupionych na karierze posiadanie zwierzęcia zamiast dziecka daje poczucie wolności. Ktoś powie, że do dziecka można wynająć opiekunkę lub zaprowadzić je do żłobka, jednak – pomijając sam koszt opieki – pozostaje przecież jeszcze kwestia zaufania do obcej osoby, której oddajemy swoje dzieci pod opiekę.
Jak pokazują badania zrealizowane przez Centrum Badań i Analiz Rynku na zlecenie Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej, nie tylko finanse stoją Polakom na drodze do posiadania dzieci. Wśród przyczyn wymienia się również obawy przed dyskryminacją rodziców w miejscu pracy oraz brak stabilności zawodowej. Analizy wskazują również, że na inne bariery: brak odpowiedniego partnera, konieczność zmiany stylu życia czy odpowiedzialność związana z wychowaniem.
Na zjawisko zastępowania dzieci zwierzętami trzeba spojrzeć w szerszym kontekście, łączy się ono bowiem z problemem zmniejszającej się dzietności w społeczeństwach zachodnich. Polska nie jest tu bynajmniej wyjątkiem, choć trzeba pamiętać, że powody są dla każdego kraju inne. Pies lub kot zastępujący potomstwo jest tylko efektem zachodzących zjawisk społecznych, a nie ich powodem: tych należy szukać głębiej.
Dla każdego rodzica porównanie człowieka do zwierzęcia jest co najmniej karygodne. Jednak dla kogoś, kto nie może mieć dzieci – czy to z powodów zdrowotnych, czy finansowych – zwierzę wydaje się idealnym towarzyszem. Czy w takim razie czeka nas wysyp psich i kocich „matek” i „ojców”? Jeśli trend się utrzyma, to tak.
Zjawisko to jest obecne praktycznie na całym świecie. Trzeba się zastanowić, jakie to przyniesie konsekwencje, a one – nie łudźmy się – na pewno się pojawią. Część z nich jesteśmy w stanie sobie wyobrazić, ile jest jednak takich, o których dzisiaj nie mamy pojęcia? Nietrudno przewidzieć, że zamiana posiadania dzieci na zwierzęta będzie skutkowała problemami z demografią, która pociągnie za sobą kolejne konsekwencje.
Rezygnacja z posiadania dzieci na rzecz zwierząt jest zjawiskiem, które istnieje niemalże na całym świecie. Niestety nadal nie znamy jego przyczyn, nie znaleźć wytłumaczenia na dobrowolną bezdzietność, a dopóki tego nie zrobimy, nie będziemy w stanie podjąć kroków, żeby z nim walczyć.
Źródła:
Przeczytaj również: