Prawda i Dobro
Dobry samarytanin przed kamerą. Tak buduje się fałszywy wizerunek
18 grudnia 2024
Nauka w kalifornijskiej Lambda School jest całkowicie darmowa, ale potem, kiedy student znajdzie pracę, musi przekazywać szkole 17 proc. pensji. Czy to się sprawdza?
Żeby studiować, młodzi Amerykanie muszą często brać kredyt, który potem przez wiele lat spłacają. Roczne czesne na najlepszych uniwersytetach wynosić może nawet powyżej 50 tys. dolarów. Żeby wyciągnąć ludzi z tej pułapki, a też samemu zarobić, Austen Allred, założyciel Lambda School, wymyślił zupełnie nowy model finansowania edukacji.
Lambda to szkoła programowania, która w ciągu dziewięciomiesięcznego szkolenia online przygotowuje kursanta do pracy w branży IT. Powstała jako start-up założony przez Allreda we współpracy z inkubatorem Y Combinator z Doliny Krzemowej.
Nauka jest całkowicie darmowa, dopóki student nie zostanie zatrudniony. W momencie, w którym zdobędzie posadę gwarantującą zarobki w wysokości co najmniej 50 tys. dolarów rocznie, jest zobligowany do oddawania szkole 17 proc. swojej miesięcznej pensji – przez następne dwa lata, ale tylko do chwili, kiedy spłaty osiągną łącznie koszt kursu w Lambdzie [który waha się od 17 do 30 tys. dolarów].
Taki system wytwarza silną motywację dla szkoły – im lepiej wykształci studenta, tym szybciej dostanie on pracę i spłaci dług. Jeśli nie znajdzie dobrej pracy w ciągu pięciu lat, nie będzie musiał płacić za edukację w Lambdzie ani centa.
Dlatego w programie Lambdy są także zajęcia, które pomogą przygotować się kursantom do wejścia na rynek pracy. Pisanie CV i listu motywacyjnego, sztuka negocjacji warunków finansowych, umiejętności współpracy z innymi – to niektóre z kompetencji, jakie w trakcie kursu nabędzie każdy student.
Obecnie w Lambda School uczy się ponad tysiąc osób. Szkoła ogłosiła także dwie kolejne inicjatywy, które jeszcze bardziej zwiększą dostępność jej oferty: stypendium na pokrycie kosztów życia w trakcie trwania kursu oraz darmowy program wakacyjny dla kobiet, sponsorowany przez Jessicę Livingston, współzałożycielkę Y Combinator.
Austen Allred wychowywał się na prowincji w stanie Utah. Jedną z pierwszych rzeczy, która rzuciła mu się w oczy po przeprowadzce do San Francisco, były różnice socjalne i ekonomiczne. „Różnica możliwości jest drastyczna. Moi przyjaciele z rodzinnego miasta zarabiają znacznie mniej, są niejako odcięci od nowej ekonomii” –mówił w rozmowie z dziennikiem „Business Insider”.
Koncepcja Lambdy opierała się od samego początku na idei edukacji z odroczoną płatnością i na wykorzystaniu technologii online. Zanim szkoła została otwarta, Allred konsultował się z firmami z branży IT, by stworzyć odpowiedni program.
Jak wspomina, przez pierwsze miesiące swojego pobytu w San Francisco mieszkał w samochodzie.
„To była moja jedyna możliwość na wbicie się do świata technologii. Na szczęście się udało, ale myślę, że to zbyt wysoka cena. Traktuję tę sprawę bardzo personalnie, bo nie chcę, żeby inni ludzie musieli przechodzić coś takiego” –wyznaje.
Lambda chce być dostępna dla każdego, ale to nie znaczy, że każdy, kto rozpocznie kurs, będzie w stanie go ukończyć. Szkoła ogromną wagę przykłada do skrupulatności i wymaga od kursantów pełnego zaangażowania w naukę.
„Lambda to złoty bilet dla tych, którzy są gotowi do bardzo ciężkiej pracy. Nie miałam pieniędzy, żeby pójść do college’u. Miałam dwie opcje: podjąć słabo płatną pracę albo wziąć kredyt studencki. Lambda była odpowiedzią na moje modlitwy” – pisze na portalu Quora Julie Jonak, odpowiadając na pytanie o doświadczenia związane z Lambdą.
O tym, że nauka w Lambda to nie bułka z masłem, dobitnie przekonuje na swoim youtubowym kanale Joshua Fluke, który na codzien podgląda życie jednego z kursantów. „W tym materiale wracam do Patricka. W zeszłym tygodniu nie udało mu się zaliczyć cotygodniowego projektu poświadczającego, że zdobył przewidziane w programie umiejętności. Tym razem nie był w stanie tego rozgryźć, napisał mi, że rezygnuje” – mówi Joshua.
„To element nauki, całego procesu – każdy dochodzi do momentu załamania. To nie jest jakaś tam zabawna szkółka kodowania, to jest bardzo ciężka misja. Musisz zrealizować praktycznie cały, czteroletni program college’u w de facto siedem miesięcy” – podkreśla youtuber.
Ostatecznie Patrick nie zrezygnował ze szkoły. Koledzy i nauczyciele wyciągnęli do niego pomocną dłoń i przekonali, że porażki będą się zdarzać, ale to zupełnie normalne.
Średni roczny dochód osób aplikujących do Lambdy to 22 tys. dolarów. Według Allreda absolwenci jego szkoły zwiększają średnio swój dochód o 47 tys. dolarów. Aż 83 proc. absolwentów, dzięki staraniom kadry dydaktycznej oraz doradców ds. kariery, znalazło pracę u takich gigantów jak Google, Amazon, AT&T czy Verizon.
W przyszłości Allred planuje rozszerzenie zakresu kształcenia w Lambda School na takie dziedziny jak m.in. cyberbezpieczeństwo, pielęgniarstwo, biznes czy medycyna. W planach szkoły jest także poszerzenie zasięgu geograficznego usług o Europę i Kanadę.
„Musielibyśmy kupić budynek college’u medycznego. To silne regulowana przepisami sfera i potrzebujemy akredytacji, by móc w niej działać” – podkreślił w rozmowie z „Forbesem”. Zapytany, co Lambda ma wspólnego z klasycznymi uniwersytetami, które oferują swoim uczniom czesne w postaci I.S.A. (ang. Income Share Agreement – zgoda na podział przyszłych dochodów), odpowiedział: „Z pewnością mamy inny horyzont czasowy. Jesteśmy »szkołą wakacyjną«. Nie chcemy zastępować uniwersytetu, tylko chcemy dać ludziom pracę”.
Źródła: „Business Insider”, „Forbes”, Quora.com, YouTube